Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Wolności obywatelskie

19.08.2024

Fundusz Ludnościowy domaga się przestrzegania przez pracodawców „praw reprodukcyjnych i seksualnych”

· Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) opublikował dokument dotyczący „zdrowia i praw reprodukcyjnych i seksualnych” (SRHR) w sektorze prywatnym.

· W dokumencie podkreślono, że pracodawcy mają obowiązek zapewnić pracownikom dostęp do usług zdrowotnych, w tym usług związanych ze „zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym”.

· Fundusz zaleca, aby firmy zapewniały pracownikom „kompleksową opiekę aborcyjną” w zakresie, w jakim aborcja jest legalna w danym kraju.

· Zdaniem UNFPA, przestrzeganie „praw reprodukcyjnych” ma się przyczynić do zwiększenia zysków przedsiębiorstw.

 

Czym jest Fundusz Ludnościowy?

 

Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) to agencja ONZ odpowiedzialna za kwestie związane z populacją, „zdrowiem reprodukcyjnym i seksualnym” oraz równouprawnieniem płci. Organizacja została założona w 1969 roku i od tego czasu, jak sama twierdzi, działa na rzecz poprawy zdrowia i dobrostanu ludzi na całym świecie.
 

Deklarowanymi celami UNFPA są:


1. Zapewnienie powszechnego dostępu do „zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego”

 

Organizacja pracuje nad tym, aby każda kobieta, mężczyzna i młodzież mieli dostęp do odpowiednich „usług zdrowotnych”, w tym antykoncepcji, opieki prenatalnej i postnatalnej, oraz edukacji seksualnej.

 

2. Zapobieganie przemocy ze względu na płeć

 

UNFPA działa na rzecz eliminacji wszelkich form przemocy wobec kobiet i dziewcząt, w tym przemocy domowej, handlu ludźmi i okaleczania żeńskich narządów płciowych.


3. Promowanie równouprawnienia płci

 

Organizacja wspiera inicjatywy mające na celu równość płci, w tym równe wynagrodzenie, dostęp do edukacji i możliwości zawodowych dla kobiet i dziewcząt.

 

UNFPA ma odgrywać ponadto kluczową rolę w realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju, w szczególności celu nr 3 (dobre zdrowie i jakość życia) oraz celu nr 5 (równość płci).

 

„Prawa reprodukcyjne” w miejscu pracy

 

W dokumencie wydanym przez Fundusz pojawia się następująca definicja: „zdrowie seksualne i reprodukcyjne odnosi się do dobrostanu fizycznego, emocjonalnego, psychicznego i społecznego w odniesieniu do wszystkich aspektów seksualności i reprodukcji. Wykracza poza ograniczanie chorób i dysfunkcji, podkreślając pozytywne i pełne szacunku podejście do doświadczeń seksualnych i reprodukcji”.

 

Dokument UNFPA ma na celu podkreślenie znaczenia ochrony i promowania „praw reprodukcyjnych oraz zdrowia seksualnego” w miejscu pracy. W szczególności UNFPA zwraca uwagę na rolę sektora prywatnego w zapewnianiu pracownikom „odpowiednich warunków” w tym zakresie. Tekst podkreśla konieczność edukacji pracowników na temat ich „praw reprodukcyjnych i zdrowia seksualnego”, ponadto sugeruje wprowadzenie programów szkoleniowych, które dostarczają pracownikom wiedzy na ten temat, jak również promowanie kampanii informacyjnych w miejscu pracy, które „zwiększają świadomość na temat zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego”.

 

Autorzy wskazują, że inwestowanie w tzw. zdrowie reprodukcyjne kobiet może mieć wpływ na ponad 190 milionów kobiet pracujących w globalnych łańcuchach dostaw. W dokumencie wprowadzono tabelę wyników wskaźników i metryk dla sektora prywatnego, która ma umożliwić śledzenie postępów w zakresie kluczowych kwestii społecznych w miejscu pracy, w tym urlopów macierzyńskich, leczenia niepłodności i protokołów dotyczących molestowania seksualnego. UNFPA twierdzi, że kiedy firmy starają się stworzyć środowisko sprzyjające „włączaniu kobiet” i wywierają pozytywny wpływ na swoje łańcuchy dostaw, mogą odnieść korzyści w postaci wzrostu produktywności w miejscu pracy, zmniejszenia absencji i ograniczenia rotacji personelu. 

 

Podstawa prawna i międzynarodowe standardy

 

Tekst opiera się na międzynarodowych standardach praw człowieka, wyznaczonych przez Konwencję o Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet (CEDAW), która zobowiązuje państwa do podjęcia wszelkich odpowiednich środków w celu zlikwidowania dyskryminacji wobec kobiet, w tym w zakresie tzw. zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Dokument nawiązuje też do Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych (ICESCR). Artykuł 12 tego paktu zobowiązuje państwa do uznania prawa każdego człowieka do najwyższego osiągalnego standardu zdrowia fizycznego i psychicznego.


Obowiązki pracodawców

 

W dokumencie czytamy, że pracodawcy mają obowiązek zapewnić pracownikom dostęp do usług zdrowotnych, w tym usług związanych ze „zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym”.

 

Pracodawcy mają wdrażać polityki antydyskryminacyjne, które chronią pracowników przed dyskryminacją ze względu na płeć, orientację seksualną, ciążę czy stan „zdrowia reprodukcyjnego”. Do innych zaleceń należą:

 

- tworzenie i egzekwowanie polityk firmy, które chronią „prawa seksualne i reprodukcyjne”, a także promują „zdrowie seksualne i reprodukcyjne” oraz dobre samopoczucie pracowników,

- opieka przedporodowa, porodowa i poporodowa oraz miejsca pracy przyjazne rodzinie: wspieranie pracowników w spełnianiu ich aspiracji zawodowych i rodzinnych, w różnych opcjach rodzicielstwa i strukturach rodzinnych,

- wykrywanie, zapobieganie i leczenie nowotworów układu rozrodczego: wspieranie pracowników z nowotworami układu rozrodczego, takimi jak rak jajnika, szyjki macicy, jąder i prostaty,

- doradztwo i usługi w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, menstruacyjnego i menopauzalnego kobiet: może obejmować wspieranie kobiet w okresie menstruacji, menopauzy i zaburzeń reprodukcyjnych (np. endometrioza, zespół policystycznych jajników - PCOS) oraz zapewnianie „kompleksowej opieki aborcyjnej” w zakresie prawa.

 

W tym miejscu warto zauważyć, że na wstępie poradnika autorzy wskazują, iż „zgodnie z paragrafem 8.25 ICPD, UNFPA nie uważa ani nie promuje aborcji jako metody planowania rodziny”, a „przyznaje raczej najwyższy priorytet dobrowolnemu planowaniu rodziny w celu zapobiegania niezamierzonym ciążom” i „szanuje suwerenne prawo krajów do decydowania o zakresie, w jakim aborcja jest legalna”.

 

Należy to podkreślić, gdyż pojęcie „zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych” jest często interpretowane przez zwolenników legalnej aborcji – również np. w rezolucjach Parlamentu Europejskiego – jako coś, co miałoby automatycznie pociągać za sobą prawo do aborcji, w tym i aborcji na życzenie.

 

Prawa pracowników

 

Pracownicy mają prawo do prywatności, także w kwestiach zdrowotnych. W dokumencie UNFPA czytamy, że polega ono również na tym, iż pracodawcy muszą zapewnić, że wszelkie informacje dotyczące „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego” pracowników są traktowane jako poufne i chronione przed nieuprawnionym ujawnieniem. Brakuje jednak omówienia, jakie mechanizmy mogą być stosowane do zabezpieczenia tych danych.

 

Dokument wysuwa również postulat mówiący, że pracownicy mają prawo do rzetelnych informacji na temat dostępnych usług zdrowotnych oraz swoich praw w zakresie „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Pracodawcy powinni dostarczać te informacje w sposób przystępny i zrozumiały, niejako informując pracowników na temat przysługujących im praw „niedyskryminacyjnych”, w tym dotyczących „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Pominięto jednak kwestię omówienia, jakie są najlepsze praktyki w zakresie edukacji pracowników na temat ich praw, tzn. w jaki sposób należałoby podejmować edukację czy szkolenia w zakresie praw pracowniczych. W dokumencie pada stwierdzenie, że „włączając prawa reprodukcyjne i zdrowie seksualne do polityki i świadczeń w miejscu pracy, firmy mogą dokonać transformacji w zakresie zdrowia i awansu społeczno-ekonomicznego swoich pracowników, co z kolei zwiększy produktywność (…)” – autorzy tekstu twierdzą zatem – że prawa „reprodukcyjne i seksualne” przyczynią się nie tylko do poprawy dobrostanu i dobrobytu pracowników, ale także zwiększą zyski firm. Próżno jednak szukać uzasadnienia tezy, jakoby np. zapewnienie dostępu do aborcji miałoby na to wpływać.


Miary postępu

 

Autorzy podkreślają, że gdy firmy zaczynają wdrażać polityki, niezwykle ważne jest, aby mierzyły i śledziły swoje postępy poprzez przyjęcie odpowiednich wskaźników i metryk. Ma im to pozwolić zrozumieć wpływ i skuteczność ich inicjatyw oraz wprowadzać ciągłe ulepszenia.

 

Poradnik zachęca do tego, aby firmy publicznie informowały o swoich wysiłkach w zakresie SRHR w ramach corocznych raportów ESG, co ma ukazać „pozytywny wpływ, jaki wywierają na swoich pracowników i biznes”, ale także podkreślić, w jaki sposób skupienie się na tych zobowiązaniach w zakresie „zrównoważonego rozwoju społecznego i integracji” przyspieszy działania i odpowiedzialność w obszarze „sprawiedliwości reprodukcyjnej w sektorze prywatnym”.

 

O ile jednak firmy zapewniające przyjazne warunki młodym matkom i umożliwiające im powrót do pracy na korzystnych warunkach zdecydowanie miałyby czym się pochwalić, o tyle zapewnienie dostępu do aborcji trudno uznać za czynnik, który mógłby i powinien zostać uznany za pozytywny i sprawiedliwy.

 

Zdrowie i prawa seksualne i reprodukycjne (SRHR) a prawo międzynarodowe

 

Godzi się w tym miejscu zwrócić uwagę na umiejscowienie tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych w międzynarodowym systemie praw człowieka. Prawa „reprodukcyjne i seksualne” nie mają źródeł w powszechnie obowiązującym prawie międzynarodowym, natomiast podejmowane są próby ich wywodzenia z szeregu innych, uznanych praw. Służy temu stosowanie wykładni rozszerzającej (czy też dynamicznej) traktatów. U źródeł genezy pojęcia praw „reprodukcyjnych i seksualnych” leżą takie wydarzenia, jak Międzynarodowa Konferencja na rzecz Ludności i Rozwoju w Kairze z 1994 roku (kiedy termin „zdrowia reprodukcyjnego” pojawia się po raz pierwszy) oraz Czwarta Światowa Konferencja na rzecz Kobiet w Pekinie z 1995 roku, w wyniku której dokonano podziału praw kobiet na prawa związane z seksualnością oraz prawa związane z reprodukcją. Niektóre organy międzynarodowe usiłują wyprowadzać „prawa reprodukcyjne i seksualne” z prawa międzynarodowego, rozszerzająco interpretując przepisy traktatów o prawie do prywatności, prawie do życia czy prawie do zdrowia. Interpretacja ta ma charakter wybitnie prawotwórczy i świadczy o przekroczeniu kompetencji przez te organy, które próbują narzucić państwom zobowiązania, na które nigdy się nie zgodziły. Oczywiste jest, że gdy państwa zawierały traktaty gwarantujące prawo do prywatności czy prawo do życia, to z pewnością nikt wówczas nie sądził, że tym samym zobowiązują się do legalizacji aborcji na życzenie, wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej czy zapewnienia wszystkim darmowej antykoncepcji. Ponadto, te konkretne kategorie praw, które należą do praw „reprodukcyjnych i seksualnych” są co najmniej moralnie kontrowersyjne. Stąd różne państwa, z różnymi aksjologicznymi powiązaniami na szczeblu krajowym, mogą mieć problem z wykładnią tych praw.

 

Rzeczywista ochrona praw pracowników

 

Prawdą jest, że pracodawcy powinni inwestować w edukację i szkolenia dla pracowników na temat ich praw. Szkolenia mogą obejmować warsztaty, seminaria oraz materiały edukacyjne, a także przyjęcie polityk, które szczególną troską obejmą kobiety będące w ciąży bądź przebywające na urlopach macierzyńskich. Ułatwienie im powrotu do pracy i zaproponowane im korzystnych warunków z pewnością jest dobrą praktyką, która może i powinna być promowana wśród pracowników i pracodawców. Korzystna może być w tym zakresie współpraca z organizacjami pozarządowymi czy nawiązywanie partnerstwa z lokalnymi organizacjami zdrowotnymi w celu organizowania badań profilaktycznych i konsultacji medycznych, dotyczących zdrowia kobiet i mężczyzn.

 

Regularny przegląd i aktualizacja polityk firmowych w zakresie niedyskryminacji są kluczowe dla zapewnienia zgodności z obowiązującymi przepisami i stanowią także dobrą praktykę. Pracodawcy powinni regularnie monitorować i oceniać skuteczność swoich polityk oraz wprowadzać niezbędne zmiany, zwłaszcza w sytuacji, w której otrzymują sygnały ze strony pracowników o takiej potrzebie. Tekst mógłby jednak bardziej szczegółowo omówić, jakie konkretne narzędzia i metody mogą być stosowane do monitorowania i oceny skuteczności polityk zdrowotnych.

 

Z prawnego punktu widzenia kluczowe jest zapewnienie zgodności z międzynarodowymi i krajowymi standardami, a także wdrożenie praktycznych rozwiązań, które chronią prawa pracowników i promują ich zdrowie, a nie opierają się na uznawanych nie przez wszystkich, kontrowersyjnych konceptach. Należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że pracodawcy powinni być świadomi swoich obowiązków i aktywnie działać na rzecz stworzenia środowiska pracy, w którym każdy, bez wyjątku, czuje się dobrze. Jednakże, aby dokument mógł w pełni spełniać swoją rolę, konieczne jest bardziej szczegółowe omówienie problemów, dostosowanie najlepszych praktyk oraz porównanie konkretnych przykładów z różnych krajów, a także zawarcie w treści ochrony, jaką chce tworzyć dokument także wobec mężczyzn, co pozwoliłoby uniknąć dyskryminacji. Ponadto istotne jest zauważenie, że nie ma powszechnej zgody międzynarodowej na uznanie samej koncepcji „praw reprodukcyjnych i seksualnych”.

 

 

Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

14.08.2024

Reakcja na rozmowę Musk-Trump. Komisja Europejska ingeruje w swobodę debaty publicznej

· W ostatnich dniach szerokim echem odbiła się rozmowa przeprowadzona przez właściciela portalu X Elona Muska z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem.

· Tuż przed wywiadem, Thierry Breton - Komisarz Unii Europejskiej do spraw Wspólnego Rynku opublikował oficjalny list, w którym ostrzegł przed negatywnymi skutkami powielania „szkodliwych treści” i propagowania mowy nienawiści,

· List, sformułowany w sposób ogólnikowy, odnosił się m.in. do prowadzonego obecnie wobec platformy X przez Komisję Europejską postępowania w sprawie ewentualnych naruszeń aktu o usługach cyfrowych (DSA).

· Jest to pierwsze tego typu postępowanie – na chwilę obecną Komisja Europejska nie zainicjowała analogicznych procesów wobec innych, konkurencyjnych portali, mimo iż ich aktywność wzbudza podobne, jeśli nie większe, kontrowersje związane z manipulowaniem debatą publiczną.

· Działanie Komisji Europejskiej budzi uzasadnione wątpliwości co do tego, czy przyjęte przez organy unijne przepisy mające m.in. chronić wolność słowa przed nieuzasadnionymi ingerencjami ze strony wielkich platform internetowych, nie będą wykorzystywane w dokładnie przeciwnym celu – ograniczenia swobody debaty publicznej.

 

Tło wydarzeń

 

W nocy z 12 na 13 sierpnia na platformie X (dawniej Twitter), właściciel portalu – Elon Musk – przeprowadził wywiad z Donaldem Trumpem, byłym prezydentem i zarazem kandydatem (z ramienia partii republikańskiej) na prezydenta USA. Rozmowa ta stanowiła w zasadzie pierwszą aktywność byłego prezydenta na jego profilu na tym portalu po tym, jak w listopadzie 2022 r. Elon Musk podjął decyzję, w następstwie przeprowadzonej przez siebie ankiety, o zniesieniu blokady tegoż profilu. Blokada ta została nałożona w styczniu 2021 r., w związku z protestami zorganizowanymi przez zwolenników prezydenta w przededniu przekazania władzy Joemu Bidenowi, który oficjalnie wygrał ówczesne wybory prezydenckie. Manifestacje, których głównym powodem były podnoszone wątpliwości co do rzetelności procesu wyborczego, zakończyły się wtargnięciem przez protestujących do Kapitolu Stanów Zjednoczonych (Siedziby Kongresu). Blokada, założona pomimo odcięcia się przez ustępującego prezydenta od aktów przemocy, jakie miały miejsce podczas protestów, stanowiła jeden z bardziej jaskrawych i kontrowersyjnych przykładów ingerencji wielkich platform internetowych w swobodę debaty publicznej w Internecie. Mimo to, jej zniesienie okazało się możliwe dopiero po przejęciu Twitteraprzez Elona Muska, co nastąpiło w październiku 2022 r.

 

Dla porównania, analogiczna blokada na platformie Facebook została zdjęta dopiero w lutym 2023 r., z tym, że do lipca 2024 r. na konto byłego prezydenta nałożone były pewne dodatkowe restrykcje, takie jak możliwość ograniczenia dystrybucji jego postów czy zmniejszenie dostępu do korzystania z płatnej promocji.

 

Próba wytworzenia „efektu mrożącego”

 

Wieczorem 12 sierpnia, kilka godzin przed przeprowadzeniem wywiadu, Thierry Breton, Komisarz Unii Europejskiej do spraw Wspólnego Rynku, opublikował na swoim profilu na portalu X oficjalny list do Elona Muska, w którym ostrzegł przed negatywnymi skutkami powielania „szkodliwych treści”, promujących „nienawiść, zamęt, podżeganie do przemocy i niektóre przypadki dezinformacji”. W szczególności komisarz wskazał na prowadzone obecnie przez Komisję Europejską wobec portalu X postępowanie w sprawie możliwego naruszenia rozporządzenia w sprawie jednolitego rynku usług cyfrowych, zwanego potocznie DSA (Digital Services Act).

 

Postępowanie odnosi się przede wszystkim do przestrzegania obowiązków związanych z przeciwdziałaniem rozpowszechnianiu nielegalnych treści w UE. Dotyczy ono też skuteczności zwalczania manipulacji informacjami na platformie, w tym w szczególności efektywności wprowadzonego przez X systemu tzw. „uwag społeczności” (Community Notes) oraz potencjalnie wprowadzającej w błąd struktury interfejsu użytkownika, w szczególności w odniesieniu do symboli weryfikacyjnych - tzw. „niebieskich znaków” („blue checks”) - związanych z niektórymi produktami abonamentowymi.

 

Kontrowersje wokół Digital Services Act

 

Artykuł 16 DSA wprowadził prawo dla każdego użytkownika do zgłaszania nielegalnych treści występujących na danej platformie. W wypadku takiego zgłoszenia dostawca ma obowiązek powiadomić zgłaszającego bez zbędnej zwłoki o swojej decyzji, przekazując informacje na temat możliwości odwołania się od niej. Sama decyzja o usunięciu lub nieusunięciu treści musi być podjęta w sposób terminowy, niearbitralny i obiektywny oraz z zachowaniem należytej staranności.

 

Z kolei art. 25 DSA przewiduje, że dostawcy platform internetowych nie mogą projektować, organizować ani obsługiwać swoich interfejsów internetowych w sposób, który wprowadza w błąd odbiorców usługi lub nimi manipuluje albo w inny istotny sposób zakłóca lub ogranicza zdolność odbiorców do podejmowania wolnych i świadomych decyzji.

 

Na temat samego DSA Instytut Ordo Iuris wypowiadał się już w swoich analizach, wskazując zarówno na potencjalne dobre strony, jak i zagrożenia związane z jego przyjęciem. Ogólną ideę rozporządzenia, którą można określić jako zapewnienie należytej ochrony konsumentów w sytuacji oczywistej dysproporcji sił między nimi, a wielkimi, przeważnie zagranicznymi, platformami internetowymi, należy ocenić pozytywnie. Praktyczne jego stosowanie może jednak budzić pewne wątpliwości. Przede wszystkim, o ile samo rozporządzenie nie definiuje, czym są „nielegalne treści”, których rozpowszechnianiu ma ono przeciwdziałać, to w świetle toczących się, czy to na szczeblu krajowym, czy zwłaszcza unijnym, prac nad penalizacją tak zwanej „mowy nienawiści”, rodzi ono uzasadnione obawy co do jego stosowania nie w celu ochrony debaty publicznej i wolności słowa, a w celu ich ograniczenia. W motywie 12 rozporządzenia stwierdzono zresztą, że pojęcie „nielegalnych treści” powinno być zdefiniowane szeroko, a w pierwszej kolejności, jako przykład takich treści, wymieniono „nielegalne nawoływanie do nienawiści”.

Na marginesie można zaznaczyć, że przepisy dostosowujące polski porządek prawny do DSA, póki co, nie zostały przyjęte. Mający służyć temu celowi Projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz niektórych innych ustaw został jednak poddany szczegółowej analizie przez Instytut Ordo Iuris, w której wskazano tak jego pozytywne strony, jak i zagrożenia związane z jego wejściem w życie.

 

Należy w tym miejscu również zaznaczyć, że postępowanie wszczęte wobec platformy X jest pierwszym postępowaniem zainicjowanym przez Komisję Europejską na tej podstawie art. 66 DSA. Co istotne, analogiczne postępowania nie zostały wszczęte wobec innych, konkurencyjnych platform internetowych, mimo iż te dopuszczały się cenzurowania wypowiedzi swoich użytkowników de facto ze względu na ich poglądy, co zostało szczegółowo opisane w Raporcie Instytutu Ordo Iuris „Funkcjonowanie mediów w Polsce” (s. 54-66).

 

Legalne treści, nielegalna ingerencja

 

Sama wypowiedź komisarza może również budzić wątpliwości przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, wydaje się, że stanowi ona przykład wpływania na debatę publiczną poprzez wywołanie swoistej asocjacji, powiązania, skojarzenia przedstawicieli pewnych opcji politycznych z negatywnie ocenianymi zjawiskami, takimi jak „podburzanie do przemocy”, bez sformułowania zarazem w liście konkretnych i jednoznacznych zarzutów pod czyimkolwiek adresem. W szczególności komisarz nie wyjaśnił konkretnie, dlaczego to akurat przeprowadzenie wywiadu z kandydatem na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych stało się powodem wystosowania tego listu. Można podejrzewać, że przyczyną podjęcia działań była niechęć do samego kandydata i próba ingerencji w wybory prezydenckie w USA. Tezę tę może potwierdzać fakt, że zaproszenie do takiej samej formy rozmowy wystosował Elon Musk także do głównej kontrkandydatki Donalda Trumpa – Kamali Harris. Ponadto komisarz nie wskazał wprost, przekroczenia których konkretnie przepisów DSA obawia się w związku z omawianym wywiadem.

 

Z drugiej strony, list budzi poważne wątpliwości co do rzetelności i bezstronności prowadzonego obecnie postępowania. Użyte w tekście sformułowania mogą pośrednio sugerować, że działania Elona Muska w związku z przeprowadzonym wywiadem mogą mieć wpływ na wynik wspomnianego procesu. Tego typu sugestie, noszące znamiona szantażu, niewątpliwie nie wpływają pozytywnie na wolność słowa. Elon Musk zresztą już wcześniej sugerował, że Unia Europejska stosowała wobec niego różnego rodzaju nieformalne naciski w związku z tym postępowaniem. W wypadku, gdyby Komisja stwierdziła naruszenie przepisów DSA przez platformę X, to, zgodnie z art. 74 rozporządzenia, może nałożyć grzywnę w wysokości do 6% jego łącznego światowego rocznego obrotu uzyskanego w poprzednim roku obrotowym.

 

Działania komisarza Thierrego Bretona budzą poważne wątpliwości w zakresie tego, czy środki, które miały służyć ochronie wolności słowa przed nieuzasadnionymi ingerencjami ze strony wielkich platform internetowych, nie będą wykorzystywane przez Unię Europejską w dokładnie przeciwnym celu – ograniczania swobody debaty publicznej pod pozorem walki z „mową nienawiści”.

 

Jędrzej Jabłoński – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

13.08.2024

Rada Europy nie wymaga zmiany definicji przestępstwa zgwałcenia

· Pod koniec lipca polski parlament przyjął ustawę wprowadzającą zmiany w definicji prawnej przestępstwa zgwałcenia, określonego w art. 197 § 1 Kodeksu karnego, dodając do niej element wyraźnego braku zgody.

· Autorzy zmian, jak i środowiska popierające nowelizację, twierdzili, iż jest ona koniecznością wynikającą z wiążących Polskę umów międzynarodowych Rady Europy, jak i orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

· W przypadku prawa Rady Europy, najistotniejsze znaczenie ma w tym kontekście Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (zwana także Konwencją stambulską) oraz Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (zwana również Europejską Konwencją Praw Człowieka).

· Analiza tych traktatów, jak i wyroków ETPC, wskazuje, że, o ile wymagają one kryminalizacji wszelkich stosunków seksualnych podejmowanych bez zgody jednej z osób, to jednocześnie nie determinują sposobu sformułowania przepisu karnego.

 

Od kilku lat w Polsce (i nie tylko) trwa intensywna debata dotycząca zapewnienia odpowiedniego poziomu skutecznego zwalczania przestępstw seksualnych, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. Zdaniem części prawników i organizacji pozarządowych, brak pożądanych rezultatów w tym obszarze ma wynikać z nieprawidłowego określenia znamion przestępstwa zgwałcenia, zawartego w art. 197 § 1 Kodeksu karnego. Twierdzą oni bowiem, iż aktualnie obowiązująca definicja tego czynu zabronionego, a mianowicie mający z niej wynikać wymóg stawiania czynnego i wyraźnego (zewnętrznie zamanifestowanego) oporu przez ofiarę, prowadzi do pozbawienia ochrony prawnej tych pokrzywdzonych, które nie broniły się aktywnie przed gwałtem z powodu sparaliżowania strachem.

Projekt ustawy - nowelizacja Kodeksu karnego

Pod koniec lipca polski parlament przyjął ustawę wprowadzającą zmiany w definicji legalnej przestępstwa zgwałcenia określonego w art. 197 § 1 Kodeksu karnego, dodając do niej element wyraźnego braku zgody.

Częstym argumentem podnoszonym przez zwolenników nowelizacji art. 197 § 1 Kodeksu karnego jest m.in. rzekoma konieczność dostosowania przepisu do prawa międzynarodowego, w tym m.in. traktatów opracowanych przez Radę Europy. W tym kontekście autorzy projektu odwoływali się do przepisów Konwencji stambulskiej czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Uregulowania Rady Europy

Art. 36 ust. 1 lit. a i b Konwencji stambulskiej stanowi, że państwa-strony „przyjmą konieczne środki ustawodawcze lub inne środki w celu zapewnienia, by za następujące umyślne czynności groziła odpowiedzialność karna: penetracja waginalna, analna lub oralna o charakterze seksualnym drugiej osoby jakąkolwiek częścią ciała lub jakimkolwiek przedmiotem bez zgody tej osoby” oraz „inne czynności o charakterze seksualnym wobec drugiej osoby bez zgody tej osoby”. Natomiast, wedle art. 36 ust. 2 Konwencji, zgoda musi „być udzielona dobrowolnie” (must be given voluntarily) oraz „wskutek wolnej decyzji osoby” (as the result of the person’s free will). W oficjalnym raporcie wyjaśniającym (§193) wyraźnie stwierdza się, iż to na państwie spoczywa obowiązek „zapewnienia kryminalizacji obejmującej pojęcie dobrowolnie udzielonej zgody”, przy jednoczesnym podkreśleniu, że państwom - stronom „pozostawiona jest decyzja co do określonego sposobu sformułowania prawodawstwa oraz czynników, które uznają za przesądzające dla wykluczenia dobrowolnie udzielonej zgody”. Tak więc z treści komentowanego przepisu wynika wyraźny obowiązek penalizacji każdego niekonsensualnego aktu seksualnego, przy równoczesnym pozostawieniu państwom swobody co do określenia znamion, mających przesądzać, czy zgoda na obcowanie została wyrażona.

W omawianym kontekście należy odnieść się również do art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ustanawiającego zakaz tortur - w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka gwałt jest z reguły zaliczony do najgorszej kategorii maltretowania, czyli tortury. Z przedmiotowego przepisu, w oparciu o orzecznictwo ETPC, wynika także obowiązek ustanowienia odstraszających sankcji karnych za gwałt oraz zapewnienia efektywnego śledztwa w sprawie tego typu przestępstw - Trybunał nie wskazał jednak żadnych wytycznych co do sposobu sformułowania definicji przestępstwa zgwałcenia w krajowym prawie karnym.

Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

W uzasadnieniu projektu polskiej ustawy autorzy odwołują się również do wyroku ETPC M.C. v. Bułgaria stwierdzając, że „przyjęcie przez Polskę międzynarodowych standardów ochrony praw ofiar przemocy seksualnej wymaga redefinicji przestępstwa zgwałcenia i oparcia jej na koncepcji zgody, a nie potwierdzenia oporu” (s.5). Tymczasem to orzeczenie w żadnym wypadku nie zobowiązuje państw do redefinicji przestępstwa zgwałcenia w oparciu o samo znamię braku zgody. Sprawa dotyczyła 15-letniej dziewczyny, która miała zostać zgwałcona przez dwóch kolegów – przez jednego z nich w drodze powrotnej z imprezy oraz przez drugiego następnego dnia, w domu krewnych trzeciego kolegi. Obaj przyznali się do odbycia z nią stosunku, ale twierdzili, że był on konsensualny. Prokuratura umorzyła śledztwo z uwagi na brak dowodów przestępstwa, powołując się na brak fizycznych śladów stawiania przez dziewczynę oporu oraz zeznania świadków, którzy po zdarzeniu widzieli dziewczynę w towarzystwie podejrzanych i w dobrym humorze. Przyczyną stwierdzenia przez ETPC naruszenia art. 3 EKPC przez Bułgarię nie była niewłaściwa definicja legalna zgwałcenia, lecz nierzetelna analiza materiału dowodowego (wskutek której prokuratura pochopnie przyjęła wersję zdarzeń podejrzanych) oraz niewłaściwa interpretacja przepisów.

Tak więc prezentowanie tezy, zgodnie z którą wspomniany wyrok ETPC implikuje twierdzenie, że „brak zgody stanowi podstawowy element decydujący o zgwałceniu i wykorzystaniu seksualnym” jest manipulacją i przeinacza okoliczności oraz istotę tego orzeczenia. Odnosi się ono bowiem do konieczności skrupulatnej analizy materiału dowodowego w sprawach dotyczących zgwałcenia.

Przytaczane umowy międzynarodowe, jak i orzecznictwo ETPC, wymagają efektywnego ścigania przestępstwa zgwałcenia, uznawanego za formę tortury, natomiast nie wymagają wyraźnego wpisania do Kodeksu karnego znamienia braku zgody. Ich istotą jest bowiem nakaz, aby przepisy prawa krajowego penalizowały wszystkie niekonsensualne stosunki seksualne, natomiast sam sposób ich sformułowania pozostawiony jest państwom członkowskim Rady Europy. Natomiast aktualna (jeszcze stosowana) definicja legalna zgwałcenia, zawarta w art. 197 §1 i art. 198 Kodeksu karnego, realizuje zobowiązania międzynarodowe wynikające z Konwencji stambulskiej oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Przestępstwa wymierzone w wolność seksualną to szczególnie odrażająca i okrutna kategoria czynów zabronionych, która musi spotkać się ze zdecydowaną reakcją organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Ochrona ofiar, jak i skuteczne karanie sprawców, powinny jednak odbywać się z poszanowaniem podstawowych zasad państwa prawa, w tym z zasadą domniemania niewinności.

 

Patryk Ignaszczak - Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

Czytaj również: Zmiana definicji zgwałcenia nie przyniesie kobietom większego bezpieczeństwa

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

12.08.2024

Rząd i sądy zjednoczone w walce z… patriotami

Sierpień to w polskim kalendarzu miesiąc szczególny dla wszystkich polskich patriotów. Wraz z jego rozpoczęciem, w całej Polsce rozbrzmiewają syreny, oddające hołd Powstańcom Warszawskim. 2 tygodnie później obchodzimy Święto Wojska Polskiego, wspominając Bitwę Warszawską z 1920 roku. W tym miesiącu celem wzmożonych pielgrzymek jest również cudowny obraz Matki Bożej na Jasnej Górze, której zwycięska obrona w czasie potopu szwedzkiego napełniła Polaków nadzieją i obudziła w nich ducha oporu. Niestety dziś jestem zmuszona zaburzyć ten pozytywny, patriotyczny nastrój. Obecnie żyjemy w kraju, w którym nie tylko protesty rolników są brutalnie pacyfikowane, a manifestacje obrońców życia rozwiązywane, ale także rządzonym przez ludzi, dla których „wyrażenie dumy narodowej i przywiązania do polskiego dziedzictwa narodowego” nie jest powodem wystarczająco doniosłym i istotnym, by polscy patrioci mogli swobodnie manifestować swoje przywiązanie do Ojczyzny…

 

Marsz Niepodległości prześladowany przez rząd Tuska

Proszę sobie wyobrazić, że autorem powyższej opinii nie jest żaden marginalny polityk czy publicysta. To opinia nominowanego przez rząd Donalda Tuska wojewody mazowieckiego i… warszawskich sądów, które – już po raz kolejny – odmówiły uznania Marszu Niepodległości za zgromadzenie cykliczne.

Tymczasem Marsz Niepodległości, celebrujący odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku (po 123 latach nieobecności na mapach politycznych Europy), przechodzi ulicami Warszawy co roku tego samego dnia i na tej samej trasie nieprzerwanie od 2010 roku. Jego organizatorem od ponad dekady jest niezmiennie Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. To sprawia, że nie ma dziś w Polsce chyba żadnej innej manifestacji, która w tak oczywisty sposób wpisywałaby się w prawną definicję „zgromadzenia cyklicznego”. Mimo tego, Wojewoda Mazowiecki, który postawił sobie za jeden ze swoich głównych celów walkę z polskimi patriotami, uparcie twierdzi, że Marsz Niepodległości takim zgromadzeniem nie jest. I o ile polityczne zacietrzewienie wojewody, który od początku zapowiadał zwalczanie Marszu Niepodległości, nikogo zapewne nie dziwi, to jednak postawa sądu jest w tej sprawie niezrozumiała.

Trwająca od ponad 7 miesięcy walka o uznanie Marszu Niepodległości za zgromadzenie cykliczne to długa historia politycznych decyzji Wojewody Mazowieckiego oraz rażącej stronniczości sądów. Nie sposób streścić jej w kilku akapitach. Dlatego zachęcam do lektury dwóch newsów na stronie Instytutu – z lutego i z lipca – w których szczegółowo opisaliśmy przebieg całej sprawy.

To historia, w której Rafał Trzaskowski wymyślił sobie, że organizatorem Marszu Niepodległości w 2021 roku był Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a sąd zgodził się z jego absurdalną tezą pomimo tego, że… sam urząd stanowczo temu zaprzeczył. To opowieść o postępowaniu toczącym się w trybie 24-godzinnym, w którym wojewodzie przysługiwały 24 godziny na przygotowywanie pism procesowych, a nasi prawnicy musieli odpowiedzieć na nie w przeciągu… 2 godzin! To wreszcie orzeczenia, w których warszawskie sądy powoływały się na wyroki uchylone przez Sąd Najwyższy czy stwierdzały, że „wyrażenie dumy narodowej i przywiązania do polskiego dziedzictwa narodowego” to powód zbyt błahy, by był warty organizowania cyklicznych manifestacji.

Poznańscy urzędnicy kpią z prawa

Ale ta sprawa to nie jedyny przykład z ostatnich dni, który pokazuje, że w dzisiejszej Polsce osobiste poglądy polityczne urzędników i sędziów mają większy wpływ na praktykę stosowania prawa niż samo prawo.

Pod koniec czerwca ulicami Poznania przeszedł tzw. marsz równości. Problem w tym, że jego organizatorzy nie zgłosili zgromadzenia w ustawowym terminie – zrobili to o dzień za wcześnie. W związku z tym, że „marsz równości” został zarejestrowany nieskutecznie, działacze Młodzieży Wszechpolskiej z Poznania, zgłosili szereg zgromadzeń na tej samej trasie i w tych samych godzinach – z tą różnicą, że zrobili to w przewidzianym ustawowo terminie. Poznańscy urzędnicy doskonale wiedzieli o tym, że jeśli wydadzą decyzję o zakazie zgromadzeń narodowców, sprawa trafi do sądu, który w trybie 24 godzin wskazałby zapewne, że ich zgromadzenia mają pierwszeństwo wobec przedwcześnie (a więc nieskutecznie) zgłoszonego „marszu równości”. Postanowili więc… nie wydać żadnej decyzji, która pozwoliłaby na sądowe podważenie legalności zgromadzenia aktywistów LGBT.

W tej sytuacji młodzi narodowcy stawili się na trasie swoich legalnych manifestacji, które zostały jednak przerwane przez funkcjonariuszy, którzy wezwali ich do opuszczenia miejsca, po czym zabrali się za wypisywanie mandatów. W tym samym czasie zgłoszony przedwcześnie „marsz równości”, w którym uczestniczył sam prezydent miasta Jacek Jaśkowiak, zabezpieczany przez policję przeszedł ulicami Poznania.

Działacze Młodzieży Wszechpolskiej nie przyjęli oczywiście mandatów, więc sprawa trafi zapewne na drogę sądową. Przed nami zatem kolejnych kilkanaście postępowań, w których będziemy reprezentować wszystkich uczestników legalnych poznańskich manifestacji. Nasi prawnicy przygotowali także zawiadomienie o możliwości przekroczenia uprawnień przez władze Poznania.

Musimy być gotowi na najgorsze

Organizatorzy Marszu Niepodległości i uczestnicy legalnych zgromadzeń w Poznaniu będą mogli do samego końca liczyć na pomoc prawników Ordo Iuris. I głęboko wierzę w to, że ostatecznie to my zwyciężymy.

Nawet jeśli Marsz Niepodległości finalnie nie otrzyma statusu zgromadzenia cyklicznego, będziemy robić wszystko co w naszej mocy, by polscy patrioci mogli tego dnia legalnie i bezpiecznie przejść ulicami Warszawy.

Obawiam się jednak, że zarówno w trakcie Marszu, jak i po jego zakończeniu, nasi prawnicy i tak mogą mieć sporo pracy. Mając w pamięci przebieg Marszów Niepodległości z lat 2010-2014 – ale także biorąc pod uwagę tegoroczną brutalną pacyfikację protestu rolników, poprzedzoną policyjnymi prowokacjami i zakończoną wyłapywaniem losowych uczestników demonstracji – po 8 latach spokojnych Marszów Niepodległości, w tym roku musimy być gotowi na każdą ewentualność...

Oczywiście mam nadzieję, że Marsz przejdzie spokojnie, tak jak co roku, ale jeśli polscy patrioci padną ofiarą policyjnych prowokacji i łapanek, będziemy gotowi, by pomóc każdemu z nich. A mamy już na tym polu doświadczenie i sukcesy.

Chcieli skazać go za chodzenie po ulicy

Pod koniec lipca Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście w Warszawie umorzyła postępowanie karne przeciwko reprezentowanemu przez naszych adwokatów rolnikowi, który został zatrzymany przez policję pod zarzutem „czynnego udziału w zbiegowisku, w ten sposób, że przemieszczał się wraz z tłumem”.

Tak! To nie pomyłka. 22-letni pan Fabian został przez policję zatrzymany, umieszczony w policyjnej celi i zmuszony tłumaczyć się z tego, że po prostu szedł ulicą z innymi uczestnikami warszawskiego protestu rolników. Nie zarzucano mu przy tym żadnego osobiście dokonanego bezprawia czy aktu przemocy. Szczegółowa analiza materiału dowodowego – w tym nagrań z kamer nasobnych funkcjonariuszy – dowiodła jednoznacznie, że reprezentowany przez nas rolnik zachowywał się zupełnie spokojnie.

Organy ścigania chciały doprowadzić do skazania go w trybie przyśpieszonym. Gdyby nie nasi prawnicy, 48 godzin po zatrzymaniu młody rolnik mógłby być już skazany. Na szczęście mógł liczyć na wsparcie adwokatów Ordo Iuris.

Umorzenie tego postępowania to dowód na to, że policja w trakcie demonstracji zatrzymywała zupełnie losowo i bezpodstawnie niewinnych ludzi. Ale to także źródło nadziei, że nawet jeśli 11 listopada policyjne prowokacje się powtórzą i po raz kolejny dojdzie do bezpodstawnych zatrzymań lub aresztowań, to nasi prawnicy będą w stanie skutecznie pomóc ich ofiarom.

 

Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

07.08.2024

Nakazy aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego - skuteczne narzędzie wymiaru ponadnarodowej sprawiedliwości?

· Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze od wielu lat wydaje nakazy aresztowania wobec przywódców krajów na całym świecie.

· Na jego działalność wpływ mają jednak naciski dyplomatyczne oraz sytuacja polityczna w niektórych krajach.

· Warto bliżej przyjrzeć się statusowi prawnemu orzeczeń MTK i zastanowić się nad ich skutecznością w osiągnięciu celu, w jakim zostały ustanowione.

· Nakazy aresztowania mają także znaczące konsekwencje polityczne i dyplomatyczne.

· Omówienie tych aspektów pozwala zrozumieć, jak wpływają one na relacje międzynarodowe, stabilność regionalną i politykę zagraniczną państw.

 

Zadania MTK

 

Trybunał w ostatnich miesiącach wydawał postanowienia odnośnie przywódców państw prowadzących konflikty zbrojne elektryzujące opinię publiczną na całym świecie. 20 maja 2024 roku Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego złożył wniosek o nakaz aresztowania dla premiera Izraela Benjamina Netanjahu, ministra obrony Izraela Joawa Galanta oraz trzech przywódców terrorystycznej organizacji Hamas, w związku z trwającą wojną w Strefie Gazy.  Władimir Putin i rosyjska rzeczniczka praw dziecka Maria Lwowa-Biełowa są objęci nakazem aresztowania od 17 marca 2023 roku, a od 25 czerwca 2024 roku również były minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu oraz szef sztabu generalnego rosyjskiej armii Walerij Gierasimow, w związku z wojną na Ukrainie.

 

Międzynarodowy Trybunał Karny jest pierwszym stałym międzynarodowym trybunałem powołanym do sądzenia osób fizycznych oskarżonych o najpoważniejsze zbrodnie, takie jak ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie agresji. Siedziba MTK znajduje się w Hadze, w Holandii, a jego jurysdykcja obejmuje zbrodnie popełnione po 1 lipca 2002 roku. Podstawą prawną utworzenia i podejmowania działań przez MTK jest Statut Rzymski, który wszedł w tym samym dniu w życie.

 

Jedną z jego kluczowych narzędzi są nakazy aresztowania, których celem jest zatrzymanie osób odpowiedzialnych za najpoważniejsze przestępstwa międzynarodowe. Z uwagi na to, że MTK nie posiada własnych organów wymiaru sprawiedliwości, musi polegać na współpracy państw członkowskich Statutu Rzymskiego w zakresie aresztowania i przekazania podejrzanych. Państwa te są zobowiązane do współpracy z MTK i wykonania nakazów aresztowania zgodnie z postanowieniami Statutu. Obecnie 120 państw jest stronami Statutu – wśród nich nie ma m.in. Izraela, Stanów Zjednoczonych, a od 2016 r. także Rosji.


Historia i tło MTK

 

Idea międzynarodowej odpowiedzialności za zbrodnie wojenne pojawiła się po I wojnie światowej, jednakże próby powołania międzynarodowego trybunału nie przyniosły wtedy sukcesu. Po II wojnie światowej powołano Trybunał Norymberski i Trybunał Tokijski, które sądziły zbrodniarzy wojennych. Były to jednak trybunały ad hoc, stworzone do rozpatrzenia konkretnych przypadków.

 

Dopiero po zakończeniu zimnej wojny, w latach 90. XX wieku, społeczność międzynarodowa podjęła intensywne prace nad stworzeniem stałego międzynarodowego trybunału karnego. Wcześniej powoływano jedynie trybunały ad hoc, takie jak Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii (ICTY) i Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy (ICTR). Trudno wyobrazić sobie, że sądownictwo krajowe miałoby być jedyną jurysdykcją obejmującą np. zbrodnie wojenne, biorąc pod uwagę fakt, że często system państwowy jest w takich sytuacjach bezpośrednio związany ze sprawcami. W 1998 roku odbyła się konferencja dyplomatyczna w Rzymie, podczas której przyjęto Statut Rzymski, będący aktem założycielskim MTK. Statut Rzymski został przyjęty 17 lipca 1998 roku, a wszedł w życie 1 lipca 2002 roku, po ratyfikacji przez 60 państw.

 

Działalność MTK

 

Trybunał może wszczynać postępowania na podstawie zgłoszeń Państw-Stron, decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ lub z własnej inicjatywy Prokuratora MTK. Do tej pory Trybunał prowadził lub nadal prowadzi sprawy m.in. przeciwko osobom z takich krajów jak Demokratyczna Republika Konga, Uganda, Republika Środkowoafrykańska, Sudan (Darfur), Libia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Mali.

 

Ustanowienie MTK stanowiło próbę wprowadzenia międzynarodowej odpowiedzialności za najpoważniejsze zbrodnie. Efektywność tego mechanizmu pozostawia jednak wiele do życzenia z takich względów, jak zależność od współpracy ze strony krajowych organów ścigania, przewlekłość postępowania czy wreszcie zarzuty dotyczące stosowania podwójnych standardów, mające przejawiać się w koncentrowaniu się sędziów na zbrodniarzach z niektórych państw afrykańskich i azjatyckich i bezczynności wobec zbrodniarzy z państw szeroko pojętego Zachodu. Należy jednak zauważyć, że MTK pozbawiony jest własnych organów wymiaru sprawiedliwości i stoi przed wieloma wyzwaniami, w tym brakiem współpracy ze strony niektórych państw, ograniczonymi zasobami finansowymi i ludzkimi oraz skomplikowanymi kwestiami politycznymi, które mogą wpływać na jego działalność.

 

Nakazy aresztowania wydawane przez MTK

 

Jednym z kluczowym narzędzi pozostających w rękach Trybunału jest uprawnienie do wydawania nakazów aresztowania wobec osób podejrzanych o popełnienie najpoważniejszych zbrodni międzynarodowych, takich jak ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie agresji.

 

MTK nie działa z urzędu, a na zasadzie skargowości. Oznacza to, że Trybunał nie może wykonywać jurysdykcji, czyli ścigać i osądzać oskarżonych z własnej inicjatywy. Państwo-Strona Statutu Rzymskiego może zgłosić sytuację, w której podejrzewa się popełnienie zbrodni podlegających jurysdykcji MTK. Inicjatywę wszczęcia postepowania posiada także Rada Bezpieczeństwa ONZ, która może przekazać sprawę do MTK na podstawie rezolucji.  Prokurator MTK może jednak z własnej inicjatywy wszcząć śledztwo, jeśli istnieją wystarczające podstawy do przypuszczenia, że popełniono zbrodnie podlegające jurysdykcji Trybunału.

 

Następnie dochodzi do śledztwa i na tym etapie Prokurator MTK zbiera dowody i przesłuchuje świadków, aby ustalić, czy istnieją wystarczające podstawy do wydania nakazu aresztowania. Następnie prokurator składa wniosek do Izby Przygotowawczej MTK o wydanie nakazu aresztowania. Wniosek musi zawierać szczegółowe informacje na temat podejrzanego, zarzucanych mu zbrodni oraz dowodów uzasadniających wydanie nakazu. Izba Przygotowawcza MTK analizuje wniosek i dowody przedstawione przez prokuratora. Jeśli uzna, że istnieją wystarczające podstawy do przypuszczenia, że podejrzany popełnił zarzucane mu zbrodnie – wówczas wydaje nakaz aresztowania. Po aresztowaniu podejrzanego przez państwo, w którym się znajduje, osoba ta jest przekazywana do MTK, gdzie zostaje postawiona przed sądem i może zostać tymczasowo zatrzymana do czasu rozpoczęcia procesu.

 

Historie wydanych nakazów aresztowania i losy osób nimi objętych

 

MTK w przeszłości wydał nakazy aresztowania wobec wielu osób oskarżonych o popełnienie poważnych zbrodni międzynarodowych. Losy tych osób mogą się znacznie różnić w zależności od wielu czynników, takich jak współpraca państw, w których się znajdują, oraz polityczne i dyplomatyczne okoliczności.

 

Omar al-Bashir (Sudan)

 

Były prezydent Sudanu, Omar al-Bashir, został objęty nakazem aresztowania wydanym przez MTK w 2009 roku za zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w regionie Darfuru. Al-Bashir został stracił stanowisko w 2019 roku po masowych protestach. Obecnie przebywa w więzieniu w Sudanie, gdzie jest sądzony za inne przestępstwa. W 2020 roku rząd Sudanu ogłosił, że al-Bashir zostanie przekazany MTK, ale do tej pory nie doszło do jego ekstradycji.

 

Joseph Kony (Uganda)

 

Lider Armii Oporu Pana (LRA), Joseph Kony, został objęty nakazem aresztowania w 2005 roku i oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne, w tym morderstwa, gwałty i porwania. Kony pozostaje na wolności. Mimo międzynarodowych wysiłków, w tym operacji wojskowych mających na celu jego schwytanie, Kony unika aresztowania.

 

Muammar Kaddafi (Libia)

 

W 2011 roku MTK wydał nakaz aresztowania wobec libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego za zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione podczas tłumienia protestów antyrządowych. Kaddafi został zabity przez rebeliantów w październiku 2011 roku, zanim doszło do jego aresztowania przez MTK.

 

Laurent Gbagbo (Wybrzeże Kości Słoniowej)

 

Były prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej, Laurent Gbagbo, został oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym morderstwa, gwałty i inne formy przemocy, po wyborach prezydenckich w 2010 roku. Nakaz aresztowania został wydany w 2011 roku. Gbagbo został aresztowany w 2011 roku i przekazany MTK. W 2019 roku został uniewinniony przez MTK z zarzutów zbrodni przeciwko ludzkości (które są trudniejsze do wykazania niż stosunkowo proste do wykazania zbrodnie wojenne).

 

Dominic Ongwen (Uganda)

 

Były dowódca Armii Oporu Pana (LRA), Dominic Ongwen, został oskarżony o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym morderstwa, gwałty i porwania. Nakaz aresztowania został wydany w 2005 roku. Ongwen został schwytany w 2015 roku i przekazany MTK. W 2021 roku został skazany przez MTK na 25 lat więzienia za popełnienie licznych zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości.

 

Jean-Pierre Bemba (Demokratyczna Republika Konga)

 

Były wiceprezydent Demokratycznej Republiki Konga Jean-Pierre Bemba został oskarżony o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym morderstwa, gwałty i grabieże. Nakaz aresztowania został wydany w 2008 roku. Bemba został aresztowany i przekazany MTK. W 2016 roku został skazany na 18 lat więzienia, ale w 2018 roku wyrok został unieważniony przez MTK, a Bemba został zwolniony.

 

Ahmad al-Faqi al-Mahdi

 

Ahmad al-Faqi al-Mahdi został oskarżony o zbrodnie wojenne związane z niszczeniem zabytków kultury w Timbuktu w Mali. Nakaz aresztowania został wydany w 2015 roku. Al-Mahdi został aresztowany i przekazany MTK. W 2016 roku przyznał się do winy i został skazany na 9 lat więzienia.

 

 

Amerykańscy urzędnicy ze specjalną ochroną

 

Warto także zwrócić uwagę na ustawę przyjętą przez Kongres Stanów Zjednoczonych w 2002 r., a więc niezwłocznie po powołaniu Międzynarodowego Trybunału Karnego do życia. Celem przyjęcia American Service-Members' Protection Act (ASPA), znanej również jako „Hague Invasion Act”, jest ochrona personelu wojskowego Stanów Zjednoczonych oraz innych urzędników rządowych USA przed postępowaniem karnym przed MTK. ASPA zakazuje wspierania działalności MTK, szczególnie w zakresie wojskowości, jednakże prezydent państwa może zdecydować się na zniesienie tego zakazu. Niemniej, przyjęcie tej ustawy przez jedno z największych mocarstw świata, ogranicza możliwości współpracy agencji USA z MTK w zakresie śledztw i postępowań, które dotyczą obywateli USA lub ich sojuszników. ASPA upoważnia prezydenta USA do użycia „wszystkich środków koniecznych i odpowiednich”, w tym siły wojskowej, w celu uwolnienia członków służb USA oraz innych wyznaczonych osób, które zostały zatrzymane lub uwięzione przez MTK lub w jego imieniu. Ustawa zabrania także ekstradycji jakiejkolwiek osoby z USA do MTK bez wyraźnego upoważnienia ustawowego. Ustawa wywołuje zatem istotne pytania prawne i etyczne dotyczące odpowiedzialności, sprawiedliwości, skuteczności i zasięgu prawa międzynarodowego. Odzwierciedla szersze debaty na temat roli międzynarodowych sądów i zakresu jurysdykcji narodowej. Ograniczając współpracę i pomoc dla MTK, ASPA potencjalnie wpływa na skuteczność działania sądu, zwłaszcza w odniesieniu do śledztw dotyczących obywateli USA lub interesów USA.

 

Działania Trybunału w świetle sytuacji politycznej

 

Jak wyżej wskazano, MTK napotyka wiele wyzwań w egzekwowaniu nakazów aresztowania, w tym brak współpracy ze strony niektórych państw, skomplikowane kwestie polityczne oraz trudności w lokalizowaniu i aresztowaniu podejrzanych. Niemniej nakazy aresztowania wydawane przez MTK są kluczowym i obecnie realnie jedynym narzędziem w walce z bezkarnością odpowiedzialnych za najpoważniejsze zbrodnie międzynarodowe. Ponadto, Trybunał musi działać w okolicznościach skomplikowanych relacji międzynarodowych, co wpływa na możliwość skutecznego wykonywania nakazów aresztowania. Nakazy aresztowania MTK mają także znaczenie sygnalizujące, wskazując na istotny fakt, że społeczność międzynarodowa nie toleruje bezkarności za najpoważniejsze zbrodnie. Jest więc to swoisty instrument oddziaływania, a także wywierania wpływu na arenie światowej dyplomacji. Mogą one działać jako środek odstraszający.

 

W przeszłości MTK odnosił sukcesy w aresztowaniu i skazaniu kilku prominentnych osób, takich jak Thomas Lubanga Dyilo czy Dominic Ongwen (Thomas Lubanga Dyilo aresztowany w 2006 roku, skazany w 2012 roku na 14 lat więzienia za rekrutację i wykorzystywanie dzieci-żołnierzy, Dominic Ongwen został aresztowany w 2015 roku, skazany w 2021 roku na 25 lat więzienia za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości). Te przypadki pokazują, że Trybunał jest w stanie skutecznie pociągnąć do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za poważne zbrodnie. Nakazy aresztowania wzmacniają zasady międzynarodowego prawa karnego i praw człowieka, promując ideę, że nikt nie jest ponad prawem, niezależnie od stanowiska czy wpływów politycznych, co jest ważnym sygnałem dla współczesnej sceny politycznej, która stała się teatrem gry powiązań być może bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.

 

Jednym z największych wyzwań jest kilkukrotnie już wspomniany brak współpracy ze strony niektórych państw, będący prawdziwą bolączką Trybunału. MTK bowiem nie posiada własnych sił policyjnych, więc polega jedynie na Państwach-Stronach Statutu Rzymskiego co do wykonania nakazów aresztowania. W sytuacji braku współpracy, nakazy te pozostają praktycznie niewykonalne (jak np. w przypadku Omara al-Bashira, byłego prezydenta Sudanu, oskarżonego o zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo w Darfurze, który pozostaje na wolności mimo nakazu aresztowania wydanego w 2009 roku). Państwa, które nie są stronami Statutu Rzymskiego, nie mają obowiązku podjęcia tej współpracy, co utrudnia egzekwowanie nakazów aresztowania. Co więcej, nawet państwa będące stronami Statutu mogą odmówić współpracy z powodów politycznych, prawnych lub praktycznych.

 

Niebagatelną rolę odgrywa również oczywiście polityka. Polityczne i dyplomatyczne naciski mogą wpływać na skuteczność nakazów aresztowania. Państwa mogą nie chcieć aresztować i przekazywać osób, które mają silne wsparcie polityczne lub są kluczowe dla ich interesów narodowych. W niektórych przypadkach, osoby objęte nakazami aresztowania ukrywają się w trudno dostępnych rejonach, co utrudnia ich aresztowanie. Przykładem jest Joseph Kony z Ugandy, lider Armii Oporu Pana (LRA), który unika aresztowania od 2005 roku, a ułatwiają mu to polityczne koneksje.

 

Nakazy aresztowania wydawane przez MTK często prowadzą do napięć politycznych między państwami, a także wewnątrz państw. Niektóre kraje uważają, że nakazy aresztowania MTK naruszają ich suwerenność, zwłaszcza gdy dotyczą wysokich rangą urzędników państwowych lub przywódców. Część państw podnosi też zarzuty, że sam MTK działa pod wpływem politycznych nacisków lub preferencji, co prowadzi do wydawania nakazów aresztowania w sposób selektywny i niesprawiedliwy.  MTK bywa postrzegany jako trybunał, który koncentruje się na pewnych regionach świata, zwłaszcza Afryce, co prowokuje zarzuty o selektywności i nierównego traktowania. Kontrowersje te wpływają na zaufanie do trybunału i jego postrzeganie jako niezależnej i sprawiedliwej instytucji. Niemniej, nakazy aresztowania pozostają kluczowym i zasadniczo do tej pory jednym, stałym narzędziem w globalnej walce z bezkarnością i wzmocnieniu zasad międzynarodowego prawa karnego.

 

 

Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris


 

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

07.08.2024

Trzaskowski ugina się pod presją obywateli. Na biurkach urzędników można stawiać symbole religijne

· Po ponad dwóch miesiącach warszawski ratusz odpowiedział na petycję wysłaną przez tysiące obywateli na podstawie wzoru przygotowanego przez Instytut Ordo Iuris.

· W oficjalnym piśmie podwładni Rafała Trzaskowskiego stwierdzają, że „każda osoba pracująca w urzędzie ma prawo umieszczać na swoim biurku symbole religijne”.

· Stanowisko zdecydowanie łagodzi tekst zarządzenia, które wyraźnie zakazywało umieszczania symboli religijnych „na ścianach, na biurkach”.

· W odpowiedzi na interpelację Lewicy, domagającą się zdejmowania krzyży ze ścian, urząd stwierdził ponadto, że zakaz nie dotyczy rad dzielnic.

· Nawet w złagodzonej postaci, antyreligijny „standard” powinien jednak docelowo zostać uchylony jako sprzeczny z Konstytucją, która gwarantuje wolność sumienia i religii oraz afirmuje chrześcijańskie dziedzictwo Narodu. Krzyż natomiast jest symbolem nie tylko religijnym, ale i narodowym.

 

· Warszawski ratusz dopuszcza się jednak także ideologicznej manipulacji, twierdząc, że w ustawie „równościowej” z 2010 r. występują pojęcia „orientacja psychoseksualna i tożsamość płciowa” – w rzeczywistości w ustawie nie ma takich wyrażeń.

 

ODPOWIEDŹ URZĘDU MIASTA - LINK

 

Sprzeciw obywateli i radnych wobec antyreligijnego zarządzenia prezydenta Warszawy

 

31 lipca w godzinach przedpołudniowych warszawski ratusz niepostrzeżenie umieścił na swojej stronie internetowej swoją oficjalną odpowiedź (data pisma: 30 lipca 2024 r., znak: CKS-RT.152.5.2024.PRO) na wielokrotną petycję (kilka petycji na ten sam temat) obywateli w sprawie uchylenia zarządzenia Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy nr 822/2024 z dnia 8 maja 2024 r. ustanawiającego w warszawskich urzędach „standardy równego traktowania”. Jak się okazało, jednym ze „standardów” narzucanych tym zarządzeniem jest zakaz eksponowania Krzyża i symboliki religijnej: „w budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem”. Mieszkańcy Warszawy i całej Polski postanowili licznie zaprotestować przeciwko aktowi prawa miejscowego tak ewidentnie godzącemu w zasadę wolności religii oraz jej uzewnętrzniania, wyrażoną w artykule 53 Konstytucji RP, jak również rażąco sprzecznemu z orzecznictwem Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także z uchwałami Sejmu i Senatu. W tym celu Instytut Ordo Iuris już 17 maja przygotował i udostępnił obywatelom wzór skargi na zarządzenie prezydenta, który każdy mieszkaniec mógł wypełnić, podpisać i wysłać na adres Urzędu Miasta. Petycji obywatelskiej został nadany numer 28/2024.

 

Niezależnie od Instytutu Ordo Iuris, swoje interpelacje nieprzychylne wobec zarządzenia Rafała Trzaskowskiego złożyli radni Miasta Stołecznego Warszawy – Michalina Szymborska (interpelacja nr 71 z dnia 23 maja 2024 r.), Filip Frąckowiak (interpelacja nr 96 z dnia 6 czerwca 2024 r.) oraz Michalina Szymborska i Dariusz Figura (wspólna interpelacja nr 97 z dnia 6 czerwca 2024 r.). Interpelację przychylną zarządzeniu złożyła natomiast radna Lewicy Kamila Gołębiowska (interpelacja nr 162 z dnia 5 lipca 2024 r.). W odpowiedzi z 24 czerwca na interpelację nr 71, prezydent Warszawy, nie zgadzając się z zarzutem naruszenia konstytucyjnie chronionej wolności sumienia i religii, stwierdził, że jego zdaniem „standardy zapewniają ochronę wolności religii osobom pracującym w Urzędzie, które na użytek osobisty posiadają symbole religijne”. Natomiast w odpowiedzi z 27 czerwca na interpelację nr 96, wiceprezydent Aldona Machnowska-Góra zaznaczyła, że „standardy nie nakazują usuwania symboli religijnych z przestrzeni Urzędu. Nie jest planowana żadna akcja ich usuwania/zdejmowania”. Z kolei w odpowiedzi z 27 czerwca na interpelację nr 97, wiceprezydent oznajmiła, iż „standardy to dokument wewnętrzny, nie wymaga więc konsultacji społecznych”. W odpowiedzi z 29 lipca na interpelację nr 162, wiceprezydent stanęła z kolei na stanowisku, zgodnie z którym w zarządzeniu „chodzi przede wszystkim o pomieszczenia obsługi mieszkanek i mieszkańców w urzędach dzielnic lub delegaturach biur. Sale posiedzeń rad dzielnic nie są takimi miejscami. Są to szczególne przestrzenie i o tym, jak mają one wyglądać, decydują radni danej dzielnicy, a nie Prezydent”.

 

Dopiero jednak w odpowiedzi z 30 lipca na petycję przygotowaną przez Instytut Ordo Iuris, urząd doprecyzował, że „każda osoba pracująca w urzędzie ma prawo używać symboli religijnych zgodnie ze swoimi przekonaniami m.in. mieć symbole religijne, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręce, jak również umieszczać na swoim biurku symbole religijne”. W oryginalnym tekście zarządzenia prezydenta Trzaskowskiego wyraźnie stanowiono, że symbole religijne nie mogą być eksponowane „np. na ścianach, na biurkach”, a jedyny wyjątek dotyczył symboli „noszonych przez osoby pracujące w urzędzie na użytek osobisty, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręku”, a przecież w zakresie znaczeniowym pojęcia „noszonych” ewidentnie nie mieści się „umieszczanie na biurku”. Pismo urzędu stanowi zatem swoisty przełom i dowód zasadniczej zmiany interpretacji zarządzenia przez sam urząd. Ratusz zastrzega jednak, że wciąż zakazane jest „eksponowanie symboli religijnych w pomieszczeniach przeznaczonych do podejmowania czynności władczych w urzędach administracji publicznej, ale też np. w sądach czy salach obrad ciał przedstawicielskich”, ponieważ „może być odczytywane jako sugestywne, a to narusza zasadę bezstronności religijnej władzy publicznej”. Nie jest to jeszcze zatem zupełne zwycięstwo konstytucyjnie afirmowanych wartości – wolności wyznania i chrześcijańskiego dziedzictwa Narodu – nad antyreligijnymi przepisami – docelowo cały „standard” powinien zostać uchylony.

 

Chcemy całkowitego zniesienia antyreligijnego zarządzenia, nie częściowego złagodzenia

 

W tym celu Instytut Ordo Iuris wciąż zachęca do podpisywania petycji w tej sprawie, którą podpisało już około 70 tysięcy Polek i Polaków. Akcja będzie kontynuowana co najmniej do momentu, w którym na forum Rady Miasta Stołecznego Warszawy zostanie rozpatrzona kolejna inicjatywa Ordo Iuris, jaką jest obywatelski projekt uchwały sprzeciwiającej się antyreligijnemu zarządzeniu, ogłoszony już 25 maja. Piątego lipca projekt ten został złożony w Radzie wraz z kilkoma tysiącami podpisów mieszkańców Warszawy i, zgodnie z art. 41a ust. 3 ustawy o samorządzie gminnym, Rada ma obowiązek rozpatrzyć go „na najbliższej sesji po złożeniu projektu, jednak nie później niż po upływie 3 miesięcy od dnia złożenia projektu”. Ponadto, 4 czerwca Instytut ujawnił także, że zarządzenie zostało przygotowane odpłatnie przez zewnętrzną fundację, która otrzymała od ratusza aż 129.910 zł, zaraz po zmianie swojej nazwy i statutu oraz dołączeniu do zarządu byłej pełnomocniczki Rafała Trzaskowskiego ds. kobiet.

 

Ratusz manipuluje treścią ustaw

 

Na marginesie warto dodać, że w tekście odpowiedzi na petycję Ordo Iuris ratusz dopuścił się także dwóch manipulacji – pośredniej oraz bezpośredniej. Po pierwsze, w zestawieniu aktów prawa powszechnie obowiązującego, z którymi rzekomo zgodne miałoby być zarządzenie Rafała Trzaskowskiego, wymieniony jest Konkordat ze Stolicą Apostolską, czyli umowa międzynarodowa, regulująca stosunki pomiędzy Państwem Polskim a Kościołem katolickim, nie są natomiast wymienione ustawy regulujące stosunki Polski z innymi chrześcijańskimi związkami wyznaniowymi (np. z Polskiem Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym czy z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim w Rzeczypospolitej Polskiej). Pośrednio sugeruje to, jakoby Krzyż był symbolem wyłącznie Kościoła katolickiego, podczas gdy jest on symbolem także innych wyznań chrześcijańskich, których wierni także są poszkodowani przez zarządzenie z 8 maja. Drugą, znacznie poważniejszą manipulacją, jest przywołanie ustawy z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania (nazywanej „ustawą równościową”) z sugestią, że zawiera ona w swojej treści takie pojęcia jak „orientacja psychoseksualna” oraz „tożsamość płciowa” jako cechy chronione prawnie. W rzeczywistości ani jedno, ani drugie pojęcie nie występują w ogóle w tej ustawie – obecne jest w niej wyłącznie pojęcie „orientacji seksualnej”, oznaczające preferencje hetero- lub homoseksualne (występujące zamiast albo oprócz heteroseksualnych). Pojęcie „orientacji psychoseksualnej” jest nacechowane ideologicznie, sugerując, że seksualność człowieka nie odnosi się do obiektywnie uwarunkowanej płci biologicznej, lecz jest subiektywnym, płynnym wyborem, na podstawie którego można i należy kształtować swoją indywidualną „tożsamość” (oprócz skłonności do płci przeciwnej lub własnej dodaje się tutaj np. „panseksualizm” czy „aseksualizm”). Z kolei brak umieszczenia pojęcia „tożsamości płciowej” w ustawie był świadomym wyborem polskiego ustawodawcy. Podczas prac legislacyjnych nad ustawą poseł Marian Filar próbował dodać tam to pojęcie, sugerując, że „zapomniano – nie dopatruję się w tym jakiejś machinacji – o jednym bardzo ważnym faktorze, który funkcjonuje obok płci i orientacji seksualnej, a mianowicie o identyfikacji płciowej. Chodzi, proszę państwa, o transseksualistów”. Jednak komisja celowo nie uwzględniła tej uwagi. Ideologiczne pojęcie „tożsamości płciowej” włączono ostatecznie ukradkiem do polskiego porządku prawnego dopiero ustawą z dnia 10 września 2015 r., dodając je do artykułów 47 i 68 ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP (procedowany w tym samym czasie ideologiczny projekt ustawy o uzgodnieniu płci został zawetowany przez Prezydenta RP ze względu na ewidentne naruszenie konstytucyjnej zasady dychotomicznego podziału społeczeństwa na dwie płcie), jednak nie jest ono w żaden sposób zdefiniowane i nie figuruje w żadnym innym miejscu polskiego porządku prawnego – w tym w ustawie z 2010 r. Warszawski ratusz manipuluje zatem opinią publiczną, sugerując wbrew prawdzie, jakoby w ustawie tej znajdowały się pojęcia rodem ze słownika ruchu LGBT+ oraz ideologii gender.

 

Złagodzenie przez warszawski ratusz zarządzenia prezydenta Trzaskowskiego jest wspólnym sukcesem tysięcy obywateli, którzy wysyłali petycje przygotowane przez Instytut Ordo Iuris. To jeszcze nie jest pełen sukces – wciąż musimy dalej zabiegać, by zmieniona została treść aktu.

 

Adw. Nikodem Bernaciak - starszy analityk Centrum Badań i Analiz Instytutu Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej