Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl
Niemal bez echa przeszła sformułowana przez Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność zapowiedź poszukiwania „w sprawach obyczajowych kompromisu między myśleniem konserwatywnym a liberalnym”. Zasadnie zareagował redaktor naczelny Tysol.pl, który dosadnie wymienił postulaty lewicy, z którymi taki kompromis miałby być zawierany: zabijanie dzieci podejrzanych o Zespół Downa, obowiązkowa edukacja seksualna w szkołach, chemiczne i chirurgiczne kastrowanie nieletnich. Nie dziwi też wniosek naczelnego portalu Solidarności: „Polska potrzebuje rozwoju, a nie kompromisu obyczajowego”.
Jednak dominująca w reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego obojętność to zły znak dla polskiej polityki. Obrazuje, jak bardzo przywykliśmy do tego, że konformizm, dwójmyślenie i gotowość do taktycznej rezygnacji z pryncypiów biorą górę nad polityczną dojrzałością. Tę zaś cechuje przecież nie kurczowa żądza władzy za cenę własnych poglądów, lecz gotowość do przewodzenia wspólnocie politycznej w poszukiwaniu rozstrzygnięć obiektywnie słusznych, a do tego mocno zakorzenionych w narodowej tożsamości kulturowej i ustrojowej, Konstytucji i prawach człowieka.
Tak rozumiana polityka to wielkie wyzwanie. Gdy kilka lat temu gościliśmy w Instytucie Ordo Iuris Rocco Buttiglione, włoski polityk z estymą wspominał swego przyjaciela Helmuta Kohla, który zapytany o znaczenie sondaży dla męża stanu powiadał „to wiedza o tym, jak wielu rodaków trzeba przekonać do rozwiązań, w które wierzymy”. Prowadzenie polityki wedle obiektywnie rozpoznanej słuszności to też nic innego, jak podążanie za wytycznymi św. Jana Pawła II. Przestroga Ojca Świętego przed demokracją pozbawioną wartości, przekształcającą się w „jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” wybrzmiewa nieustannie w przemówieniach krajowych polityków. Najczęściej jednak bez zrozumienia.
Rewolucyjna lewica nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego
Tym bardziej niepokoi otwarta zapowiedź hipokryzji. Gotowości do „obyczajowego kompromisu” towarzyszy bowiem rytualne zapewnienie o tym, że „oczywiście my nie chcemy rezygnować z naszych poglądów”. Tymczasem sama niejasna kategoria „spraw obyczajowych” jako pozornie uznaniowych i subiektywnych, jest z gruntu fałszywa i stanowi krok w stronę wydania na pastwę rewolucyjnych radykałów kategorii w polityce i życiu najważniejszej – prawdy. Ponadto, doświadczenie uczy, że kompromisy o jakich tu mowa są niczym więcej, jak jednostronnymi ustępstwami z pozycji ochrony ludzkiej godności, obrony rodziny i wolności. Co więcej, raz oddanego pola niemal nigdy nie udaje się odzyskać, bowiem rewolucyjna lewica, która chętnie namawia na korzystne dla niej porozumienia, sama nigdy nie chodzi na kompromisy i nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego.
W powszechnym odbiorze, poszukiwanie kompromisu wydaje się sensem polityki w demokratycznej republice. Rzecz w tym jednak, że przez lata polityka poszukiwała kompromisu jedynie w wąskim zakresie kwestii pozostających poza obszarem cywilizacyjnego, religijnego i kulturowego konsensusu, obejmującym zagadnienia kluczowe dla tożsamości wspólnoty. Gdy konsensus upada wskutek wzrostu rewolucyjnych ideologii, nie wolno zastępować go dowolnością i konstruktywizmem etycznym, lecz należy odwołać się do prawdy i na niej budować politykę. Każdy inny pomysł na politykę przyniesie jedynie agonię narodowej wspólnoty, pozbawionej obiektywnych fundamentów.
Zmarginalizować fałszerzy rzeczywistości
Od chwili, w której na demokratyczną scenę wkroczyli otwarci wrogowie nauki, rozumu i prawdy, postulujący zaprzężenie autorytetu państwa do urzeczywistnienia ich ideologii i utopii, wszelki kompromis z nimi staje się krokiem ku destrukcji. W takich okolicznościach zdrowe wspólnoty polityczne wchodzę w otwartą polemikę i marginalizują fałszerzy rzeczywistości zderzając ich z fundamentalnymi, poznawalnymi i zdefiniowanymi faktami.
Zanim bowiem można mówić o kompromisie, należy wypracować ściśle określony konsensus, oparty na poznawalnych i naukowo określonych przesłankach. W przeciwnym razie gotowi do pochopnych kompromisów politycy stają się, na oczach ufającego im racjonalnego elektoratu, wykonawcami i żyrantami polityki nieracjonalnej i destruktywnej. Końcem spirali kompromisów jest nie tylko ich polityczny upadek, ale także gospodarczy, społeczny i kulturowy uwiąd wspólnoty, po którym następuje osłabienie i upadek polityczny państwa. Kiedyś nie zrozumieli tego idący na kompromisy z nacjonalistyczną lewicą politycy konserwatywnego mainstreamu Republiki Weimarskiej. Współcześnie nie dostrzegły tego liczne formacje chrześcijańskiej demokracji w Europie, które dzisiaj zbierają owoce kompromisów z rewolucjonistami przeciwko rozumowi i naturze człowieka.
Tym bardziej trzeba przypomnieć współczesnym politykom, że kompromis nie jest możliwy tam, gdzie dotyczy weryfikowalnych danych i natury człowieka. W tych obszarach jedyną rolą polityka jest szerzenie i promowanie prawdy, każde bowiem inne rozwiązanie będzie rodzić konieczność mnożenia kolejnych regulacji i instrumentów przymusu. Jedno bowiem wykroczenie przeciwko prawdzie rodzi konsekwencje w wielu obszarach.
Łamanie praw gospodarki ma swoje konsekwencje – łamanie praw biologii również
Jest to najdobitniej widoczne w przypadku stosowania fałszywych instrumentów rynkowych, generujących niezamierzone konsekwencje wskutek nieubłaganych zasad rynku i wartości pieniądza. Raz zastosowana interwencja, wprowadzająca fałszywy impuls podażowy lub popytowy, generuje przewidywalne skutki, które w nieubłagany sposób będą towarzyszyć pierwszemu, zamierzonemu efektowi. Polityk, który to zignoruje, choćby i zapewnił „zeroprocentowy” kredyt dla młodych, nie uniknie kary w postaci lawinowego wzrostu cen mieszkań, gdy rynek będzie dostosowywał ceny do wzmożonego popytu. Aby temu zapobiec, pojawi się naturalna pokusa, by kolejnymi regulacjami zwiększyć podaż, czy to przez ograniczenie prawa do najmu mieszkań, czy to poprzez uruchomienie kontroli marży deweloperskiej lub obowiązek sprzedaży niezwłocznie po zakończeniu inwestycji. Te zaś ruchy wzbudzą kolejne fale niezamierzonych efektów. Im głębiej następować będzie interwencja w rynek, z tym liczniejszymi i poważniejszymi skutkami będzie musiał radzić sobie rząd. Tym większe ponosząc przy tym koszty regulacji, nadzoru i spadku rentowności sektora.
Ale w niemniejszym stopniu należy zastosować tę zasadę do łamania praw biologii. Rząd, który odrzuca istnienie dwóch płci musi przygotować się na konsekwencje odrzucenia prawdy. Najdrobniejsze z nich to zmiana funkcji aktów stanu cywilnego z pewnego źródła informacji o człowieku, w stronę poświadczenia indywidualnych preferencji tożsamościowych. Dalej następować będzie ograniczanie – w imię ochrony tychże subiektywnych preferencji – wolności słowa i ekspresji tych obywateli, którzy w biologiczną prawdę wciąż wierzą i chcą ją głosić. To zaś oznacza interwencję w wolność religii, przynajmniej tych, które wyrastają z realistycznego rozpoznania prawdy i fałszu poprzez odniesienie tych kategorii do poznawalnych i obiektywnych cech otaczającej nas rzeczywistości. Wreszcie, sama nauka musi uznać wówczas pierwszeństwo relatywizmu, co uderzy w samo serce teorii poznania, która leży u podstaw triumfu współczesnej nauki i technologii. Z drobnego, wydawałoby się, wykroczenia przeciwko prawdzie biologicznej, docieramy szybko do świata uniwersytetów wdrażających politykę DEI (Diversity, Equity & Inclusion – „różnorodność, równość/sprawiedliwość i włączenie/inkluzywność”), kładących nacisk na różnorodność i indywidualne identyfikacje, kosztem postępu i poznania. Skutki społeczne, gospodarcze, kulturowe jednej takiej interwencji mnożą się wraz z każdą taką regulacją i dostosowaniem, zagrażając ostatecznie państwu i całej kulturze upadkiem. Bo na końcu każdego takiego procesu pojawia się – po stronie gospodarczej – koszt, strata i bieda; zaś po stronie społecznej – konflikt, polaryzacja, opresja i rozkład politycznej wspólnoty.
Naruszenie jednej zasady pociąga za sobą konieczność naruszenia kolejnych – przykład aborcji
Nic chyba dziwnego, że te same prawidła dotyczą obrony życia. Naruszenie fundamentalnej i ogólnoludzkiej zasady, że ludzi się nie zabija, a w szczególności nie zabija się dzieci, musi spowodować tsunami konsekwencji. Tym bardziej, gdy rząd odmawia uznania skutków rozwoju nauki i wiedzy medycznej, obejmujących rozpoznanie, wcześniej jedynie domniemywanej bo trudnej do dostrzeżenia, pełni człowieczeństwa człowieka nienarodzonego. Począwszy od genetyki potwierdzającej w pełni zdefiniowane indywidualne i niepowtarzalne DNA, poprzez diagnostykę z USG ukazujące każdemu fizjonomię, odruchy, bicie serca, odczuwanie bólu dziecka, aż po medycynę, która pozwala na przeżycie coraz wcześniej narodzonego człowieka lub leczenie, w tym operowanie, nienarodzonego pacjenta. Zaprzeczenie człowieczeństwu dziecka nienarodzonego stało się w efekcie postępu nauki antynaukowym roszczeniem, na równi z gospodarczymi poglądami komunistów czy irracjonalnymi twierdzeniami genderystów. Skutkami politycznego przekreślenia, wbrew nauce (a także religii), równego statusu prawnego człowieka przed i po urodzeniu, jest zawalenie racjonalności całego systemu ochrony praw podstawowych. To o tym pisał Trybunał Konstytucyjny, gdy w 1997 roku wskazywał na niedopuszczalną, w świetle zasady państwa prawnego, arbitralność decydowania przez ustawodawcę o granicy ochrony życia człowieka w oderwaniu od granic wyznaczonych przez biologię – poczęcia i śmierci.
Prawo powinno służyć prawdzie, rolą polityka jest przekonywanie wspólnoty
Zadaniem polityka w tych obszarach, które poddają się poznaniu, jest wprowadzanie prawa służącego prawdzie. Dotyczy to tak prawdy określonej przez nauki ścisłe, jak i ustalonej przez zgłębienie wiedzy o ludzkiej naturze, w tym o charakterze danej wspólnoty politycznej, zwanym tożsamością narodową. Polityk musi być przy tym w pełni świadomy, że każda inna decyzja obróci się na niekorzyść wspólnoty.
Wtedy zaś, gdy prawda wskazuje na konieczność podjęcia decyzji trudnych i niepopularnych, rolą męża stanu a nawet zwykłego polityka nie jest ucieczka od prawdy i wybór kompromisowych rozwiązań szkodliwych, lecz roztropne przekonanie wspólnoty o konieczności podążania ku prawdzie. Jeśli demokracja zostanie wypłukana z przeświadczenia, że potraktowana po partnersku i poważnie wspólnota, po odpowiednio pogłębionym wyjaśnieniu zagadnienia, poprze decyzję opartą na prawdzie, to stanie się dyktaturą narracji i kłamstw, a w krótkiej perspektywie będzie skazana na porażkę wskutek wzbudzenia lawiny konsekwencji odrzucenia prawdy.
Wbrew przeświadczeniu panującemu w czasach post-polityki, rolą polityka nie jest bowiem ucieranie kompromisów i poszukiwanie „złotego środka”. Taka rola polityka to jedynie margines jego zadań, dotyczący tych niewielu kwestii wielkich oraz szeregu spraw drobnych, których uregulowanie mieści się w granicach wcześniej rozpoznanej prawdy i natury człowieka.
„Kompromisy” jako ucieczka od odpowiedzialności
W tym świetle postulat poszukiwania „kompromisów obyczajowych”, które obejmowałyby przecież sprawy jednoznacznie rozpoznane w przestrzeniach nauki i prawdy o człowieku to, po pierwsze, ucieczka od odpowiedzialności, ale przede wszystkim to tchórzliwe odsunięcie od siebie ciężaru władzy, której zadaniem nie jest szukanie rozwiązań łatwych, lecz korzystnych dla dobra wspólnego i całej wspólnoty politycznej.
Na koniec argument natury pragmatycznej. Konformiści do znudzenia posługują się definicją polityki jako sztuki osiągania celów możliwych do osiągnięcia w danych okolicznościach i czasie. Zazwyczaj przywołanie tej definicji ma uzasadniać rezygnację z pryncypiów i umożliwić zawarcie kolejnego z jednostronnych kompromisów z lewicą. Tymczasem prawidłowo odczytana zasada powinna prowadzić do wniosku o konieczności pełnej wierności prawdzie, bez możliwości czynienia ustępstw na rzecz fałszu, lecz ze wskazaniem na możliwość ustalania – stosownie do warunków i czasów – priorytetów racjonalnej polityki. Wybór priorytetów, z założeniem pełnego zabezpieczenia wcześniejszych zdobyczy, to polityka odpowiedzialności za wspólnotę i świadomości, że cel urzeczywistnienia racjonalnego prawa i obrony ludzkiej godności będzie wymagać czasu.
W rzeczywistości przeżartej przez konformizm i relatywizm, w której wartości fundamentalne, jak ludzka godność, wolność i rodzina, można nazwać „sprawą obyczajową”, polityk odwołujący się do racjonalności i dobra wspólnoty staje się mężem stanu. Dla narodu zawiedzionego bezideowością polityki, taka wierność prawdzie stanowi nową jakość. Gdy wielkie i wyzute z ideałów partie głównego nurtu nie są w stanie dostrzec tego procesu, szybko przekonują się, że polityka nie zna próżni.
Adw. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris
04.12.2024
• Ostatnie lata przyniosły niepokojący trend wzrostu przypadków dyskryminacji wobec chrześcijan w wielu krajach Europy Zachodniej, w szczególności w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji.
• Zjawisko to, choć dotyka także innych grup religijnych, nabiera szczególnego wymiaru w kontekście historycznego i kulturowego znaczenia chrześcijaństwa dla Starego Kontynentu.
• Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie (OIDAC Europe) w wydanym raporcie ujawnia, że Francja, Wielka Brytania i Niemcy znajdują się na czele krajów, w których odnotowuje się największą liczbę przestępstw z nienawiści wobec chrześcijan.
• Przejawia się to zarówno w aktach wandalizmu wobec miejsc kultu, jak i w bezpośrednich atakach na osoby wierzące. Czyny te przybierają różne formy, od drobnych aktów wrogości po poważne przestępstwa, takie jak pobicia, groźby śmierci, a nawet zabójstwa.
• W 2023 r. w 35 krajach europejskich prawie 2,5 tys. antychrześcijańskich przestępstw z nienawiści zostało udokumentowanych przez policję. Były w tym 232 osobiste ataki na chrześcijan, takie jak nękanie, groźby i przemoc fizyczna.
• Niepokojący jest nie tylko wzrost liczby takich incydentów, ale również coraz większa ich brutalność. Zjawisko to budzi poważne wątpliwości co do skuteczności działań podejmowanych przez państwa w celu ochrony wolności religijnych.
• Szczególną uwagę wzbudza również fakt, że liczba tych przestępstw rośnie w zatrważającym tempie. W Niemczech, na przykład, odnotowano ponad stuprocentowy wzrost liczby incydentów antychrześcijańskich w ciągu zaledwie jednego roku.
• Raport OIDAC Europe wykazał również dyskryminację chrześcijan w miejscu pracy i w życiu publicznym w niektórych krajach europejskich, co prowadzi do wzrostu autocenzury wśród chrześcijan w Europie.
• W Polsce Instytut Ordo Iuris monitoruje przestępstwa z nienawiści wobec chrześcijan, przedstawiając coroczny raport dotyczący tej kategorii przestępstw dla Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Przestępstw coraz więcej
Raport opiera się na publikacji Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR), będącego instytucją OBWE, oraz na danych zgromadzonych przez Obserwatorium. Badania ODIHR wykazały 1230 przypadków popełnienia przestępstw z nienawiści wobec chrześcijan, odnotowanych przez 10 rządów europejskich w 2023 roku, w porównaniu z 1029 stwierdzonymi w 2022 roku. Raport ODIHR/OBWE, dotyczący danych o przestępstwach z nienawiści, został również opublikowany 15 listopada, z okazji Międzynarodowego Dnia Tolerancji.
Według OIDAC Europe, szczególnie niepokojąca sytuacja jest we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Nad Sekwaną w 2023 roku doszło do prawie 1000 przypadków nienawiści wobec chrześcijan. Z kolei na Wyspach Brytyjskich liczba incydentów wzrosła do ponad 700. Natomiast w Niemczech zanotowano wzrost liczby aktów nienawiści ze 135 w 2022 roku do 277 w 2023, co daje zwiększenie o 105%. Wymierzone w chrześcijan akty przemocy przybierają różnorodne formy, od profanacji miejsc świętych po groźby śmierci i fizyczne ataki. Szczególnie bulwersujące są przypadki zabójstw na tle religijnym, takie jak śmierć katolickiego ministranta w Hiszpanii.
Prawo uderzające w chrześcijan
Z raportu wynika także, że w minionym roku rządy europejskie wprowadziły również szereg ograniczeń wolności religijnej, od zakazów procesji religijnych, po prześladowanie chrześcijan za pokojowe wyrażanie swoich przekonań. To pokazuje, że oprócz bezpośredniej przemocy, chrześcijanie w Europie Zachodniej coraz częściej doświadczają dyskryminacji w życiu publicznym. Obawiają się wyrażać swoje poglądy religijne w obawie przed represjami zawodowymi lub społecznym wykluczeniem. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w takich obszarach jak edukacja, zatrudnienie i polityka.
Raport OIDAC zwraca także uwagę na ograniczenia w zakresie wolności sumienia, szczególnie w kwestiach takich jak aborcja czy eutanazja. W wielu krajach chrześcijanie są zmuszani do wyboru między wiernością swoim przekonaniom, a utratą pracy lub możliwości pełnienia określonych funkcji publicznych.
Sytuacja w Polsce
Warto podkreślić, że również w Polsce problem przestępstw z nienawiści wobec chrześcijan jest monitorowany. Instytut Ordo Iuris prowadzi systematyczne obserwacje i analizy takich przypadków, a wyniki swoich badań przekazuje co roku do OBWE. Z danych za rok 2023 wynika, że w naszym kraju też dochodzi do przestępstw z nienawiści wobec chrześcijan. Szczegółowe informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej bronmywiary.pl. Ponadto, na tej stronie istnieje możliwość zgłaszania tego rodzaju przypadków.
Co rekomenduje Obserwatorium?
W raporcie zawarto także rekomendacje dla państw mierzących się z problemem dyskryminacji chrześcijan. Należy do nich poprawa komunikacji z grupami religijnymi i organizacjami społeczeństwa obywatelskiego przy opracowywaniu przepisów, które mogłyby mieć wpływ wolność wyznania chrześcijan. Autorzy raportu zalecają też zwiększenie ochrony wolności wyznania, wypowiedzi, zgromadzeń i sprzeciwu sumienia chrześcijan oraz unikanie niejasnych sformułowań w ustawodawstwie, które mogłyby prowadzić do kryminalizacji pokojowego wyrażania poglądów religijnych w miejscach publicznych. Wśród rekomendacji wymienia się też zbieranie szczegółowych danych w celu monitorowania nietolerancji i dyskryminacji wobec chrześcijan oraz podejmowanie odpowiednich miękkich środków w odpowiedzi na to zjawisko. Obserwatorium rekomenduje również poprawę znajomości religii wśród urzędników państwowych i mediów państwowych, w celu zapewnienia uczciwej reprezentacji poglądów religijnych w komunikacji medialnej oraz zwiększenia świadomości praw do wolności religijnej za każdym razem, gdy polityka państwa wpływa na życie chrześcijan.
Część rekomendacji została skierowana także do instytucji międzynarodowych, których zadaniem jest ochrona praw człowieka. Wobec nich postuluję się, aby sporządzały raporty na temat nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan oraz zalecały odpowiednie działania państwom członkowskim, analizowały krajowe raporty i zalecenia OBWE-ODIHR dotyczących zwalczania przestępstw z nienawiści oraz pośredniej dyskryminacji chrześcijan, a także podnosiły świadomość na temat nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan, jak również zachęcały media i osoby oraz instytucje publiczne do nierozpowszechniania zniesławiających lub wprowadzających w błąd informacji na temat chrześcijan.
Konieczność szybkiego działania
Analiza przedstawionych danych prowadzi do niepokojącego wniosku: w wielu krajach, szczególnie w państwach Europy Zachodniej, obserwujemy erozję podstawowych wolności, w tym wolności religii. Wnioski z tych raportów są niepokojące i wskazują na nasilający się problem dyskryminacji i przemocy wobec chrześcijan w Europie. Sytuacja ta wymaga pilnych działań zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym, w celu zapewnienia pełnej ochrony praw i wolności religijnych wszystkich obywateli. Przyczyny tego zjawiska są wieloaspektowe. Z jednej strony, mamy do czynienia ze wzrostem radykalizacji niektórych grup społecznych, które wrogo nastawiają się wobec chrześcijaństwa. Z drugiej strony obserwujemy proces sekularyzacji społeczeństw zachodnich, który prowadzi do marginalizacji religii i osłabienia jej wpływu na życie publiczne, w tym przede wszystkim chrześcijaństwa. W niektórych przypadkach, dyskryminacja chrześcijan jest również związana z polityką tożsamościową i próbą narzucenia nowych norm kulturowych, które często są sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi. Konsekwencje tego zjawiska są poważne zarówno dla samych chrześcijan, jak i dla całego społeczeństwa. Dyskryminacja prowadzi do poczucia zagrożenia i niepewności wśród wierzących, a także do ograniczenia ich wolności religijnej. W związku z tym, konieczne jest podjęcie szeregu działań mających na celu ochronę chrześcijan przed dyskryminacją. Przede wszystkim, państwa powinny skutecznie egzekwować przepisy karne, a także zapewnić odpowiednią ochronę prawną dla ofiar takich przestępstw. Ponadto, niezbędne jest prowadzenie szeroko zakrojonych kampanii edukacyjnych mających na celu promowanie tolerancji i wzajemnego szacunku.
Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Autor: Olivier Bault (Instytut Ordo Iuris)
Debata nad potrzebą blokowania dzieciom i młodzieży dostępu do pornografii w Internecie trwa w Wielkiej Brytanii od wielu lat. Brytyjczycy chcieli dać światu przykład i jako pierwsi wprowadzić prawdziwą weryfikację wieku na stronach z takimi treściami. Nie udało się, ponieważ ustawa o gospodarce cyfrowej z 2017 r., która m.in. miała taką weryfikację narzucić serwisom pornograficznym, nigdy nie została w tym zakresie zastosowana. W międzyczasie tematem zajęły się inne kraje. Jednakże od stycznia w całym Zjednoczonym Królestwie wchodzą w życie nowe wymogi dla serwisów pornograficznych dostępnych na terenie tego kraju – teraz na mocy nowej ustawy o bezpieczeństwie online (Online Safety Act) z 2023 r. Czy i tym razem lobby pornograficzne okaże się silniejsze od woli brytyjskiego ustawodawcy? Wydaje się na szczęście, że nie.
W Polsce też były zapowiedzi zmiany prawa na lepsze, które z niewiadomych powodów spełzły na niczym. O powodach takiego stanu rzeczy mówi dziś otwarcie ówczesna minister rodziny i polityki społecznej w rządzie premiera Morawieckiego. Marlena Maląg powiedziała niedawno, że „niestety wpływy różnych środowisk spowodowały, że ustawa ta została zablokowana”.
Jednakże obecnie pojawiła się nowa szansa: w tej chwili trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie. Będą one zbierane do połowy grudnia, gdyż 23 grudnia mija termin na złożenie w Sejmie minimum 100 tysięcy podpisów. Jak przekonują przedstawiciele komitetu obywatelskiego, wspieranie tej inicjatywy to najlepszy prezent dla polskich dzieci i nastolatków, jaki mogą dostać pod choinkę. Badanie NASK opublikowane w 2022 r. pokazuje bowiem, że aż jedna czwarta polskich nastolatków jest uzależniona od oglądania takich treści, a liczne badania naukowe pokazują, jak destrukcyjne dla rozwoju młodego człowieka może być uzależnienie od pornografii. Naukowcy porównują je często do zażywania twardych narkotyków, stąd hasło „Stop Narkotykowi Pornografii” używane do trwającej w Polsce zbiórki podpisów (szczegóły i karty do zbiórki dostępne są na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl).
Porażająca statystyka oglądania pornografii u dzieci i nastolatków
Nie inaczej jest w Wielkiej Brytanii. Z raportów opublikowanych w styczniu i maju ub.r. przez komisarz do spraw dzieci Rachel de Souza wynika, że średni wiek pierwszego kontaktu brytyjskiego dziecka z pornografią to 13 lat (w Polsce to niespełna 11 lat). Aż 27% brytyjskich dzieci widzi pornografię pierwszy raz w wieku 11 lat i 10% w wieku 9 lat. „Młodzi ludzie mówili o nieznośnej presji oglądania ostrej pornografii, nawet jeśli tego nie chcą, w której często przedstawia się poniżające akty i przemoc wobec kobiet”, napisała Rachel de Souza w raporcie. Z przeprowadzonego na cele tego raportu badania wśród nastolatków wynikało, że prawie połowa (48%) chłopców, których przepytano, celowo oglądała pornografię dwa lub więcej razy w ciągu dwóch tygodni poprzedzających badanie, w porównaniu do 31% dziewcząt. Jedna piąta chłopców (21%) celowo oglądała pornografię online codziennie lub częściej w ciągu tych dwóch tygodni, w porównaniu do 7% dziewcząt. Z ww. raportu NASK opublikowanego w 2022 r. wiemy niestety, że w Polsce statystyka wygląda podobnie.
Aby się temu zjawiskowi przeciwstawić, brytyjski ustawodawca uwzględnił właśnie potrzebę wprowadzenia obowiązkowej weryfikacji wieku przed dostępem do stron zawierających treści pornograficzne w ustawie o bezpieczeństwie online przyjętej w 2023 roku.
Konsultacje społeczne w sprawie wytycznych opublikowanych w grudniu ub.r. przez urząd nadzoru mediów Ofcom będą trwać do 9 stycznia 2025 r., a więc nie znamy jeszcze ostatecznych wymogów, które będą stawiane serwisom pornograficznym. Natomiast wiemy, że od lipca 2025 r. wszystkie takie serwisy będą musiały mieć już wdrożone skuteczne mechanizmy weryfikacji wieku. Tym serwisom, które się nie zastosują do wymogów Ofcom albo w przypadku których urząd ten uzna, że wprowadzone przez nie mechanizmy weryfikacji wieku nie spełniają kryteriów skuteczności i odporności na oszustwa, będzie groziła blokada dostępu na terenie całego Zjednoczonego Królestwa. Dodatkowo, właściciele tych stron będą podlegali karom finansowym o wartości nawet 10% ich rocznych przychodów na całym świecie i zostaną objęci zakazem prowadzenia wszelkiej działalności gospodarczej w Wielkiej Brytanii.
O ile nie znamy ostatecznej wersji wymogów, które będą stawiane przez Ofcom, znamy ich wstępną wersję i wiemy, że wymogi będą ewoluowały w miarę rozwoju technologii. Wiemy też, że wymogi Ofcom są dość podobne do tych opublikowanych w październiku br. przez jego francuski odpowiednik, Arcom, w ramach francuskiej ustawy z maja 2024 r., zabezpieczającej i regulującej przestrzeń cyfrową. I tak, Ofcom podaje w swoich wstępnych wytycznych, jako przykłady metod, które będzie mógł uznawać za skuteczne, wykorzystywanie informacji bankowych, dowodów ze zdjęciem (z autentyfikacją użytkownika stojącego przed komputerem), kart kredytowych (z wykluczeniem kart, których właścicielami mogą być też osoby małoletnie), portfeli elektronicznych, informacji o zdjęciu filtru wieku przez operatora telefonii komórkowej (co jest tylko możliwe dla użytkowników pełnoletnich) oraz ocenę wieku twarzy osoby stojącej przed komputerem (przez systemy automatyczne wykorzystujące sztuczną inteligencję). Aby zapewnić rzetelną weryfikację wieku, Ofcom podaje przykład rozpoznawania twarzy z marginesem błędu +/- 7 lat, gdzie w przypadku osób, dla których system ocenia wiek na maksymalnie 25 lat, potrzebny jest drugi dowód wieku, np. za pomocą dokumentu ze zdjęciem.
Wszelkie wskazówki podane na stronie serwisu z treściami pornograficznymi, a ułatwiające pomijanie procesu weryfikacji wieku, będą skutkowały tym, że Ofcom uzna taki serwis za łamiący ustawę o bezpieczeństwie online, nałoży na niego karę i nakaże brytyjskim dostawcom Internetu jego blokowanie.
Warto też zauważyć, że podobnie jak we Francji, bezpieczeństwo danych i ochrona prywatności użytkowników są integralną częścią opublikowanych przez urzędy nadzoru wymogów, zgodnie zresztą z przyjętymi ustawami. Oznacza to między innymi, że zapytania wysyłane np. do banków czy do operatorów sieci komórkowych, nie mogą ujawniać, czego zapytanie dotyczy. Dane nie mogą też być gromadzone, a weryfikacja wieku powinna być prowadzona przy każdym nowym wejściu na daną stronę z treściami pornograficznymi.
Jeśli chodzi o Europę, podobne prawo jak w Wielkiej Brytanii przyjęto nie tylko we Francji, ale także we Włoszech (w 2023 r.), gdzie urząd nadzoru mediów Agcom opublikował podobne wytyczne we wrześniu, dając serwisom z treściami pornograficznymi pół roku na wprowadzenie mechanizmów skutecznej weryfikacji wieku. Po drugiej stronie Atlantyku, obowiązek skutecznej weryfikacji wieku funkcjonuje już w kilkunastu stanach USA, a kolejne przymierzają się do tego samego. W sąsiedniej Kanadzie trwają ożywione dyskusje na ten temat. W Australii przyjęto w listopadzie br. ustawę zakazującą korzystanie z mediów społecznościowych przez dzieci do lat 16, co zmusi też właścicieli takich platform do wprowadzenia mechanizmów weryfikacji wieku. Co się tyczy pornografii, na mocy australijskiej ustawy z 2021 roku o bezpieczeństwie online, obowiązek weryfikacji wieku wchodzi w życie w przyszłym roku, tak jak w przypadku brytyjskim.
Czy Polska będzie następna? O tym mogą właśnie zadecydować polscy obywatele podpisując się pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie, wykorzystując w tym celu karty do zbiórki podpisów dostępne na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.
Im więcej podpisów, tym większy będzie nacisk na polskich polityków, aby tym razem nie ulegli „wpływom różnych środowisk”, o których mówi minister Maląg. Badania opinii publicznej pokazują bowiem, że aż 90% polskich obywateli podpisuje się pod postulatem zablokowania dzieciom dostępu do wszelkiej pornografii online. Czas zatem działać!
Kaskadowy wzrost cen energii elektrycznej i szokujące, nawet o kilkadziesiąt procent wyższe rachunki za ogrzewanie w rozpoczynającym się w Polsce sezonie grzewczym, otwierają oczy wielu rodakom na prawdziwe skutki ideologicznych przepisów Zielonego Ładu, podyktowanego Polsce przez Unię Europejską. Rosnące koszty dotykają całych rodzin, przed którymi staje perspektywa realnego ubóstwa, w którym opłacenie rachunków jest luksusem. Wzrost cen można łatwo odwrócić, uwalniając się spod jarzma nieproporcjonalnych unijnych regulacji i inwestując w źródła taniej energii. Dlatego od miesięcy prowadzimy badania nad Zielonym Ładem, a dzisiaj włączamy się do merytorycznej kampanii sprzeciwu.
Wskazujemy, ile kosztuje nas unijny Zielony Ład
Koszty realizacji unijnego Zielonego Ładu poniesie każdy z nas. Z samego tytułu dodatkowej opłaty za paliwa wykorzystywane do ogrzewania domu i napędzania pojazdów, wydatki przeciętnej polskiej rodziny wzrosną o blisko 25 tys. zł rocznie. Do tego dochodzą opłaty nakładane na biznes, które już przyczyniają się do likwidacji tysięcy miejsc pracy. Łączne koszty wprowadzenia Zielonego Ładu w Polsce są szacowane na aż 90 miliardów euro rocznie!
Eksperci Ordo Iuris pracują nad raportem, w którym znajdą się szczegółowe szacunki kosztów, które Polacy będą musieli ponieść w związku z implementacją szaleńczej unijnej polityki klimatycznej. Niebawem opublikujemy także kluczowy raport, którego dotąd jeszcze w Polsce nie było. To Biała Księga Zielonego Ładu, w której dokładnie omówimy wszystkie akty prawne Zielonego Ładu, ujawniając, kto z polityków – z imienia i nazwiska – był i jest odpowiedzialny za ich wdrażanie w Polsce. Ta wiedza należy się wszystkim rodakom. To przecież nikt inny, jak rządzący Polską politycy poparli wdrożenie w Polsce „gospodarki bezemisyjnej” do 2050 r.
Niedawno media szeroko relacjonowały tragedię pana Zdzisława – emeryta z Wielkopolski, który idąc za namową manipulacyjnej kampanii ekologicznej wymienił piec węglowy na pompę ciepła. Na spotkaniu z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią siedemdziesięciolatek opowiedział o tym, że inwestycja, na którą przeznaczył oszczędności swojego życia – 50 tys. zł. – zamiast przynieść obiecywane oszczędności, przyniosła ogromny wzrost kosztów. Mężczyzna z bólem serca mówił o tym, że dziś jest zrujnowany, bo niemal całą swoją emeryturę przeznacza na rachunki. Wkrótce w podobnej sytuacji może się znaleźć wielu Polaków.
Aby sprostać wyśrubowanym normom, większość Polaków będzie musiała zaciągnąć ogromne kredyty. Średni koszt obowiązkowej termomodernizacji budynków może wynieść nawet 200 tys. zł. Rządzący zapowiadają, że na nieco ponad 31% pełnej kwoty będzie można ubiegać się o dofinansowanie publiczne. To oznacza, że przeciętna polska rodzina będzie musiała wyłożyć z własnej kieszeni 140 tys. na dostosowanie się do unijnych wymogów.
Bronimy rolników występujących w obronie polskich interesów
Poza pracą analityczną, wspieramy także protesty społeczne przeciwko Zielonemu Ładowi. Gdy w marcu pokojowy, legalny protest polskich rolników przeciwko Zielonemu Ładowi został brutalnie stłumiony przez rząd Donalda Tuska, reprezentowaliśmy szykanowanych rolników. Wiele z tych spraw musimy kontynuować przez kolejne miesiące.
W ubiegłym tygodniu odbyła się rozprawa w sprawie pana Andrzeja – 65-letniego rolnika z Dolnego Śląska, który został zatrzymany przez policję za rzekome naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy poprzez… rzucanie jajkami w ich nogi. Schorowany, leczący się kardiologicznie mężczyzna w trakcie pobytu w izbie zatrzymań musiał zostać przewieziony do szpitala na badania.
Na ubiegłotygodniowej rozprawie policjanci wskazali, że zatrzymali rolnika, bo widzieli, że trzymał tekturowy pojemnik na jajka. Liczymy na to, że sprawa zakończy się uniewinnieniem rolnika. Następna rozprawa, podczas które pan Andrzej złoży wyjaśnienia, odbędzie się 19 grudnia.
Wcześniej skutecznie pomogliśmy dwóm innym rolnikom. 22-letni pan Fabian z Wielkopolski został zatrzymany przez policję pod jednym z najbardziej absurdalnych zarzutów, o jakich słyszałem. Mężczyźnie zarzucano jedynie to, że „brał czynny udział w zbiegowisku, w ten sposób, że przemieszczał się wraz z tłumem”. Z kolei inny rolnik został brutalnie zaatakowany od tyłu przez policjanta bez żadnego ostrzeżenia. Gdy, nie wiedząc z kim ma do czynienia, odruchowo schylił się, powodując upadek funkcjonariusza, został potraktowany gazem pieprzowym i aresztowany pod zarzutem napaści na funkcjonariusza. Interwencje prawników Ordo Iuris doprowadziły do umorzenia przez prokuraturę postępowań wobec obu rolników.
Klimatyczne szaleństwo można i należy porzucić!
Rujnującą politykę klimatyczną można zatrzymać. Dowodzą tego działania Donalda Trumpa, który został wybrany na prezydenta USA, oraz prezydenta Argentyny Javiera Mileiego, którzy zapowiedzieli wycofanie swoich państw z paryskiego porozumienia klimatycznego. Jest to o tyle istotne, że unijna polityka klimatyczna i Zielony Ład powołują się właśnie na ten dokument.
We wrześniu zorganizowaliśmy międzynarodową konferencję we współpracy z amerykańskim Heritage Foundation – jednym z najbardziej wpływowych think-tanków konserwatywnych w USA. Jeden z paneli dotyczył „zielonej polityki”. Uczestniczący w nim Joe Grogan – były dyrektor Rady Polityki Wewnętrznej Stanów Zjednoczonych i bliski współpracownik Donalda Trumpa – precyzyjnie omówił absurdy propozycji radykalnych klimatystów, wskazując, że są one sprzeczne z faktami i logiką oraz przyniosą biedę Europie, zmieniając ją w „Disneyland dla bogatych turystów”.
Aby wyrazić nasz sprzeciw wobec Zielonego Ładu, przygotowaliśmy międzynarodową petycję Stop Zielonemu Ubóstwu, której sygnatariusze żądają od rządów państw europejskich rezygnacji z niekorzystnych dla obywateli rozwiązań Zielonego Ładu.
Zatrzymanie szaleństwa rujnującej Europę polityki klimatycznej zależy od tego, czy Polacy i inni Europejczycy sprzeciwią się stanowczo Zielonemu Ładowi i zmuszą rządzących do jego odrzucenia. Musimy zrobić, co tylko możliwe, aby uchronić się od rujnujących skutków Zielonego Ładu.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
29.11.2024
• Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza umorzył postępowanie wobec członków Komisji Dyscyplinarnej i rzecznika dyscyplinarnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy nie zdecydowali się na pociągnięcie do odpowiedzialności ks. prof. Tadeusza Guza.
• Duchowny został oskarżony przez Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’ritt w Rzeczypospolitej Polskiej o „nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych w odniesieniu do narodu żydowskiego”.
• Organizacja skierowała akt oskarżenia również przeciwko naukowcom z KUL, którzy umorzyli postępowanie wyjaśniające w sprawie ks. Guza.
• Sprawa dotyczy krótkiej dygresji ks. prof. Tadeusza Guza na temat dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy.
• Wykład wygłoszony w 2018 r. przez ks. prof. Guza dotyczył polskiego przekładu filosemickiej autobiografii Roya H. Schoemana, „Zbawienie bierze początek od Żydów”. Autor jest amerykańskim Żydem pochodzenia niemieckiego nawróconym na katolicyzm.
• B’nai B’ritt w subsydiarnym akcie oskarżenia wniesionym do sądu przez kancelarię „Dubois i Wspólnicy” domaga się także ukarania każdego z członków komisji dyscyplinarnej KUL jak i samego rzecznika dyscyplinarnego katolickiej uczelni, argumentując, że niepotępienie zachowania profesora oznaczać ma pochwałę przestępstwa.
• Instytut Ordo Iuris, w trosce o obronę wolności słowa i wolności akademickiej, podjął się obrony polskiego księdza oraz wsparł nauczycieli akademickich podczas pierwszego posiedzenia w przedmiocie umorzenia postępowania.
• Po uprawomocnieniu się postanowienia w zakresie umorzenia postępowania wobec wykładowców akademickich, sąd rozpozna wniosek ks. prof. Tadeusza Guza o umorzenie postępowania w jego sprawie.
Dygresja powodem oskarżenia
Sprawa dotyczy wypowiedzi katolickiego księdza, profesora zwyczajnego, wykładowcy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, sformułowanej w ramach wykładu wygłoszonego 2018 r. w Domu Pielgrzyma Amicus przy warszawskiej parafii św. Stanisława Kostki. Akt oskarżenia, sporządzony na zlecenie Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt w Rzeczypospolitej Polskiej (części zainicjowanej w USA w XIX wieku sieci lóż B’nai B’ritt), ma charakter oskarżenia subsydiarnego, został zatem wytoczony po dwukrotnej odmowie sformułowania aktu oskarżenia przez Prokuraturę Rejonową, podtrzymanej przez prokuratora nadrzędnego.
Wykład wygłoszony ponad sześć lat temu przez ks. prof. Tadeusza Guza nosił tytuł „Jak Pan Bóg dopełni historii zbawienia”. Wydarzenie odbyło się na zaproszenie Wydawnictwa Sióstr Loretanek, w ramach promocji polskiego przekładu autobiografii Roya H. Schoemana, „Zbawienie bierze początek od Żydów”, pozycji zdecydowanie filosemickiej. Autor jest amerykańskim Żydem pochodzenia niemieckiego, nawróconym na katolicyzm. Wykład ks. prof. Guza trwał ponad godzinę, na samym jego końcu padła jednominutowa wypowiedź dotykająca kwestii tzw. „mordów rytualnych”, która stała się podstawą oskarżenia przez B’nai B’ritt o „nawoływanie do nienawiści”.
Krótka dygresja ks. prof. Guza zaczęła się od spostrzeżenia, że Roy H. Schoeman bywał w Polsce i często bywał również w Izraelu i w Yad Vashem. Wykładowca zwrócił tu uwagę na fakt, że Schoeman „ani słowem nie nadmienił o wielkim bohaterstwie i wielkiej ofierze narodu polskiego w kwestii ratowania żydów z tego ognia socjalizmu rasistowskiego III. Rzeszy Niemieckiej”. Następnie, ks. prof. Guz zauważył, że w swojej książce Schoeman eksponuje w sposób niezwykle ciekawe oblicza arabskiego antysemityzmu. Czyniąc to, zdaniem ks. prof. Guza, „relatywizuje” on jednak kwestię mordów rytualnych. „Może takie wydarzenia nigdy nie miały miejsca w świecie muzułmańskim” - powiedział katolicki teolog, lecz na terenie Europy „tych faktów, jakimi były mordy rytualne, nie da się z historii wymazać”, ponieważ zachowały się w polskich archiwach „prawomocne wyroki po mordach rytualnych. „Autor zapewne nie zna naszych dokumentów państwowych” wskazywał dalej ks. Guz, „ale warto, żeby mu o tym też nadmienić”.
Wykład bez antysemityzmu
Wykład ks. prof. Tadeusza Guza w całości można obejrzeć w serwisie YouTube i trudno się w nim doszukać wydźwięku antysemickiego – wręcz przeciwnie. Trzeba oczywiście przyznać, że sam fakt wydania prawomocnego wyroku przez sąd I Rzeczpospolitej nie jest dowodem faktów w nim wskazanych. Zarówno ze względu na naturę procesu sądowego, jak i na wadliwe – z dzisiejszej perspektywy – zasady dowodowe procesu karnego w XVII czy XVIII wieku. Jednak wypowiedź ta miała charakter dygresyjny, była oczywistym skrótem myślowym, a przede wszystkim, z pewnością nie nawoływała do nienawiści wobec wyznawców judaizmu. Przeciwnie, cały wykład był pełnym szacunku podkreśleniem znaczenia Żydów i judaizmu dla chrześcijaństwa i historii zbawienia.
Po pierwsze ksiądz prof. Tadeusz Guz, podczas wykładu naukowego, dotknął sprawy zbrodni rytualnych wyłącznie dlatego, że były one tematem książki, którą promował. Książki zdecydowanie filosemickiej. Ponadto tematykę zbrodni rytualnych podczas swojej prelekcji potraktował celowo w sposób zdawkowy, świadomy tego, że sprawa ma charakter wrażliwy, wymaga pogłębionej analizy historycznej i opisów oraz szerszego kontekstu, a zatem innej przestrzeni i forum niż miało to miejsce podczas promocji książki.
Dla przestępstwa zarzuconego ks. prof. Tadeuszowi Guzowi konieczne jest, aby z zachowania sprawcy wynikało, że jego celem było oddziaływanie na psychikę osób trzecich a nie wyrażenie choćby najbardziej bulwersującego poglądu na jakiś temat (co również nie było celem oskarżonego, który poprowadził po prostu wykład na temat książki, której promocja stanowiła cel organizowanego spotkania w Domu Pielgrzyma).
Analiza treści wykładu oskarżonego do takich wniosków nie może prowadzić w żaden sposób. Oskarżyciel subsydiarny przywołuje jedną, kilkuzdaniową wypowiedź z wykładu trwającego niemal 3 godziny, który w ogóle nie dotyczył tematyki mordów rytualnych. Trzygodzinne wystąpienie oskarżonego podzielono na trzy części - powitanie, część poetycką i pytania do prowadzącego. Spotkanie rozpoczęła modlitwa w intencji błogosławieństwa dla narodu żydowskiego. Tematem przewodnim wykładu była prezentacja wybranych fragmentów promowanej książki oraz ich omówienie. Biorąc pod uwagę kontekst całości wypowiedzi i okoliczności towarzyszących oraz fakt, że w zainteresowaniu prawa karnego pozostają tylko te zachowania, które są popełnione z nienawiści. Poznanie całości nagrania jednoznacznie zaś wykazuje, że w wystąpieniu oskarżonego nie ma żadnych treści nawołujących do nienawiści wobec Żydów i narodu żydowskiego, nie ma treści znieważających Żydów i naród żydowski, a wręcz przeciwnie – oskarżony w trakcie wystąpienia modlił się z zebranymi w intencji narodu żydowskiego, prosił odbiorców, aby nie oceniali negatywnie narodu żydowskiego przez pryzmat jednostek, stawiał naród żydowski za wzór w zakresie edukacji swoich obywateli i apelował o otoczenie miłością każdego Żyda i Żydówki. Analiza całej kilkugodzinnej wypowiedzi oskarżonego, a nie tylko przywołanego kilkuzdaniowego fragmentu, wskazuje, że podczas nagrania nie ujawniono zwrotów noszących znamiona przestępstw.
B’nai B’rith oskarża
Mimo to, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów - Stanisław Krajewski i Zbigniew Nosowski, zażądali od Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ukarania ks. prof. Tadeusza Guza za słowa wypowiedziane podczas wykładu. Lubelski uniwersytet wszczął postępowanie wyjaśniające, a po zbadaniu sprawy komisja dyscyplinarna stwierdziła w październiku 2020 r., że nie doszło do złamania zasad obowiązujących nauczycieli akademickich. Zapewne decyzja ta oparta była na wysłuchaniu całego wykładu, a nie jego krótkiego fragmentu wyrwanego z kontekstu, ale na obszernych wyjaśnieniach ks. prof. Guza, który podkreślał swój naukowy dorobek w obronie godności Żydów (m.in. przeciwko atakom teologii protestanckiej), wyrażał pełną gotowość do rzeczowej polemiki z krytykami, a także wymienił autorów prac naukowych, którzy badali historię zarzutów o tzw. mordy rytualne.
– Czyż w trakcie wydarzenia promującego książkę Roya H. Schoemana, który porusza omawianą kwestię, miałem udawać, że nie posiadam wiedzy o tychże historycznych badaniach? Czyż poszukiwanie, głoszenie i obrona prawdy nie należą do istoty etosu nauczyciela akademickiego KUL-u, który cieszy się również gwarancjami prawnymi ze strony naszego państwa w zakresie jego wolności prowadzenia badań naukowych i głoszenia ich wyników w zgodności z poznaną prawdą? – zapytał dalej teolog w swoim oświadczeniu skierowanym wówczas do Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
Z subsydiarnego aktu oskarżenia wniesionego do Sądu przez kancelarię „Dubois i Wspólnicy” 26 marca 2024 r., dowiadujemy się, iż B’nai B’rith oskarża dziś ks. prof. Guza o to, że rzekomo „publicznie nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych w odniesieniu do narodu żydowskiego, rozpowszechniając nieprawdziwe informacje, jakoby Żydzi dokonywali mordów rytualnych oraz publicznie znieważając naród żydowski z uwagi na przynależność narodową i wyznaniową”.
Członkowie Komisji Dyscyplinarnej również oskarżeni
Ale to nie wszystko. Co jeszcze bardziej zaskakujące, polska loża B’nai B’rith oskarża także każdego z członków Komisji Dyscyplinarnej KUL oraz samego rzecznika dyscyplinarnego lubelskiego uniwersytetu o to, że „działając w ramach Komisji Dyscyplinarnej ds. Pracowników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie wydali postanowienie o utrzymaniu w mocy postanowienia z dnia 8 października 2020 r. umarzającego postępowanie wyjaśniające w sprawie wypowiedzi wykładowcy KUL ks. prof. Tadeusza Guza z dnia 26 maja 2018 r. rozpowszechnionej podczas wykładu pt. Jak Pan Bóg dopełni historii zbawienia, uznał(a), iż nie doszło do popełnienia czynu uchybiającego godności zawodu nauczyciela akademickiego, jednocześnie akceptując i legitymując ww. wypowiedź ks. prof. Tadeusza Guza”. Tu warto zaznaczyć, że także trzykrotna analiza sprawy przez prokuratora doprowadziła do wniosków o braku podstaw do sformułowania aktu oskarżenia.
25 listopada odbyło się pierwsze posiedzenie w sprawie w przedmiocie umorzenia postępowania wobec nauczycieli akademickich, na którym stawił się pełnomocnik żydowskiego Stowarzyszenia oraz obrońca ks. prof. Tadeusza Guza.
Wykładowcy akademiccy nie byli obecni na posiedzeniu, jednak wcześniej złożyli wnioski o umorzenie postępowania z uwagi na brak wypełnienia znamion czynu zabronionego, a w obronie wsparł ich bezinteresownie prawnik Instytutu Ordo Iuris, który wziął udział w posiedzeniu jako obrońca ks. prof. Tadeusza Guza.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie zgodził się z argumentacją zaprezentowaną przez oskarżonych oraz obrońcę ks. prof. Tadeusza Guza, iż w sposób oczywisty z zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału dowodowego wynika, że zarzucony oskarżonemu czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. W efekcie sąd umorzył postępowanie zainicjowane wobec wykładowców akademickich.
Postępowanie umorzone
Zgodzić się należy i w pełni zaakceptować stanowisko pozostałych oskarżonych - nauczycieli akademickich (w których zachowaniu oskarżyciel również bezpodstawnie doszukuje się popełnienia czynów zabronionych), że skoro dwukrotna analiza materiału dowodowego zgromadzonego w niniejszej sprawie w postępowaniu przygotowawczym nie doprowadziła oskarżyciela do przedstawienia oskarżonym zarzutów, z uwagi na brak dowodów na ich sprawstwo, to postępowanie dowodowe przed sądem ograniczone zostałoby zapewne do powielenia dotychczasowych dowodów. Prowadzi to do wniosku, że w realiach tejsprawy zastosowanie powinien mieć tryb pozwalający na wyeliminowanie konieczności procedowania na rozprawie.
Przyjęcie przez oskarżyciela, że wydane orzeczenia w zakresie postępowania dyscyplinarnego stanowią czyny będące pochwalaniem przestępstwa jest nadinterpretacją. Organy dyscyplinarne działają w zakresie swoich uprawnień i kompetencji i ani fakt wydania postanowienia o umorzeniu postępowania wyjaśniającego ani wydane w tym zakresie postanowienia o utrzymaniu w mocy tego postanowienia, nie mogą być oceniane w kontekście wyczerpania znamion przestępstwa jako pochwalanie jego popełnienia.
Interpretacja oskarżyciela i jego pogląd na to zagadnienie prowadziłaby do tego, że każde orzeczenie organu dyscyplinarnego sprzeczne z tezą składającego zawiadomienie mógłby być uznane za pochwalanie przestępstwa.
Postanowienie jest nieprawomocne. Po jego uprawomocnieniu sąd zajmie się wnioskiem o umorzenie postępowania wobec ks. prof. Tadeusza Guza.
Adw. Magdalena Prządka-Leszczyńska – prawnik Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris
27.11.2024
• Zmniejszenie o połowę liczby godzin zajęć z religii, nauczanie religii w grupach obejmujących kilka roczników uczniów czy prowadzenie katechezy przed albo po lekcjach to najnowsze pomysły lewicy na uderzenie w edukację religijną polskiej młodzieży.
• Najwyższy czas, aby społeczeństwo dało jasny sygnał co do oczekiwanego kierunku zmian i wsparło Kościół w toczących się rozmowach.
• Również Trybunał Konstytucyjny w dzisiejszym orzeczeniu uznał niekonstytucyjność jednego z dwóch rozporządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej z lipca tego roku w sprawie organizacji lekcji religii w szkołach.
• Instytut Ordo Iuris przekazał MEN opinię wskazującą na niezgodność z Konstytucją również drugiego rozporządzenia i przygotował projekt ustawy dotyczący tych zagadnień.
PRZECZYTAJ PROJEKT USTAWY – LINK
PRZECZYTAJ UZASADNIENIE PROJEKTU – LINK
PETYCJA W OBRONIE RELIGII W SZKOLE - LINK
Okoliczności przygotowania projektu ustawy
Wprowadzane w ostatnim roku zmiany w zakresie warunków i zasad organizacji lekcji religii w publicznych szkołach i przedszkolach naruszają przeszło trzydziestoletni kompromis w tym zakresie. Jednocześnie zmiany te ograniczają młodzieży szansę na rozwój w duchu wyznawanych przez społeczeństwo wartości. Zmniejszenie liczby tygodniowego wymiaru godzin religii, łączenie klas między rocznikami powodujące luki w edukacji religijnej lub niedostosowanie treści do wieku ucznia, niewliczanie oceny z religii do średniej ocen czy wreszcie nakaz umieszczania lekcji religii przed lub po zajęciach odbywających się w szkole, mają na celu ograniczenie wydatków budżetowych na zajęcia niezgodne ze światopoglądem kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ma to również zniechęcić uczniów do uczęszczania na zajęcia wprowadzające w świat uniwersalnych wartości, na których wyrosła zachodnia cywilizacja. W połączeniu z wprowadzaniem obowiązkowej edukacji seksualnej w ramach nowego przedmiotu edukacja zdrowotna, działania minister edukacji jawią się jako eksperymentalna inżynieria społeczna dokonywana na młodym pokoleniu. W obliczu zagrożenia wychowywania pokoleń polskiej młodzieży niezgodnie z wartościami przekazywanymi im w ich domach, należy odwrócić szkodliwe zmiany, zapewniając ustawowe gwarancje dla modelu nauczania religii i etyki zgodnego z Konstytucją RP.
Obecne regulacje prawne nie statuują zajęć edukacyjnych religii i etyki jako obowiązkowych. Kwestie te są uregulowane głównie na poziomie aktu podustawowego, mianowicie rozporządzenia z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Projekt Instytutu Ordo Iuris nie ma charakteru rewolucyjnego, bowiem projektowane normy prawne obowiązują w polskim systemie prawnym. Głównymi zmianami merytorycznymi są ujęcie ich w ustawie oraz przyjęcie, iż religia i etyka są obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi.
Ochrońmy kompromis, który działa
Mając na względzie wypracowany na początku lat 90. XX w. kompromis, omawiany projekt ustawy stanowi, co do zasady, powielenie przepisów zawartych w rozporządzeniu w brzmieniu sprzed lipca 2024 r., a więc sprzed kontrowersyjnych i kwestionowanych z perspektywy zgodności z Konstytucją RP zmian. Nie wystarczy jednak zablokowanie ostatnich nowelizacji właściwego rozporządzenia. Konieczne jest zagwarantowanie na poziomie ustawy, że zasady organizacji religii i etyki nie będą się zmieniać zgodnie z widzimisię każdego ministra. Tryb ustawodawczy zapewni materii objętej projektem większą stabilność i przewidywalność. Sprawy wolności sumienia i religii oraz edukacji i wychowania młodych pokoleń zasługują na demokratyczny i praworządny proces decyzyjny.
Projekt ustawy Instytutu Ordo Iuris stanowi gwarancję rozwoju przyszłych pokoleń Polaków w zrozumieniu ugruntowanych na przestrzeni wieków w społeczeństwie wartości i zasad współżycia, przeszłości swojego kraju kształtującej się również w wyniku decyzji opartych na wyznawanych w społeczeństwie zasadach oraz tolerancji dla funkcjonowania w życiu publicznym różnych poglądów. Przede wszystkim jednak celem projektu ustawy jest zapewnienie młodzieży intelektualnego rozwoju poprzez stworzenie przestrzeni umożliwiającej dyskurs o prawdzie, dobru i złu – niezależnie od teologicznych, filozoficznych czy etycznych jego fundamentów. Trudny okres adolescencji nastolatków wymaga od pedagogów wrażliwości moralnej, w której młodzież mogłaby odkrywać owe prawdę, dobro i zło. Umiejętność odróżniania tych podstawowych wartości od partykularnych interesów, medialnej propagandy czy szerzenia się różnych ideologii stała się niezbędna w świecie debaty opartej często na dezinformacji, manipulacji i hejcie. Umiejętność swobodnej oceny przez młodzież proponowanych im treści i reakcji na nie jest możliwa dopiero wówczas, gdy dysponować będą podstawową wiedzą o dziedzictwie humanizmu europejskiego.
Etyczna alternatywa w projekcie
W projekcie zostały uwzględnione także postulaty, aby zapewnić w programie nauczania przedmiot inny niż religia, podczas którego będą przedstawiane uczniom uniwersalne wartości akceptowalne i pożądane społecznie. Projekt, tym samym, mając na celu zapewnienie młodzieży wychowywanie w duchu uniwersalnych wartości, postuluje organizację równorzędnie do religii – lekcji etyki. Zajęcia te byłyby obowiązkowe, z tym, że rodzic ma możliwość wybrać, na który przedmiot jego dziecko miałoby uczęszczać wraz z możliwością jego zmiany w trakcie trwania roku szkolnego ze skutkiem od kolejnego roku szkolnego. Taki stan rzeczy jest pożądany, ponieważ dotychczas dochodziło do powstawania nierówności w obciążeniu edukacyjnym. Uczeń nieuczęszczający na zajęcia z religii albo etyki nie był obciążany obowiązkiem przyswajania wiedzy z obszaru religii albo etyki. Mogło to prowadzić do powstania wśród uczniów uzasadnionego wrażenia, że edukacja w zakresie norm moralnych i etycznych karana jest dodatkowym czasem spędzonym w szkolnych ławach, zaś rezygnacja z niej nagradzana jest czasem wolnym. Co więcej, stanowisko prezentowane w debacie publicznej skłaniało się do tego, aby promować uczniów, którzy świadomie pomijają edukację w wybranych obszarach. Takie rozwiązanie należy uznać za dyskryminujące osoby, które korzystają z wolności sumienia i religii, uczestnicząc w lekcjach religii lub etyki. Jak zostało wskazane wcześniej, zarówno zajęcia z religii, jak i etyki mają za zadanie, obok przekazywania wiedzy, także wychowywanie. Niekiedy wskazuje się, że są to lekcje, które w pierwszym rzędzie dotyczą kwestii wychowawczej i podkreśla się możliwość dostosowania ich treści do problemów wychowawczych w szkole. Informacje przekazywane w trakcie zajęć z religii i etyki pozwalają pokazać uczniom ich wartość i kształtować właściwe relacje międzyludzkie. Uczestnictwo w zajęciach, które oprócz przekazywania konkretnej wiedzy realizują także zadania wychowawcze, może wpływać pozytywnie na eliminowanie konfliktów rówieśniczych czy nieprawidłowości w kontaktach ucznia z nauczycielami, a nawet na przeciwdziałanie przestępczości w szkole.
Ograniczanie zajęć z religii lub etyki niesie za sobą zaś poważne negatywne konsekwencje w perspektywie długofalowej. Możliwość nieuczestniczenia w lekcjach religii albo etyki negatywnie wpływa na socjalizację młodzieży oraz poczucie narodowej i europejskiej tożsamości. Treści zajęć z religii i etyki opierają się bezpośrednio na fundamentach tożsamości kulturowej Europy i Polski, obejmujących nauczanie moralne i społeczne Kościoła Katolickiego, cywilizacyjnotwórczą rolę religii chrześcijańskiej, czy wagę rozpoznania obiektywnych nakazów i norm etycznych w filozofii greckiej i chrześcijańskiej. Braki wiedzy w tych dziedzinach prowadzą do niezrozumienia świata, który w literaturze, sztuce, filmie, reklamie czy nawet rozrywce wykorzystuje toposy, aluzje, skojarzenia i motywy wywodzące się z religii i filozofii oraz kieruje się wartościami zakorzenionymi we wszystkich trzech filarach cywilizacji europejskiej – filozofii greckiej, prawie rzymskim i religii chrześcijańskiej. Młodzież, która wskutek niedostatecznej inkulturacji nie odnajduje się w takim świecie i pozostaje poza optymalnym obszarem oddziaływania kultury, jest bardziej narażona na ryzykowne zachowania, w tym autodestrukcyjne i przestępcze. Ponadto wiedza religijna i etyczna ma funkcję kulturotwórczą, pomaga rozumieć i twórczo rozwijać trendy kulturowe oparte na ładzie społecznym i moralnym oraz szacunku w relacjach międzyludzkich. Zabieg ograniczania lekcji religii oraz niezastępowania jej etyką jest czynnikiem wspierającym wychowanie pokolenia nihilistów – osób nieuznających pewnych ani absolutnych, niewychodzących poza abstrakcję, wartości moralnych, w tym wartości chrześcijańskich i uniwersalnych wartości etycznych, ściśle powiązanych z godnością osoby ludzkiej i prawami człowieka – wspólnych dla polskiego społeczeństwa i społeczności międzynarodowej. Zjawisko przemocy szkolnej, obniżenia autorytetu nauczycielskiego wśród młodzieży oraz narastające przejawy demoralizacji młodzieży powinny zostać uznane za istotny sygnał niedowartościowania elementów wychowawczych w przestrzeni szkolnej. Edukacja młodzieży to inwestycja w potencjał cywilizacyjny Rzeczypospolitej Polskiej.
Dr Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris