Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Ochrona życia

24.09.2024

CEDAW uznaje zakaz aborcji za „tortury”. Rząd: aborcja jest dostępna

· Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW) opublikował niedawno raport śledczy dotyczący Polski, który odbił się głośnym echem w przestrzeni publicznej.

· Członkowie Komitetu stwierdzili, że obecne przepisy, które ograniczają możliwość wykonywania aborcji, stanowią przemoc ze względu na płeć wobec kobiet, a nawet mogą się wiązać z „torturami lub okrutnym, nieludzkim i poniżającym traktowaniem”.

· CEDAW domaga się też uznania aborcji za „prawo podstawowe”.

· Takiego prawa nie wprowadza jednak żaden wiążący Polskę akt prawa międzynarodowego.

· Polski rząd, w odpowiedzi na te zarzuty, stwierdził, że w Polsce istnieje szeroka możliwość przeprowadzania aborcji, a przesłanka zdrowotna do jej wykonywania, nie precyzuje, jakiego rodzaju zagrożenie zdrowia jest wymagane do skierowania kobiety na aborcję.

 

 

Przedstawicielki CEDAW w Polsce

 

„Sytuacja w Polsce stanowi przemoc wobec kobiet ze względu na płeć i może osiągnąć poziom tortur lub okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania” – powiedziała wiceprzewodnicząca CEDAW Genoveva Tisheva.

 

Tisheva odwiedziła Polskę w 2022 r. wraz z byłą członkinią CEDAW Lią Nadarią, aby przeprowadzić „poufne dochodzenie w sprawie zarzutów organizacji społecznych, które informowały, że kobiety w Polsce rzekomo doświadczają poważnych i systematycznych naruszeń ich praw. Komitet miał otrzymać wówczas pełną współpracę polskiego rządu w trakcie całego postępowania.

 

Komitet CEDAW został ustanowiony artykułem 17. Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet, która weszła w życie w 1981 roku. Głównym celem Konwencji jest eliminacja wszelkich form dyskryminacji wobec kobiet oraz promowanie równości płci. Komitet CEDAW regularnie ocenia kraje członkowskie pod kątem jej przestrzegania.

 

Aborcja „prawem podstawowym”?

 

CEDAW zwrócił uwagę na ograniczony dostęp do usług zdrowotnych w Polsce, do których Komitet zalicza „usługi związane z reprodukcją i seksualnością”. Komitet wyraził zaniepokojenie prawem, które w znacznym stopniu ogranicza możliwość wykonywania  aborcji. Zdaniem CEDAW, takie ograniczenia mogą prowadzić do niebezpiecznych, nielegalnych zabiegów oraz zwiększać ryzyko dla zdrowia i życia kobiet.

 

W rekomendacjach wskazano na konieczność zapewnienia możliwości przeprowadzania aborcji w sposób „zgodny z zawartymi w Konwencji zasadami niedyskryminacji kobiet i zasadniczej równości kobiet oraz przyjęcia ustawodawstwa zgodnego z opartym na prawach człowieka podejściem do „zdrowia oraz praw seksualnych i reprodukcyjnych”. Ta koncepcja uznaje, że decyzje kobiet dotyczące ich własnych ciał są osobiste i prywatne oraz umieszcza autonomię kobiety w centrum polityki i stanowienia prawa związanego z usługami w zakresie tzw. zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. CEDAW domaga się zatem podjęcia „niezbędnych zmian prawnych w kierunku całkowitej dekryminalizacji i legalizacji aborcji” oraz „uznania prawa do aborcji za prawo podstawowe”.

 

Domniemane problemy kobiet

 

Członkowie Komitetu mieli dowiedzieć się, że klauzula sumienia była bezprawnie stosowana przez całe szpitale poprzez jednostronną deklarację lub poprzez zmuszenie całego personelu do podpisania oświadczenia o sprzeciwie sumienia w odniesieniu do aborcji. „Stosowanie klauzuli nie było uregulowane prawnie, a lista lekarzy ją stosujących nie istniała, więc kobiety musiały pytać z wyprzedzeniem lub spotykać się z lekarzami, aby dowiedzieć się o ich odmowie opartej na sumieniu, tracąc w ten sposób cenny czas” – zaznaczył CEDAW.

 

W ocenie Komitetu, kobiety w Polsce wciąż napotykają na liczne przeszkody w miejscu pracy, wskazując na dyskryminację płacową, ograniczony dostęp do stanowisk kierowniczych oraz trudności w łączeniu pracy zawodowej z obowiązkami rodzinnymi. CEDAW zalecił wprowadzenie bardziej skutecznych mechanizmów monitorowania i egzekwowania przepisów dotyczących równouprawnienia. 

 

Wielu świadków miało potwierdzić, że dostęp do badań prenatalnych, a przede wszystkim do informacji o tym, kiedy i gdzie można uzyskać badania prenatalne, był ograniczany przez personel medyczny w obawie, że zostanie on uznany za „pomagający kobiecie w uzyskaniu aborcji”. Według świadków, z którymi rozmawiali wyznaczeni członkowie, dostęp do informacji o tym, kiedy i gdzie można uzyskać badania prenatalne telefonicznie od Funduszu Zdrowia lub Rzecznika Praw Pacjenta, jest teoretyczny. W ocenie świadków, pacjenci pokładają zaufanie i swoje zdrowie w rękach swoich lekarzy i szpitala i zazwyczaj nie są na tyle pewni siebie, aby wyjść poza ich zalecenia.   

 

Polski rząd: aborcja jest dostępna

 

Polski rząd w swojej odpowiedzi na raport CEDAW podkreślił szereg działań podejmowanych w celu „poprawy sytuacji kobiet w kraju”. Wskazano, że ustawa z 1993 r. nie podaje wyłącznej listy wskazań do aborcji, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej. Jej przepisy, odwołując się do ogólnego pojęcia zdrowia, nie określają w żaden sposób, jaki obszar zdrowia powinien podlegać takiemu zagrożeniu. Zagrożenie może zatem dotyczyć każdego obszaru zdrowia, czy to fizycznego czy psychicznego. Ponadto do stwierdzenia istnienia okoliczności, w których ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, wymagane jest tylko jedno orzeczenie lekarskie, wydane przez lekarza specjalistę w dziedzinie medycyny właściwej ze względu na rodzaj schorzenia kobiety ciężarnej. W związku z tym, wymaganie dodatkowych opinii lub zaświadczeń lekarskich jako przesłanki aborcji jest, co do zasady, nieuzasadnione i należy je uznać za ograniczenie dostępu do tego zabiegu.

 

Przywołując przepisy dotyczące klauzuli sumienia, urzędnicy rządu wskazali, że jest ona prawem przypisanym osobiście lekarzom, nieprzenoszalnym na żaden inny personel podmiotu leczniczego udzielającego świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Stanowi ona, że lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z wyjątkiem sytuacji, gdy zwłoka w udzieleniu świadczenia zdrowotnego mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Jednocześnie lekarz ma obowiązek odnotowania w dokumentacji medycznej, że powołał się na klauzulę sumienia. Lekarz wykonujący zawód na podstawie umowy o pracę lub w ramach służby, ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia o tym fakcie przełożonego na piśmie. Wskazano także, że nie jest uprawnione stwierdzenie, iż Polkom odmawia się prawa do korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej objętych klauzulą sumienia.

 

Polski rząd w swojej odpowiedzi wskazał także, że przepisy dotyczące aborcji w Polsce są zgodne z Konstytucją i odzwierciedlają wolę społeczeństwa, wyrażoną poprzez demokratycznie wybrane władze. Rząd zaznaczył również, że zapewniona jest odpowiednia opieka medyczna dla kobiet, a wszelkie przypadki naruszeń praw pacjentek są starannie badane i rozpatrywane. Dodatkowo, w odpowiedzi zwrócono uwagę na to, że Polska oferuje szeroki wachlarz programów wsparcia dla kobiet w ciąży oraz rodzin, co ma na celu ochronę ich zdrowia i dobrobytu.

Badania prenatalne 

W Polsce dostęp do badań prenatalnych jest regulowany przez ustawodawstwo, które zapewnia kobietom w ciąży możliwość przeprowadzania tych badań w celu oceny zdrowia płodu. Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych przewiduje, że badania prenatalne są dostępne dla kobiet, które spełniają określone kryteria medyczne, takie jak wiek powyżej 35 lat czy historia chorób genetycznych w rodzinie. W praktyce, wiele placówek medycznych oferuje szeroki wachlarz badań prenatalnych, w tym badania ultrasonograficzne i testy genetyczne, które są dostępne zarówno w ramach publicznej służby zdrowia, jak i prywatnie.

Przykładowo, w dużych miastach, takich jak Warszawa czy Kraków, istnieje wiele klinik specjalizujących się w diagnostyce prenatalnej, które oferują nowoczesne technologie i doświadczonych specjalistów. Warto również zauważyć, że świadomość społeczna dotycząca znaczenia badań prenatalnych rośnie, co przekłada się na większą dostępność informacji i wsparcia dla kobiet w ciąży.

Dodatkowo, istnieją programy edukacyjne i kampanie informacyjne prowadzone przez organizacje zdrowotne oraz rządowe inicjatywy mają na celu zwiększenie dostępu do badań prenatalnych i zachęcanie kobiet do korzystania z tych usług. To wszystko wskazuje na to, że w Polsce istnieją odpowiednie przepisy i infrastruktura, które umożliwiają kobietom dostęp do niezbędnych badań prenatalnych, a twierdzenia o utrudnionym dostępie nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości.

„Prawo do aborcji” w świetle przepisów międzynarodowych

 

Warto zauważyć, że nie istnieje w żadnym międzynarodowym traktacie posiadającym wiążącą moc tzw. prawo do aborcji. Przeciwnie, ONZ w dokumencie końcowym Międzynarodowej Konferencji w sprawie Ludności i Rozwoju z 1994 r. wyraźnie odrzucił aborcję jako prawo człowieka, a w punkcie 8.25 Programu Działań z Kairu zostało wskazane, iż aborcja nigdy nie powinna być promowana jako metoda planowania rodziny, a wszystkie kraje i organizacje mają obowiązek zmniejszania liczby przeprowadzanych aborcji.

 

Mimo to, istnieje silna presja w środowisku organizacji międzynarodowych, w tym w gronie członków Komitetu CEDAW, aby prawo do zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego rozumieć jako mieszczące w sobie prawo do aborcji, jednocześnie nadając mu charakter jednego z praw podstawowych.

 

O ile Konwencja o eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet zobowiązała państwa do zapewnienia kobietom równego dostępu do usług zdrowotnych związanych z planowaniem rodziny (art. 12 Konwencji), to nie wspomina o obowiązku legalizacji aborcji.

 

Przeciwnie, to prawo do życia jako podstawowe prawo człowieka, jest ugruntowane i uznane w szeregu aktów prawa międzynarodowego. Przykładowo wymienić można Powszechną Deklarację Praw Człowieka (art. 3) czy Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 6).

 

Kwestia aborcji jest bardzo zróżnicowana na poziomie międzynarodowym. W różnych krajach obowiązują różne przepisy dotyczące aborcji, od całkowitego zakazu po pełne prawo do aborcji na żądanie. Brak międzynarodowego konsensusu w tej kwestii jest jednym z powodów, dla których aborcja nie jest uznawana za uniwersalne prawo człowieka. ONZ jako organizacja międzynarodowa, musi uwzględniać różnorodność kulturową, religijną i prawną swoich członków. 

 

Polska nie ma obowiązku legalizacji aborcji

 

Postanowienia Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet  mają na celu zapewnienie kobietom dostępu do opieki zdrowotnej, przeciwdziałanie przemocy oraz promowanie równouprawnienia płci. W ten sposób Konwencja przyczynia się do ochrony życia oraz zdrowia kobiet i takie są jej podstawowe cele. Raport Komitetu CEDAW dotyczący Polski miał za zadanie przedstawić stopień realizacji przez Polskę zobowiązań wynikających z Konwencji o eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień poruszanych w raporcie jest kwestia dostępu kobiet do aborcji. Komitet CEDAW w swoich zaleceniach zwraca uwagę nie tylko na konieczność zapewnienia kobietom takiego dostępu w przypadkach dozwolonych przez prawo krajowe, ale wprost wskazuje na potrzebę dekryminalizacji aborcji w szerszym zakresie. Stanowisko takie nie jest wiążące i nie ma umocowania w traktach, których Polska jest stroną.

 

Każde państwo ma suwerenne prawo do kształtowania własnej polityki zdrowotnej, w tym polityki dotyczącej ochrony życia ludzkiego i zdrowia kobiet. Choć należy podkreślić, że suwerenność państw nie jest absolutna i podlega ograniczeniom wynikającym z międzynarodowych zobowiązań prawnych, do których Polska przystąpiła, m.in. ratyfikując Konwencję CEDAW, to Konwencja nie nakłada na państwa obowiązku legalizacji aborcji.  Jej celem, jak już zostało to wskazane, jest eliminacja wszelkich form dyskryminacji kobiet. Komitet CEDAW jedynie interpretuje Konwencję w taki sposób, jakoby miało z niej wynikać, że ograniczenia dostępu do aborcji mogą prowadzić do naruszenia innych praw kobiet, takich jak prawo do zdrowia. 

 

Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

23.09.2024

Magdalena Majkowska: Wyłamane zamki, torturowani księża, bezkarni bluźniercy. Zatrzymajmy to bezprawie!

Prześladowania wymierzone przez rząd Donalda Tuska w jego krytyków i przeciwników politycznych przekraczają każdego tygodnia kolejne granice. Nas jednak nie zaszokowały… bo przewidzieliśmy je już dawno i ostrzegaliśmy przed nimi. Dzisiaj trzeba stawać w obronie prześladowanych, ale także myśleć o naprawie Rzeczypospolitej.

 

Rządowe bezprawie było do przewidzenia…

W lipcu ubiegłego roku alarmowaliśmy, że prawnicze zaplecze Donalda Tuska postuluje, by, zaraz po objęciu władzy, zastosować w Polsce doktrynę „sprawiedliwości okresu przejściowego”. To piękna nazwa, za którą kryje się usprawiedliwienie dla jawnego łamania prawa i konstytucji w imię „przywracania praworządności”. Dziś widać wyraźnie, że nasze przestrogi były zasadne.

W 2019 roku, obserwując radykalne działania Adama Bodnara, mec. Jerzy Kwaśniewski na łamach „Rzeczpospolitej” zauważył, jak bardzo niebezpieczne dla naszych praw i wolności jest posługiwanie się przez ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich pojęciem „wojującej demokracji”. Dzisiaj to hasło stało się w ustach szefa rządu wytrychem uzasadniającym odbieranie ludziom wolności, ograniczanie wolności słowa i usuwanie sędziów.

Po ponad 9 miesiącach rządów Donalda Tuska widzimy „demokrację wojującą” w akcji. Rząd regularnie narusza przepisy ustaw, prawa międzynarodowego i Konstytucji RP oraz nie respektuje trójpodziału władzy – ignoruje orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, siłowo przejmuje konstytucyjne organy, wyłamuje zamki drzwi i szaf w siedzibie KRS i telewizji publicznej, zatrzymuje posłów, w tym także posłów chronionych międzynarodowymi immunitetami, stosuje na kapłanie areszt wydobywczy, by wymusić zeznania obciążające przeciwników politycznych.

W tej sytuacji wielu zatroskanych o los Ojczyzny patriotów traci nadzieję i wiarę w obronę Polski przed totalną władzą.

My jednak nie możemy popadać w poczucie beznadziei. Właśnie po to powstał Instytut Ordo Iuris, z którym od lat współpracują najwybitniejsi i najskuteczniejsi prawnicy, by ich profesjonalizm, konsekwencja i skuteczność przynosiły nadzieję. Niedawno mec. Jerzy Kwaśniewski pisał o naszych zwycięstwach w sprawach rolników, pacyfikowanych brutalnie przez służby Tuska kilka miesięcy temu. To po naszej interwencji Rafał Trzaskowski został ostatnio zmuszony do wycofania się z zakazu umieszczania symboli religijnych na biurkach urzędników w Warszawie.

Zrobimy wszystko, aby powstrzymać bezprawie rządów Donalda Tuska.

Policja wchodzi siłą do siedziby Marszu Niepodległości

Nasi prawnicy zaangażowali się ostatnio między innymi w obronę organizatorów Marszu Niepodległości. Rząd robi wszystko, by uniemożliwić polskim patriotom upamiętnienie 11 listopada, posuwając się do… siłowego wtargnięcia Policji do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, wyłamywania zamków, przeszukiwania dokumentów, komputerów, telefonów, przesłuchiwania na komendzie i wizyty Policji o 6 rano w domach organizatorów Marszu.

Jak do tego doszło? Otóż Adam Bodnar nakazał wznowić szereg postępowań, które dawno już zostały zamknięte przez organy ścigania. Jedno z nich dotyczy uczestnika Marszu Niepodległości z… 2018 roku! To właśnie w ramach tego postępowania, na dwa miesiące przed kolejnym Marszem, prokuratura postanowiła wtargnąć do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, poszukując… danych jednego z 250 000 uczestników Marszu sprzed 6 lat.

Służby nie chciały przy tym uzyskać potrzebnych danych w normalny sposób. Zamiast zwrócić się o wydanie nagrań lub dokumentów, postanowiono ustawić sprawę pod media, rozwiercając zamek w drzwiach i wchodząc siłowo do budynku. Kilkudziesięciu policjantów wycofano z innych zadań, aby przez długie godziny sprawdzali każdą szafę, biurko i szufladę; by przeglądali każdy segregator. Jednocześnie nie zapewniono nawet pozorów zachowania poufności prowadzonych czynności. Dziennikarze przez szyby mogli rejestrować przeglądanie znajdującej się w środku dokumentacji, co ochoczo robiła choćby stacja TVN.

Osobiście byłam na miejscu od samego rana, dokumentując wszelkie nieprawidłowości. Po zakończeniu czynności i sporządzeniu przez funkcjonariuszy protokołu, złożyłam obszerne zastrzeżenia co do sposobu, przebiegu i zakresu działań funkcjonariuszy. Wskazałam także na brak podstawy do przeszukania lokalu przed przystąpieniem do siłowego wejścia do siedziby nie przedstawiono choćby nakazu przeszukania. Kilka dni później złożyliśmy zażalenia na postanowienie o przeszukaniu i zatrzymaniu rzeczy oraz na sposób przeprowadzenia czynności zarówno w imieniu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, jak i właściciela lokalu oraz innych organizacji społecznych korzystających z tej przestrzeni, które o wejściu do budynku i przeglądaniu ich rzeczy mogli dowiedzieć się dopiero… z mediów.

Pomagamy torturowanemu kapłanowi

Pomagamy także w sprawie ks. Michała Olszewskiego, który już prawie pół roku przebywa w areszcie w związku z rzekomymi nieprawidłowościami w pozyskiwaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości, przeznaczonych na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw. Prokuratura Adama Bodnara formułuje wobec księdza tak absurdalne zarzuty, jak udział w zorganizowanej grupie przestępczej czy pranie brudnych pieniędzy, pomimo tego, że budowa ośrodka została niemal zakończona, a owe „brudne pieniądze” pochodzą z… budżetu państwa.

Ostatnio całą Polskę obiegły zdjęcia wychudzonego i ogolonego księdza, przewożonego w kajdankach na posiedzenie, który – pomimo skutych rąk – błogosławił zgromadzonych tam ludzi. Według relacji zatrzymanego, jak i jego obrońcy, kapłan wielokrotnie spotykał się z niedopuszczalnym w świetle poszanowania podstawowych praw człowieka i ludzkiej godności traktowaniem. Na posiedzeniu sądu ks. Olszewski przez godzinę opowiadał o swojej gehennie. Obrońca ks. Michała podkreślał, że wszyscy którzy przebywali na sali byli wstrząśnięci jego relacją. Sąd na razie odroczył sprawę do 18 października – między innymi dlatego, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Policja nadal nie przekazały do sądu nagrań z pierwszych kilkudziesięciu godzin po zatrzymaniu duchownego (choć minęło już 6 miesięcy!). W międzyczasie sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Magdalena Wójcik, która zdecydowała wcześniej o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla ks. Olszewskiego… otrzymała awans – została mianowana przewodniczącą VIII Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Prawnicy Ordo Iuris przygotowali w tej sprawie opinię „przyjaciela sądu”, w której wskazywaliśmy na bezzasadne i okrutne środki, jakie miały być zastosowane wobec ks. Olszewskiego – takie jak długotrwałe pozbawianie posiłków, uniemożliwianie skorzystania z toalety, wielogodzinne zakucie w kajdanki, wystawianie na widok publiczny w trakcie przejazdu konwoju czy udaremnianie rozmowy z adwokatem.

Znieważył polskie godło, ale… prokuratura jest po jego stronie

Prokuratura za rządów Adama Bodnara jest bardzo zdeterminowana do ścigania przeciwników politycznych i krytyków koalicji rządzącej. W tym samym czasie na przychylność prokuratorów mogą liczyć prowokatorzy, znieważający polskie symbole narodowe…

W sierpniu Prokuratura zdecydowała o cofnięciu aktu oskarżenia skierowanego przeciwko Adamowi „Nergalowi” D., który był oskarżony o znieważenie polskiego godła. W toczącym się od 2016 roku postępowaniu Sąd Okręgowy w Gdańsku dwukrotnie uniewinniał oskarżonych, ale wyroki były uchylane przez gdański Sąd Apelacyjny po apelacjach prokuratury. Ostatni wyrok uchylający w tej sprawie zapadł 5 lutego 2024 r, gdy Sąd Apelacyjny w Gdańsku przekazał sprawę do ponownego rozpoznania, stwierdzając jednoznacznie, że grafika promująca płytę „Rzeczpospolita Niewierna” zawierała przerobiony znak państwowy orła białego.

Niestety sprawa została finalnie umorzona. Choć na plakacie „Nergala” widniał biały orzeł w koronie, będący oczywistą przeróbką godła, prokuratura wydała absurdalny komunikat, w którym podważyła ten oczywisty fakt, stwierdzając, że „należało zatem bezspornie rozstrzygnąć, czym jest godło państwowe, a nade wszystko ocenić, czy zawiera je w sobie kwestionowana grafika”.

Wątpliwości prokuratury co do tego, czym jest godło, są absurdalne. W uzasadnieniu swojego wyroku gdański Sąd Apelacyjny, który opierał się na dwóch opiniach biegłych grafików i heraldyków, wyliczał wcześniej wszystkie jednoznaczne podobieństwa do godła państwowego, stwierdzając, że wątpliwości „nie budzi, w aktualnym stanie sprawy, w świetle ujawnionych okoliczności, ale także po dokonaniu oglądu plakatu – że pierwotnym znakiem graficznym wykorzystanym w plakacie i bezpośrednią jego inspiracją był orzeł biały. Świadczą o tym rozpostarte skrzydła, wyprostowany, zwrócony w stronę prawą heraldyczną, ma trzy rzędy piór, cieniowane pióra na korpusie i skrzydłach, ustawienie i rozstaw lotek w ogonie, rozstaw szponów”. To jednak zbyt mało dla prokuratury Adama Bodnara, która za wszelką cenę chciała stanąć po stronie Nergala…

Wspólnie obrońmy rządy prawa w Polsce

Choć fala bezprawia i arogancji władzy budzi dziś w wielu polskich patriotach poczucie beznadziei, my nie możemy załamywać rąk. Wierzę, że możemy osiągać sukces w walce z notorycznie łamiącą prawo władzą, bo nasi prawnicy już wielokrotnie pokazali, że potrafią doprowadzić do tryumfu prawa – nawet w sytuacjach, które wydawały się bez wyjścia.

Dlatego patrioci i obrońcy wartości, prześladowani przez rząd i sądy, będą mogli zawsze liczyć na bezpłatne wsparcie prawników Ordo Iuris. Wielu z nich nigdy nie byłoby stać na wsparcie profesjonalnych prawników, przez co byliby skazani na nierówny bój ze sterowanymi przez Adama Bodnara prokuratorami.

 

Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

23.09.2024

Anna Łabno: Załamanie systemu sądowego w Polsce. O skutkach działań ministra Adama Bodnara

· Sytuacja, w jakiej znajduje się aktualnie polski wymiar sprawiedliwości, stanowi realne zagrożenie dla stabilizacji państwa i obowiązku wykonywania jednej z jego podstawowych funkcji, jaką jest zapewnienie odpowiedniego działania sądów i w ten sposób ochrony praw i wolności jednostki.

· To sądy przywracają porządek prawny, gdy dochodzi do jego naruszenia. Jednak, aby mogły tę funkcję wykonywać, państwo ma obowiązek zagwarantować zarówno odpowiedni system prawny, jak i warunki w jakich działają.

· Obserwując wydarzenia polityczne i ich prawne konsekwencje w ostatnich kilku miesiącach, można odnieść wrażenie, że ten obowiązek jest polskim władzom rządowym całkowicie nieznany.

· Nie chodzi bowiem o to, by rządzić dla zachowania swojej pozycji, ale, by jego treścią było dążenie do osiągania dobra wspólnego, jak to jednoznacznie stanowi art. 1 Konstytucji RP, zgodnie z którym „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Jest to zasada fundamentalna w polskim ustroju politycznym, która powinna stanowić kryterium interpretowania pozostałych, w różny sposób ujętych w tekście Konstytucji.

· Funkcje te interpretuje się z tekstu naszej ustawy zasadniczej, ponieważ nie zawiera ona żadnego katalogu funkcji państwa.  To bynajmniej nie oznacza, że nie można go ustalić.

 

Funkcje państwa są najczęściej wynikiem interpretacji zasad ustrojowych umieszczonych w rozdziale I zatytułowanym „Rzeczpospolita”, a także katalogu wolności i praw jednostki oraz jej obowiązków, uregulowanych w rozdziale II. Nikt nie ma wątpliwości, że państwo powinno zapewniać bezpieczeństwo obywateli, rozwój gospodarczy, stabilizację finansów publicznych i zestawienie to można wydłużać wskazując wiele celów, które państwo powinno realizować. W ten sposób wprowadza się w życie zasady konstytucyjne i zapewnia wolności i prawa jednostce. Tworzy się dobro wspólne. O tych sprawach się dyskutuje, a na podstawie osiąganych wyników ocenia się działania władzy. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale czy to wyczerpuje konstytucyjne zobowiązania państwa wobec obywateli? W powyższym ujęciu mamy do czynienia z klasycznym podejściem do funkcji państwa, swego rodzaju podręcznikowym. Natomiast nasza Konstytucja zawiera również zupełnie nietypowe unormowanie, do którego warto się odwołać, postrzegając je właśnie z punktu widzenia polityki państwa wobec sądownictwa.

 

Rzetelność i sprawność działania wymiaru sprawiedliwości

 

Chodzi o krótki fragment Wstępu do Konstytucji, w którym ustrojodawca stwierdził, że „działaniu instytucji publicznych [należy] zapewnić rzetelność i sprawność”. Można by uznać, że w świetle wszystkich krytycznych wypowiedzi, w których wskazuje się na łamanie tak elementarnych zasad, jak trójpodział władzy, nieusuwalność oraz niezawisłość sędziów i niezależność sądów, zapewnienie rzetelności i sprawności działania instytucji państwa to nie kwestia fundamentalna. Jednakże działania władzy powodują nie tylko niszczenie aksjologii sędziowskiej poprzez wręcz eliminowanie wspomnianych zasad, ale również anarchizują i dezorganizują sądownictwo powodując, że nie jest ono zdolne do prawidłowego realizowania swoich funkcji.  Przywołanie powyższej frazy Wstępu powoduje konieczność odwołania się do analizy jej skuteczności prawnej. 

 

Dotąd najczęściej przyjmowaliśmy, że wstęp w konstytucji to tekst nawiązujący do szczytnych kart historii, nakazujący uznanie najważniejszych dla narodu wartości jako podstawy aksjologii prawa i działania państwa, napisany szczególnie wyszukanym językiem. Zazwyczaj uważaliśmy, że nie może być źródłem żadnych zobowiązań państwa, w najlepszym wypadku mógłby jedynie wskazywać kierunki wykładni norm konstytucyjnych. Jednakże w ostatnich latach coraz częściej przyjmujemy jego dwojaki charakter, co oznacza, że może to być zarówno tekst upamiętniający najważniejsze wydarzenia w historii narodu, uroczysty w formie, ale jednocześnie może zawierać postanowienia spełniające cechy normy prawnej, czyli mające skuteczność prawną. I do takich postanowień należy zobowiązanie by działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność.

 

Ileż razy czytając Wstęp, nawet dokładnie, nie dostrzegaliśmy potencjalnego znaczenia tych słów. Wydają się oczywiste, czy władza nie ma obowiązku działać rzetelnie i sprawnie? Jednak dopiero po kilku wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, który odwołał się do tego fragmentu Konstytucji i uznał, że ustanawia on zasadę, by działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, ta fraza konstytucyjna nabrała jednoznacznie charakteru normatywnego. Nie mamy więc w tym wypadku do czynienia z  postulatem sprawności i skuteczności działania instytucji publicznych, czyli pewnego rodzaju norma programową,  ale z  obowiązkiem podejmowania konkretnych działań, które mają służyć temu celowi. 

 

W świetle powyższych ustaleń nie ulega wątpliwości, że zasada sprawności i skuteczności powinna warunkować również działania podejmowane przez MS w wymiarze sprawiedliwości i stanowić także cel wszelkich reform zapowiadanych aktualnie w sądownictwie. Jednak wydarzenia ostatnich dwóch tygodni temu przeczą, a można to szczegółowo udokumentować, analizując działania podejmowane przez Premiera RP, Donalda Tuska w związku ze zmianami personalnymi w Sądzie Najwyższym, a następnie prezentacją założeń reformy sądowej, a ściślej projektu oceny politycznej sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa, poczynając od 2018 r.

 

Całą sekwencję zdarzeń i decyzji zapoczątkowała bardzo spektakularna sprawa kontrasygnaty, której dokonał Premier Donald Tusk, składając podpis na akcie Prezydenta RP związanym z procedurą powołania nowego prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Z analizy tego zagadnienia czuję się zwolniona wobec faktu zamieszczenia na stronie Ordo Iuris bardzo szczegółowego jego omówienia, ale zdarzenie to trzeba odnotować. Zarówno ze względu na skutki polityczne, jak i prawne. W tym drugim przypadku kontekst jego oceny będzie jednak zupełnie inny, niż we wspomnianym omówieniu OI.

 

Znaczenie kontrasygnaty Premiera i skutki prób jej cofnięcia

 

Wobec frontalnego ataku przede wszystkim środowiska sędziowskiego skupionego wokół Iustititii i Themis, ale nie tylko, Premier Donald Tusk uznał dokonanie kontrasygnaty za błąd (jak to określił) i ogłosił jej wycofanie. I trudno byłoby w tym miejscu nie zakrzyknąć, jak Cyceron, „o tempora, o mores”! W ten sposób złamane zostały bowiem zasady ustroju politycznego. A jest on oparty o klasyczne założenie, zgodnie z którym każde działanie władzy jest poddane odpowiedzialności politycznej, ale jest ona w różny sposób egzekwowana. Prezydent, jako historyczny następca monarchy, podobnie, jak poprzednik nie ponosi odpowiedzialności politycznej, a zatem jego akty urzędowe o szczególnym znaczeniu muszą być kontrasygnowane, gdyż w ten sposób można wyegzekwować ich rozliczenie polityczne. Kontrasygnata służy przejęciu odpowiedzialności politycznej przez wskazany organ władzy, którym w Polsce jest premier. Jest ona środkiem politycznym, który z istoty rzeczy nie może podlegać ocenie sądu, czy to administracyjnego czy powszechnego.  Dla lepszego uzmysłowienia sobie specyfiki tej instytucji, warto spróbować sobie wyobrazić (a nie jest to łatwe), w jaki sposób Premier miałby prowadzić politykę państwa, gdyby każda kontrasygnata dokonywana wobec aktów Prezydenta mogła być zaskarżona do sądu! Jednak najważniejsze jest to, że gdyby  to się zdarzyło (a w naszych czasach nie można wykluczyć, że tak się mogłoby stać), to poddanie kontrasygnaty kontroli sądowej będzie całkowicie sprzeczne z logiką systemu. Każdy ustrój ma bowiem swoją logikę, według której jest ukształtowany i która bardzo często jest uwarunkowana historycznie i nie można jej w sposób dowolny zmieniać. Traci wówczas swój sens.

 

Przedstawiona sprawa ma jeszcze drugi aspekt, gdyż Premier powołał się na błąd, który jakoby spowodował złożenie kontrasygnaty i tym uzasadnił jej wycofanie, które było prawnie i faktycznie nieskuteczne. I w związku z tym pojawia się kwestia, jak zakwalifikować takie działanie w świetle zobowiązania władzy do rzetelnego i sprawnego rządzenia. Na pewno trzeba odrzucić cywilistyczną koncepcję działania pod wpływem błędu. A może jednak w ogóle  błędu nie było?

 

Premier  Donald Tusk nie popełnił błędu, bo urzędnicy KPRM w takich sprawach się  nie mylą. A  nawet gdyby, to osoby odpowiedzialne powinny byłyby ponieść konsekwencje administracyjne, a to oznaczałoby dymisje. O tym jednak, jak dotąd nic się nie mówi. Czy wobec tego nie mamy do czynienia ze swoistym balonem próbnym, jak daleko można posunąć się zmieniając „przepisy sądowe”, czyli, gdzie jest polityczna granica, która dla  środowisk sędziowskich skupionych wokół Iustitii i Themis jest nieprzekraczalna w procesie „reformowania polskiego sądownictwa”. I jakie środki należy zastosować, aby zdusić konserwatywne pomysły i na przyszłość nie dopuścić do ich odrodzenia się.

 

„Przywracanie państwa konstytucyjnego”

 

W piątek 6 września MS przedstawiło zarys koncepcji „przewrócenia państwa konstytucyjnego”, jak to początkowo można było przeczytać na platformie X, zanim poprawiono na „przywrócenie”.

 

Czytając projekt zaprezentowany przez Ministra Adama Bodnara na spotkaniu, w którym uczestniczyli przedstawiciele wyłącznie prorządowych organizacji (a takie działanie narusza art. 2 i zasadę stosowania dialogu społecznego wyrażone we Wstępie do Konstytucji RP), nie można mieć żadnych wątpliwości, że historia się powtarza. Kto pamięta lata budowy socjalistycznej Polski lub dokładnie czytał literaturę drugiego obiegu, ten znajdzie potwierdzenie, że sądy stanowiły (obok aparatu represji) podstawę ugruntowania i zachowania władzy politycznej. To one stoją na straży „sprawiedliwości” i ich zadaniem jest przywracać stan zgodności z prawem. W aktualnej Polsce oznacza to z prawem „tak, jak my je rozumiemy”, według słów Premiera Donalda Tuska. 

 

Jakże charakterystyczna po 1989 r.  była polityka ochrony sędziów okresu PRL-u przed jakąkolwiek próbą weryfikacji. Byli jedynym zawodem prawniczym, który nie przeszedł żadnej tego rodzaju procedury. Hasło „samooczyszczenia” brzmi dziś szczególnie tragicznie.

 

Założenia projektu reformy przedstawił na wspomnianym spotkaniu Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar. Na razie nie zostało one skonfrontowane z propozycjami, które przygotowuje Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, działająca pod przewodnictwem dr hab. SSO Krystiana Markiewicza. Można oczekiwać, że dojdzie do wypracowania wspólnego stanowiska, zanim jednak to nastąpi, warto przyjrzeć się temu, co wyszło spod pióra ministerialnego.

 

Nawet pobieżna analiza pozwala stwierdzić bez żadnych wątpliwości, że przedstawione propozycje w sposób zupełnie jednoznaczny łamią Konstytucję RP i jako takie wykluczają poszukiwanie nawet niewielkiego marginesu porozumienia pomiędzy opozycją a stroną rządową. To próba całkowitego podporządkowania sędziów władzy wykonawczej poprzez z jednej strony zmiany ustrojowe w systemie sądownictwa a z drugiej bezpośrednie oddziaływanie na sędziów poprzez upokorzenie i zastraszenie. Bo czymże innym jest zapowiedź podziału sędziów na trzy grupy, z których każda ma mieć swój specjalny status poddania ocenie władzy politycznej, a warunkiem pełnienia funkcji sędziego jest pełna wobec niej lojalność, którą zapewnić ma wypełnienie warunków zgodnie z przypisanymi przez Ministra dla poszczególnych grup? To są już zapewne środki w ramach zapowiedzianego przez Premiera Donalda Tuska prowadzenia polityki demokracji walczącej, o której, jako koniecznej metodzie działania władzy, mówił w jednym ze swoich wystąpień.

 

W grupie pierwszej znaleźli się asesorzy i młodzi sędziowie, którzy, według słów Ministra Bodnara, nie mieli wyboru innej KRS, niż powołana na mocy ustawy z 2017 r. i byli zmuszeni skorzystać z takiej drogi zawodowej, jaka była w tamtym czasie i jeszcze aktualnie obowiązuje. Druga grupa to sędziowie, których łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie polegające na udziale w „budowie porządku niedemokratycznego” w Polsce w ten sposób, że zdecydowali się wykorzystać propozycje awansu w wymiarze sprawiedliwości. Natomiast trzecia obejmuje tych sędziów, którzy, znów, jak ujął to Minister Bodnar mieli „nieprzepartą wolę”, by awansować, ale nie można postawić im zarzutu, że uczestniczyli we wspólnym przedsięwzięciu. W odniesieniu do tych ostatnich ekspiacja ma polegać na wyrażeniu czynnego żalu. Mieliby złożyć oświadczenie o popełnieniu życiowego błędu i w takim przypadku byliby uprawnieni powrócić na poprzednio zajmowane stanowisko a następnie mogliby brać udział w postępowaniach awansowych. Nie będą wobec nich wszczynane postępowania dyscyplinarne. Najbardziej restrykcyjnie Minister Bodnar proponuje potraktować sędziów z grupy drugiej, gdyż wobec nich zostaną przeprowadzone postępowania dyscyplinarne. Funkcja rzecznika dyscyplinarnego zostałaby powierzona specjalnemu organowi tzw. Konsylium Dyscyplinarnemu, które miałoby stosować kryterium naruszenia zasad etyki sędziowskiej.

 

Podział na trzy grupy sędziowskie jest wprawdzie oparty o zróżnicowaną ocenę „zawinienia” sędziów, ale należałoby przyjąć, że tylko pozornie grupa asesorów i sędziów z krótkim stażem zawodowym została potraktowana z „wyrozumiałością”. Jak to stwierdził Minister Bodnar, ponieważ nie mieli wyboru innej KRS, zostaną uznani za sędziów, którzy spełniają konstytucyjne wymogi powołania. Jednak trzeba wyraźnie stwierdzić, że w ten sposób podlegają ocenie i ma ona charakter polityczny, gdyż aby wykonywać zawód sędziego niezbędne jest wydanie decyzji politycznej wyrażonej w ustawie. To ostatecznie Sejm, a więc większość polityczna uzna uprawnienie, mimo iż wcześniej zostało ono przyznane w obowiązującej procedurze. Pozostaje to w jawnej sprzeczności z art. 178 Konstytucji, który reguluje status sędziego uznając jego niezawisłość i apolityczność. Trudno nie postawić pytania, w jaki sposób ci młodzi sędziowie mają wykonywać funkcję sędziego, skoro będą naznaczeni akceptacją władzy politycznej. Jest to stygmatyzacja polityczna. Może ona istotnie wpływać zarówno na zawodową karierę sędziego, jak też na pewno na społeczny odbiór tej grupy zawodowej.

 

Powracając do pozostałych grup sędziów, to podobnie, jak w przypadku asesorów, propozycje Ministra Bodnara należy ocenić jako niedopuszczalne i godne epoki stalinowskiej. Żądanie złożenia czynnego żalu w sytuacji, gdy sędziowie działali na podstawie obowiązującego prawa, zgodnego z Konstytucją RP i wszelkimi zasadami, które stanowią podstawę prawidłowej organizacji sądownictwa, dowodzi podejmowania działań należących do arsenału środków typowych dla systemów niedemokratycznych. Zgodnie ze słowami Premiera, stosowanych w demokracji walczącej. 

 

A więc dostęp do zawodu sędziego po wypełnieniu lojalki? To pewnie nowy sposób rozumienia apolityczności sędziego, którą gwarantuje art. 178 ust. 3, zakazując mu przynależności do partii politycznej, związku zawodowego i prowadzenia działalności publicznej, której nie da się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Ale, jak można się przekonać na podstawie klasyfikacji na grupy lojalności sędziowskiej, ma być ona w swej istocie apolityczna i wręcz zapewnia sędziom odpowiednie warunki do zachowania niezawisłości. Bo przecież można się oczyścić i z nową kartą przystąpić do wykonywania zawodu!

 

Postępowanie dyscyplinarne prowadzone przez organ powołany politycznie i działający na podstawie kryteriów politycznych, a przecież wobec sądu dyscyplinarnego obowiązują takie same wymogi, które stawia się każdemu sądowi, a które reguluje art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Stanowi on, że są winien być właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły.  W tym wypadku żadna z tych cech nie będzie dochowana.

 

Analiza zasad odpowiedzialności sędziów należących do II grupy wskazuje wyraźnie, że celem władzy jest ich eliminacja z zawodu, praktycznie jednoczesne wykluczenie możliwości wykonywania innych zawodów prawniczych. Ci ludzie mają się znaleźć na marginesie życia społecznego jako wrogi element w demokracji liberalnej.

 

Warunkiem wykonywania funkcji sędziego ma być nie apolityczność, ale bezwzględna lojalność polityczna. To łamie nie tylko art. 173 Konstytucji, ale także art. 30, który ustanawia zasadę godności człowieka uznając jej nienaruszalność, a władzę publiczną czyniąc zobowiązaną do jej poszanowania i ochrony.  O złamaniu takich postanowień Konstytucji, jak zasady podziału władzy (art. 10 ust.1), oraz odrębności i niezależności sądów od innych władz, nie sposób po raz kolejny się wypowiadać. Łamanie tych zasad stało się już swego rodzaju normą działania polskiego rządu. Zasady państwa prawnego (art.2 Konstytucji) oraz zasada legalizmu (art. 7 Konstytucji) również nie mają żadnego znaczenia prawnego, ani politycznego.

 

Projekty zmian w sądownictwie przedstawione przez Ministra Bodnara dotyczą bezpośrednio nie tylko sfery praworządności w ścisłym tego słowa rozumieniu, ale spowodują dezorganizację i anarchizację sądownictwa, tym bardziej, że przewidują one także całkowitą reformę Sądu Najwyższego, w którym mają zostać zlikwidowane dwie Izby.  Dotyczy to Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Odpowiedzialności Zawodowej tak, aby można było powrócić do dawnej struktury Sądu Najwyższego. 

 

Podsumowując, trudno nie stwierdzić, że działania rządu, doprowadząjąc do załamania systemu sądowego w Polsce, spowodują daleko idące ograniczenie prawa do sądu, który winien być właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły. Wartości, które sąd ma spełniać, nie będą zachowane w sytuacji, gdy żąda się od sędziów podpisania deklaracji lojalności politycznej, a niepokornych usunie się z zawodu, młodych zaś doceni polityczną w swej istocie ustawą. 

 

Na pewno też władza publiczna nie wykonana swego obowiązku sprawnego i skutecznego działania.

 

 

Prof. Anna Łabno – członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

17.09.2024

Konieczność udowadniania własnej niewinności? Nowa definicja zgwałcenia w świetle Konstytucji

· Wiele dyskusji wywołał uchwalony przez Sejm projekt nowelizacji Kodeksu karnego, w którym zaproponowano zmianę definicji przestępstwa zgwałcenia.

· Jak dotąd było ono definiowane jako „doprowadzenie do obcowania płciowego innej osoby w drodze przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu”, natomiast według projektu ma to być także obcowanie płciowe bez zgody którejkolwiek ze stron.

· Proponowana nowelizacja artykułu 197 § 1 Kodeksu karnego, w swojej obecnej formie, wydaje się być niezgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

· Zmiana definicji zgwałcenia powinna być przeprowadzona w sposób, który nie narusza fundamentalnych zasad demokratycznego państwa prawnego, w tym zasady domniemania niewinności.

· Orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje już na konieczność interpretowania przepisu Kodeksu karnego w sposób pojmujący zgwałcenie ponad przełamanie fizycznego oporu pokrzywdzonej, co zgodne jest z orzecznictwem międzynarodowym (np. Trybunału w Strasburgu).

· Krytyczne stanowisko wobec projektu nowelizacji przyjął także Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek.

 

Co z zasadą domniemania niewinności?

 

Konstytucyjność proponowanej nowelizacji art. 197 §1 Kodeksu karnego zależna będzie od jego interpretacji. Instytut Ordo Iuris przygotował analizę na ten temat. Nowa wersja art. 197 §1 Kodeksu karnego rozumiana jako wymóg przedstawienia przez oskarżonego dowodów, że odbyty przez niego stosunek seksualny odbył się za dobrowolną zgodą drugiej osoby, będzie niezgodna z zasadą domniemania niewinności zagwarantowaną w art. 42 ust. 3 Konstytucji RP.  Taka konstrukcja prawna budzi poważne wątpliwości co do jej zgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Kluczowym problemem jest potencjalna zmiana ciężaru dowodu. Zasada domniemania niewinności jest jednym z fundamentów demokratycznego państwa prawa. Oznacza to, że każda osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa jest uważana za niewinną do czasu prawomocnego skazania. Ciężar udowodnienia winy spoczywa na oskarżycielu. Nowelizacja, rozumiana jako wymóg przedstawienia przez oskarżonego dowodów na uzyskanie zgody na stosunek seksualny, odwróciłaby tę zasadę. Oskarżony znalazłby się w sytuacji, w której musiałby udowodnić swoją niewinność, co jest niezgodne z konstytucyjną zasadą.

 

Istotny dla sprawy jest fakt, że większość aktów seksualnych odbywa się w prywatnej sferze, bez świadków. Udowodnienie uzyskania zgody, a następnie jej utrzymania przez cały czas trwania aktu płciowego, byłoby niezwykle trudne, jeśli nie wręcz niemożliwe. Nawet zgoda udzielona na piśmie mogłaby zostać łatwo zakwestionowana przez osobę pokrzywdzoną. Konsekwencje takiej zmiany byłyby poważne. 

 

Dowód łatwy do podważenia

 

Choć intencja ustawodawcy jest szlachetna – ochrona ofiar przestępstw seksualnych – proponowane rozwiązania mogą prowadzić do niezamierzonych konsekwencji, które godzą w fundamentalne zasady demokratycznego państwa prawnego. W doktrynie prawa konstytucyjnego wskazuje się, że „konsekwencją tego domniemania w aspekcie proceduralnym jest obowiązek wykazania winy przez oskarżyciela, a w aspekcie materialnym – nakaz rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego”. Tymczasem redefinicja art. 197 §1 Kodeksu karnego w oparciu o brak znamienia zgody rodzi ryzyko interpretacji, wedle której to oskarżony będzie musiał wykazać swoją niewinność, przedstawiając dowody na uzyskanie zgody kobiety na współżycie, wątpliwości będą rozstrzygane na korzyść oskarżyciela, a zeznania pokrzywdzonej będą korzystały ze swoistego domniemania prawdziwości. Problem został dostrzeżony przez niektórych przedstawicieli doktryny. Zwróciło na niego także uwagę Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego, które w opinii wskazało na „szereg trudności dowodowych co do istnienia świadomej zgody i jej dobrowolności”. Zważywszy, że większość stosunków seksualnych odbywa się w miejscach odosobnionych, bez urządzeń nagrywających obraz i dźwięk, wykazanie przez oskarżonego, że uzyskał zgodę na współżycie (oraz że potencjalna ofiara nie wycofała tej zgody w jego trakcie) byłoby niezwykle trudne, o ile w ogóle możliwe. Gdyby nawet – czysto hipotetycznie – oskarżony uzyskał zgodę kobiety na piśmie, to mogłaby ona z łatwością zostać przez nią zakwestionowana przez stwierdzenie, że wycofała tę zgodę ustnie w trakcie stosunku. Udowodnienie przez oskarżonego, że kobieta tej zgody nie wycofała, byłoby praktycznie niemożliwe.

 

Komentatorzy prawni i akademicy, analizując podobne regulacje w innych krajach, zwracają uwagę na szereg potencjalnych problemów. Przede wszystkim, udowodnienie zgody może być niezwykle trudne, zwłaszcza w przypadku, gdy akt seksualny odbywa się w prywatnej sferze, bez świadków. Nawet jeśli oskarżony przedstawi dowody na wyrażenie zgody przez pokrzywdzoną, ta może w każdej chwili zmienić swoje zeznania, twierdząc, że zgoda była wynikiem przymusu, groźby lub podstępu. W takiej sytuacji oskarżony może znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji procesowej, ponieważ będzie musiał obalić zeznania pokrzywdzonej, co często jest niezwykle trudne.

 

Wprowadzenie nowego modelu zgody może również prowadzić do wzrostu liczby fałszywych oskarżeń. Takie oskarżenie jest bardzo poważne i może mieć daleko idące konsekwencje dla życia oskarżonego. Dlatego też należy podchodzić do tego typu zarzutów z dużą ostrożnością. Ryzyko fałszywych oskarżeń jest szczególnie duże w sytuacjach, gdy relacje między oskarżonym a pokrzywdzoną były wcześniej napięte lub gdy istnieje motyw do zemsty.

 

Co na to Sąd Najwyższy?

 

Orzeczenie SN I KK 280/23 podejmuje temat definicji przemocy w kontekście przestępstwa zgwałcenia. Sąd Najwyższy dokonał dogłębnej analizy pojęcia przemocy, odchodząc od tradycyjnego pojmowania tego terminu jako konieczności przełamania fizycznego oporu osoby pokrzywdzonej. Sąd podkreśla, że przemoc w rozumieniu art. 197 § 1 kk nie musi wiązać się z koniecznością fizycznego oporu ze strony pokrzywdzonej. Ważniejszy jest brak zgody na kontakt seksualny, który może być wyrażony w różny sposób, także poprzez niewerbalne sygnały. Ocena, czy doszło do przemocy, powinna być dokonana w kontekście konkretnej sytuacji, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności sprawy, takich jak relacje między sprawcą a pokrzywdzoną, wiek pokrzywdzonej, czy też ewentualna zależność pokrzywdzonej od sprawcy. Dowód przemocy nie ogranicza się do wykazania fizycznego oporu. Sąd może brać pod uwagę wszelkie dowody, które wskazują na brak zgody pokrzywdzonej, takie jak jej zeznania, zachowanie po zdarzeniu czy relacje świadków.

 

Istotne jest, aby sprawca miał świadomość, że jego zachowanie nie jest akceptowane przez pokrzywdzoną. Nawet jeśli pokrzywdzona nie stawiała zdecydowanego oporu, to jeśli sprawca mógł się domyślić, że jego działania są niepożądane, może to świadczyć o jego umyślności. Ten wyrok wskazuje jasno na fakt, że w polskim orzecznictwie zwraca się uwagę na problematykę szerokiego przeglądu sytuacji, w których dochodzi do gwałtu, nie ma więc konieczności wprowadzania nowelizacji.

 

Krytyka Rzecznika Praw Obywatelskich

 

Opinia Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) dotycząca zmian w definicji zgwałcenia w polskim Kodeksie karnym stanowi próbę analizy zarówno nowych regulacji, jak i ich zgodności z obowiązującą już praktyką orzeczniczą oraz międzynarodowymi standardami. RPO, powołując się na liczne argumenty prawne i doktrynalne, poddaje krytyce wprowadzone zmiany i wskazuje na potencjalne zagrożenia związane z ich interpretacją i stosowaniem.

 

Jednym z kluczowych punktów sporu jest kwestia zgody. RPO podkreśla, że obecne przepisy, w szczególności art. 197 § 1 k.k., już w wystarczający sposób chronią przed sytuacjami, w których osoba jest zmuszana do czynności seksualnych bez swojej zgody. 

 

RPO zwraca również uwagę na problem tzw. paraliżu strachu (ang. frozen fright), czyli stanu, w którym ofiara nie stawia czynnego oporu, ale wewnętrznie nie zgadza się na czynność seksualną. W opinii RPO, takie sytuacje powinny być kwalifikowane jako wykorzystanie bezradności w rozumieniu art. 198 k.k.

 

Rzecznik poddaje krytyce stanowisko projektodawców, którzy podkreślali konieczność zmiany definicji zgwałcenia ze względu na niejednoznaczną interpretację dotychczasowych przepisów. RPO argumentuje, że najnowsze orzecznictwo Sądu Najwyższego dostarcza jasnych wskazówek dotyczących wykładni pojęcia „przemocy” w kontekście zgwałcenia. Zdaniem Rzecznika, wprowadzone zmiany nie rozwiązują istniejących problemów, a wręcz mogą prowadzić do nowych wątpliwości. RPO dokonuje również porównania polskiego systemu prawnego z innymi, w których obowiązuje model zgody. Wskazuje, że takie rozwiązanie wiąże się z koniecznością precyzyjnego określenia okoliczności, które mogą świadczyć o braku zgody, co z kolei może prowadzić do różnorodnych interpretacji i utrudniać dowodzenie winy sprawcy.

 

Podsumowując, proponowana nowelizacja artykułu 197 § 1 Kodeksu karnego, choć zmierza do poprawy ochrony ofiar przestępstw seksualnych, niesie ze sobą szereg poważnych problemów. Zmiana ciężaru dowodu, niejasność definicji zgody oraz ryzyko fałszywych oskarżeń to tylko niektóre z problemów, które należy wziąć pod uwagę. Celem powinno być wypracowanie takich rozwiązań, które zapewnią skuteczną ochronę ofiar, jednocześnie nie naruszając praw oskarżonych.

 

Julia Książek – analityk Instytutu Ordo Iuris

 

 

 

Więcej na ten temat:

 

Nowa definicja przestępstwa zgwałcenia. Co oznacza w praktyce i jakie mogą być jej konsekwencje? - LINK 

Rada Europy nie wymaga zmiany definicji przestępstwa zgwałcenia - LINK 

Rekomendacje ONZ odnośnie definicji zgwałcenia. Czy da się je pogodzić z domniemaniem niewinności - LINK 

Unia nie narzuca definicji zgwałcenia. Błędne argumenty zwolenników nowelizacji Kodeksu karnego - LINK

 

 

Czytaj Więcej

Lewicowy rząd w Wielkiej Brytanii przedłuża oraz rozszerza zakaz „tranzycji” u osób nieletnich

· Brytyjski rząd Partii Pracy przedłużył na kolejne trzy miesiące zakaz sprzedawania „blokerów dojrzewania” osobom nieletnim.

· Wcześniej, w maju tego roku, ówczesny rząd Partii Konserwatywnej wprowadził tymczasowe regulacje prawne, na mocy których od czerwca na obszarze Anglii, Walii i Szkocji ograniczono możliwość sprzedawania „blokerów dojrzewania” osobom niepełnoletnim.

· Zgodność tych przepisów z prawem potwierdził Wysoki Trybunał Sprawiedliwości, jeden z najważniejszych sądów dla Anglii i Walii, który w orzeczeniu z lipca odwołał się m.in. do potrzeby ochrony dzieci i osób małoletnich przed daleko idącymi, negatywnymi skutkami „zabiegów tranzycji”.

· Nowy lewicowy rząd Partii Pracy, powołany po wyborach parlamentarnych przeprowadzonych w lipcu, zapowiedział kontynuowanie dotychczasowej polityki ochrony młodzieży, w efekcie czego pod koniec sierpnia zakaz został przedłużony na kolejne trzy miesiące.

Zakres jego zastosowania rozszerzono także na Irlandię Północną, która dotychczas nie była nim objęta.

· W Polsce podobny projekt ustawy, przygotowany przez Instytut Ordo Iuris, został jednogłośnie przekazany do dalszych prac przez parlamentarną Komisję do Spraw Petycji i jest obecnie procedowany w Sejmie.

 

PODPISZ PETYCJĘ „STOP OKALECZANIU DZIECI" - LINK

 

Wielka Brytania wprowadza zakaz sprzedawania „blokerów dojrzewania” dzieciom

W maju tego roku rząd Wielkie Brytanii zdecydował się wprowadzić uregulowania prawne, ograniczające możliwość przepisywania, sprzedawania oraz dostarczania dzieciom i młodzieży do lat 18 „blokerów dojrzewania”, czyli środków medycznych mających na celu zahamowanie procesu dojrzewania płciowego. Decyzja władz Zjednoczonego Królestwa była podyktowana szeroko wówczas komentowanymi publikacjami naukowymi z dziedziny medycyny, w tym słynnego raportu dr Hilary Cass oraz dokumentami NHS (National Health Service) - brytyjskiej służby zdrowia, w których stwierdzono daleko idące negatywne konsekwencje zabiegów „zmiany płci” u dzieci i osób małoletnich.

Trybunał potwierdza zgodność „zakazu tranzycji” z prawem

W dalszej kolejności zgodność przepisów zarządzenia oraz rozporządzenia z prawem została potwierdzona orzeczeniem Wysokiego Trybunału Sprawiedliwości (High Court of Justice), który, w odpowiedzi na skargę organizacji działającej na rzecz ruchu LGBT oraz mężczyzny identyfikującego się jako kobieta („transseksualna kobieta”), odmówił uchylenia przepisów dwóch wskazanych aktów normatywnych. Warto odnotować, iż Trybunał, utrzymując przepisy prawodawstwa wtórnego w mocy, odwołał się do wielu publikacji naukowych (w tym do raportu dr Cass), potwierdzających tragiczne skutki przeprowadzania zabiegów tranzycji u osób nieletnich. Ponadto, Trybunał uznał za zasadne przyjęcie wskazanych zmian prawnych w trybie procedury specjalnej (emergency procedure) wskazując, że „konieczne jest jak najszybsze wydanie zarządzenia, aby chronić dzieci i młodzież przed nieodpowiedzialnym przepisywaniem środków blokujących dojrzewanie płciowe”.

Lewicowy rząd kontynuuję politykę ochrony dzieci oraz rozszerza zakaz

Polityka ochrony dzieci oraz osób młodocianych przed zgubnymi i nieodwracalnymi skutkami „zabiegów zmiany płci” w Wielkiej Brytanii jest aktualnie kontynuowana przez nowy lewicowy rząd Partii Pracy, która zdobyła władzę w efekcie przedterminowych wyborów parlamentarnych, przeprowadzonych w lipcu tego roku. 22 sierpnia Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (Department of Health and Social Care) Zjednoczonego Królestwa oficjalnie ogłosił, że zakaz zostanie przedłużony, a jego przepisy będą w dodatku stosowane na obszarze Irlandii Północnej, która dotychczas nie była objęta tymi uregulowaniami. Przepisy „odnowionego” zakazu obowiązują od 26 sierpnia (w Irlandii Północnej od 27 sierpnia) i utracą swą moc z dniem 27 listopada tego roku, jakkolwiek niewykluczone, iż rząd zdecyduje się je przedłużyć na kolejny okres. Warto odnotować, iż wskazane uregulowania zostały osobiście poparte przez nowego Sekretarza Stanu ds. Zdrowia i Polityki Społecznej z ramienia Partii Pracy, Wesa Streetinga, który bronił zakazu jeszcze w okresie sprzed lipcowego orzeczenia Wysokiego Trybunału Sprawiedliwości. „Opieka zdrowotna nad dziećmi musi zawsze opierać się na dowodach. Leki podawane dzieciom muszą być zawsze bezpieczne i skuteczne” -podkreślał na portalu X Streeting, broniąc regulacji wprowadzonych przez poprzedników.

Ochrona dzieci priorytetem

Decyzja nowego, bo funkcjonującego nieco ponad dwa miesiące lewicowego rządu Wielkiej Brytanii nie powinna budzić większego zdziwienia, jako że już w okresie przedwyborczym pojawiały się wyraźne sygnały, iż w przypadku wygranej Partia Pracy będzie kontynuowała politykę ochrony dzieci i nieletnich przed zgubnymi i tragicznymi konsekwencjami „zabiegów zmiany płci”. Zjednoczone Królestwo jest tutaj przykładem pewnej pozytywnej zmiany w podejściu do problematyki zmiany płci u dzieci i osób nieletnich, którą możemy zaobserwować w wielu krajach Europy, nawet tam, gdzie spektrum polityczno–społeczne jest bardzo mocno przesunięte w lewo. Coraz więcej badań naukowych wskazuje bowiem wyraźnie na daleko idące i nieodwracalne tragiczne skutki takich zabiegów, które przekładają się na problemy natury fizycznej i psychicznej oraz na liczne nadużycia w tym obszarze. Dlatego też kazus Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw pod rządami Partii Konserwatywnej wprowadzono zakaz sprzedaży „blokerów dojrzewania” osobom poniżej 18 roku życia, następnie potwierdzono jego zgodność z prawem przez Wysoki Trybunał, powołując się przy tym na potrzebę ochrony nieletnich, by ostatnio przedłużyć i rozszerzyć jego zakres zastosowania pod rządami lewicy, jest pewnym wyraźnym światłem w tunelu.

Także na rodzimym gruncie prowadzone są różne działania, mające na celu ochronę najmłodszych przed nieodwracalnymi skutkami niebezpiecznych zabiegów. W ubiegłym roku Instytut Ordo Iuris opublikował projekt ustawy zakazujący podejmowania interwencji medycznych polegających na podawaniu środków blokujących dojrzewanie płciowe oraz hormonów płci przeciwnej, a także operacji chirurgicznych zmierzających do tzw. zmiany płci u dzieci oraz osób cierpiących na zaburzenia psychiczne. W drugiej połowie lipca projekt został jednogłośnie przekazany do dalszych prac przez parlamentarną Komisję do spraw Petycji i jest obecnie procedowany w Sejmie.

 

Patryk Ignaszczak - Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

16.09.2024

Jerzy Kwaśniewski: Dotrzymaliśmy słowa. Kolejni rolnicy wolni od zarzutów!

Wszyscy pamiętamy wielkie rolnicze protesty przeciwko Zielonemu Ładowi. Brutalne działania Policji i bezwzględna postawa rządu zaszokowały wówczas wielu Polaków. Kilka dni temu zakończyliśmy sukcesem sprawę kolejnego z rolników, który padł ofiarą brutalnego traktowania przez Policję. Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów został bez ostrzeżenia zaatakowany od tyłu przez funkcjonariusza Służby Obrony Państwa. Po naszej interwencji prokuratura umorzyła postępowanie, wskazując, że czyny rolnika nie wyczerpały znamion przestępstwa.

 

Zapewniamy skuteczną pomoc rolnikom protestującym przeciw Zielonemu Ładowi

Zrozpaczeni rolnicy, którzy wyszli na ulice, by bronić siebie i całego kraju przed szkodliwą ideologią, byli zatrzymywani, poddawani przesłuchaniom, ukrywani przed obrońcami... U boku prześladowanych stanęli prawnicy Ordo Iuris. Najpierw powstrzymaliśmy próby osądzenia zatrzymanych w przyspieszonym trybie jak pospolitych chuliganów. To dało nam czas na przeprowadzenie skutecznej obrony. Chociaż opinia publiczna powoli zapomina o tych wydarzeniach, my o nich pamiętamy. I powoli odnosimy sukcesy. Już pod koniec czerwca prokuratura umorzyła postępowanie przeciwko 22-letniemu Panu Fabianowi z Wielkopolski, któremu postawiono zarzut … „brania czynnego udziału w zbiegowisku, w ten sposób, że przemieszczał się wraz z tłumem”.

Kilka dni temu zakończyliśmy sukcesem sprawę kolejnego z rolników, który padł ofiarą brutalnego traktowania przez Policję. Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów został bez ostrzeżenia zaatakowany od tyłu przez funkcjonariusza Służby Obrony Państwa. Mężczyzna zareagował odruchowo, schylając się, przez co funkcjonariusz stracił równowagę i upadł. Rolnika, który został następnie obezwładniony i potraktowany gazem pieprzowym, oskarżono o „naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza SOP”. Dodatkowo prokurator zarzucał mu „zanieczyszczenie środowiska w znacznych rozmiarach”, ponieważ przyjechał na protest pojazdem ze zbiornikiem na gnojówkę.

Po naszej interwencji prokuratura umorzyła postępowanie, wskazując, że oba czyny nie wyczerpały znamion przestępstwa. Niezależnie od powyższego, nasi prawnicy złożyli zażalenie na zatrzymanie rolnika, kwestionując okoliczności oraz sposób przeprowadzenia czynności. Postanowieniem z 3 września, Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie przyznał nam rację!

65-letni, schorowany rolnik brutalnie potraktowany przez policję

W ubiegłym tygodniu miała się odbyć pierwsza rozprawa w najgłośniejszej z tych spraw, dotyczącej 65-letniego, schorowanego rolnika z Dolnego Śląska, który został wyjątkowo brutalnie zatrzymany przez policję pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Wszystko to za rzekome rzucenie w nogę policjanta… jajkiem. W rezultacie zajścia, mężczyzna, który cierpi na poważne problemy kardiologiczne, został późnym wieczorem przewieziony z komendy na badania. Ostatecznie – dzięki interwencji naszych adwokatów – Pana Andrzeja wypuszczono z policyjnej izby zatrzymań i z wolnej stopy odpowiada przed sądem.

Rozprawa Pana Andrzeja została przełożona, co ponownie skazuje go na nerwowe oczekiwanie na sprawiedliwość. Jestem jednak przekonany, że także jego obronimy przed zarzutem postawionym za udział w legalnej demonstracji, w której stawał w obronie polskich interesów.

Czym jest Zielony Ład i kto odpowiada za jego przyjęcie?

Zielony Ład uderza jednak nie tylko w interesy polskich rolników, ale będzie miał realne przełożenie na życie każdego z nas. Bruksela zamierza ograniczyć emisję dwutlenku węgla do 2030 roku o co najmniej 55%, co radykalnie podniesie koszty życia w całej Europie. W największym wymiarze dotknie to Polaków, gdyż większość energii elektrycznej w Polsce pochodzi ze spalania węgla. Polityka UE w tej materii jest nieracjonalna, na co zwracają uwagę naukowcy. Były dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego – prof. Leszek Marks – analitycznie dowodził, że wdrożenie celów klimatycznych postulowanych przez Unię Europejską (także ze względu na skalę wielkich trucicieli z Azji) nie będzie miało wpływu na klimat Ziemi.

Aby uświadomić naszym rodakom, że implementacja Zielonego Ładu wpłynie negatywnie na poziom życia każdego z nas, opracowujemy raport, w którym omówimy każdy z wielu aktów prawnych i dokumentów strategicznych UE, które składają się na Zielony Ład. Przedstawimy wyliczenia konkretnych kosztów, jakie dla każdej rodziny przyniosą zmiany forsowane przez Brukselę. Wskażemy z imienia i nazwiska, kto odpowiadał za każdy etap przyjmowania poszczególnych części składowych Zielonego Ładu przez Polskę. Już wiosną przygotowaliśmy też apel do szefów państw dotyczący tego zagadnienia.

Jak radzić sobie z aktywistami klimatycznymi, którzy nielegalnie blokują drogi?

Niestety rząd Donalda Tuska pozostaje głuchy na głos naukowców sceptycznych wobec założeń Zielonego Ładu. Natomiast z protestującymi rolnikami premier i ministrowie rozmawiają za pośrednictwem policyjnych pałek, gazu i prokuratorskich zarzutów.

Jednocześnie okazują wiele zrozumienia dla nielegalnych akcji aktywistów klimatycznych, którzy blokują drogi, zakłócają wydarzenia kulturalne i sportowe, dewastują pomniki i zabytki. W ostatnich tygodniach aktywiści „Ostatniego Pokolenia” kilkukrotnie blokowali ulice w centrum Warszawy, a niewiele wcześniej zasłynęli zdewastowaniem centrum handlowego, atakiem na warszawską Syrenkę, którą oblano farbą, zakłóceniem wyścigów konnych na Służewcu oraz przerwaniem koncertu w Filharmonii Narodowej. Państwo i Policja, które z taką determinacją okazywały brutalną siłę wobec emerytowanego rolnika, zdają się bezsilne wobec młodocianych „ekologów”.

Chcąc pomóc każdemu, kto ucierpi wskutek przestępczej działalności aktywistów klimatycznych, opublikowaliśmy poradnik, w którym informujemy, jak zgodnie z prawem można reagować na działania aktywistów. Wyjaśniamy, czy można używać siły fizycznej, co robić, gdy aktywiści przyklejają się do asfaltu, jak utrwalać przebieg zdarzenia, czy można domagać się odszkodowania od osób blokujących przejazd oraz w jakiej sytuacji można dokonać obywatelskiego zatrzymania. Poradnik wskazuje też, jak należy kwalifikować wybryki aktywistów w świetle przepisów prawa karnego. Nasi prawnicy przeprowadzili też otwarte szkolenie online dla kierowców i pieszych, podczas którego szczegółowo omówiliśmy sposoby reakcji na blokowanie dróg przez aktywistów klimatycznych.

W wielu sprawach nasze wysiłki wymagają czasu. O naszej interwencji informują często największe media. Praca prawników trwa jednak długo po tym, gdy gazety i telewizja zapomną o całej sprawie. Podobnie podejmowane przez nas prace analityczne przynoszą często efekty po miesiącach, gdy ich wnioski dotrą do polityków i opinii publicznej, wpływając skutecznie na ich decyzje, poglądy i postawy.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej