Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Kolejna próba wykorzystania przez Unię Europejską porozumienia gospodarczego do narzucenia agendy aborcyjnej i LGBTIQ krajom Południa

• Umowa post-Cotonou między Unią Europejską a 79 państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku (AKP) została wynegocjowana w celu zastąpienia poprzedniego dwudziestoletniego porozumienia gospodarczego między tymi dwoma blokami państw.

• Jednym z priorytetów nowego wiążącego traktatu jest wzmocnienie zobowiązań w zakresie ,,kompleksowej edukacji seksualnej” i ,,praw reprodukcyjnych”.

• Umowa przewiduje także stworzenie wspólnej koalicji politycznej pomiędzy państwami członkowskimi UE i państwami AKP, prowadzącej do zdobycia większości w głosowaniach w organach międzynarodowych ONZ.

• Unia Europejska negocjowała traktat w imieniu 27 państw członkowskich w dziedzinach, takich jak polityka zdrowotna i „prawa reprodukcyjne”, w których nie posiada kompetencji.

• Umowa, jeśli zostanie ratyfikowana przez państwa AKP doprowadzi do bezprecedensowej promocji na szeroką skalę aborcji i ideologii gender w tych państwach.

• Instytut Ordo Iuris zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o przedstawienie stanowiska w tej sprawie. W odpowiedzi MSZ wskazał, że zawarcie umowy uznaje za „korzystne i pożądane”.

Parafowanie Umowy Post-Cotonou w dniu 15 kwietnia 2021 r. zakończyło rozpoczęte we wrześniu 2018 r. negocjacje mające na celu opracowanie nowej 20-letniej umowy partnerskiej z państwami AKP opartej na handlu, rozwoju i „poszanowaniu praw człowieka”. Sedno umowy post-Cotonou nie koncentruje się jednak przede wszystkim na współpracy handlowej - objętej osobno umowami o partnerstwie gospodarczym (EPA) - ale raczej na określeniu społecznych i politycznych ram przyszłego, długoterminowego partnerstwa, na którego warunki silnie oddziaływał wpływ Unii Europejskiej.

Nieprzestrzeganie zasad i zobowiązań w zakresie praw człowieka określonych w traktacie, w tym swobodnego dostępu do aborcji, może narazić strony na zawieszenie umowy w całości lub w części (art. 101 § 6-8), ponieważ postanowienia dotyczące praw człowieka są „istotnym elementem” umowy (art. 9 § 7). Z tego powodu porozumienie przedstawia bardzo niepokojący i niebezpieczny scenariusz, gdy chodzi o klauzule dotyczące praw człowieka obowiązujące ponad 1,5 mld ludzi.

W odniesieniu do treści traktatu i konkretnych priorytetów realizowanych w dziedzinie praw człowieka, Parlament Europejski przed rozpoczęciem rokowań w 2018 r. przyjął rezolucję wzywającą Komisję i Radę do włączenia do części dotyczącej praw człowieka - wolności od dyskryminacji ze względu na „orientację seksualną lub tożsamość płciową, jak również zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne, określone w Pekińskiej Platformie Działania z 1995 r. i wynikach konferencji przeglądowych”.

Zgodnie ze wskazaniami PE, porozumienie z Post-Cotonou stanowi, że „Strony zobowiązują się do pełnego i skutecznego wdrożenia [Pekinu i ICPD] oraz wyników ich konferencji przeglądowych, a także zobowiązują się w tym kontekście do zapewnienia zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych” (art. 30). Ponadto, zgodnie z art. 2 § 5, „Strony będą systematycznie promować perspektywę płci i zapewnią, że równość płci zostanie włączona do wszystkich polityk”. W afrykańskim protokole regionalnym włączonym do porozumienia rządy afrykańskie zobowiązują się więc do wdrożenia „zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych” (Art. 36 § 2) - terminu zawsze odrzucanego przez Grupę Afrykańską w dokumentach negocjowanych przez ONZ, a zobowiązującego rządy afrykańskie - oraz do zapewnienia „powszechnego dostępu do towarów związanych ze zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym” oraz „usług opieki zdrowotnej” (Art. 29 § 5), co w języku używanym przez Komisję Europejską jednoznacznie oznacza swobodny dostęp do aborcji.

Co więcej, art. 49 § 6 upoważnia kraje afrykańskie do zapewnienia dostępu do kompleksowej edukacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, biorąc pod uwagę Międzynarodowy Przewodnik Techniczny UNESCO dotyczący edukacji seksualnej, który m.in. przekonuje, że dzieci mają prawo do seksu i powinny być edukowane o przyjemności seksualnej, homofobii i transfobii. Z kolei Karaibski Protokół Regionalny wymaga od drugiej grupy państw wdrożenia Konsensusu z Montevideo w sprawie Ludności i Rozwoju, w którym podkreśla się promowanie swobodnego dostępu do aborcji oraz polityki umożliwiającej ludziom korzystanie z ich praw seksualnych, w tym edukacji seksualnej we wczesnym dzieciństwie. W celu wdrożenia postanowień porozumienia UE potwierdziła swoje zobowiązanie do udziału w kosztach.

Z politycznego i geopolitycznego punktu widzenia kontrowersje wokół umowy post-Cotonou dotyczą zarówno aspektów międzynarodowych, jak i krajowych. Na płaszczyźnie międzynarodowej główne implikacje dotyczą postanowienia, zgodnie z którym strony zobowiązują się do koordynowania swoich stanowisk i głosów w organizacjach międzynarodowych (art. 79 ust. 1), tworząc w ten sposób konsensus większościowy w organach takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych. Zobowiązanie to umożliwi UE wywieranie bezpośredniego wpływu na państwa AKP w wielu organizacjach międzynarodowych. Ponadto umowa podnosi wyniki konferencji pekińskiej i międzynarodowej konferencji w sprawie ludności i rozwoju - wraz z innymi kontrowersyjnymi dokumentami - do rangi zobowiązań traktatowych, czyniąc kraje AKP odpowiedzialnymi za ich wdrożenie. Z drugiej strony, na szczeblu krajowym UE zobowiązała się w imieniu 27 państw członkowskich do zajęcia się obszarami, takimi jak „prawa reprodukcyjne”, w których nie posiada kompetencji. W tym względzie warto wspomnieć, że o ile umowa z Kotonu podpisana w 2000 r. była umową mieszaną między UE a jej państwami członkowskimi i jako taka wymagała ratyfikacji przez te ostatnie, o tyle umowa zawarta po podpisaniu umowy z Kotonu wejdzie w życie bez konieczności dalszej ratyfikacji.

Zgodnie z kolejnymi etapami przyjęcia i wejścia w życie, nowa umowa stanie się wiążąca w świetle prawa międzynarodowego dopiero po zakończeniu wewnętrznych procedur prawnych każdej ze stron i złożeniu ostatecznych podpisów. Jeśli chodzi o UE, to Rada Unii Europejskiej będzie musiała zatwierdzić podpisanie, tymczasowe stosowanie i zawarcie umowy po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, natomiast po stronie Organizacji Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku (OACPS) traktat będzie podlegał zatwierdzeniu i ratyfikacji przez każde państwo zgodnie z jego wewnętrznymi procedurami. Obecnie Rada Europejska zatwierdziła niedawno, 22 czerwca 2022 r., przedłużenie stosowania wygasłej umowy między UE a państwami AKP do 30 czerwca 2023 r. lub do wejścia w życie nowej umowy, z uwagi na opóźnienie w jej podpisaniu.

Podsumowując, w świetle powyższego, umowa post-Cotonou wydaje się być sposobem na zepchnięcie polityki państw AKP w sferę wpływów UE, a nie środkiem do współpracy dla wspólnego dobra narodów AKP. Pomimo tego, że umowa została zatwierdzona zarówno przez państwa AKP, jak i UE, nie można zapominać, że w zamian za umowy handlowe mające na celu ułatwienie gospodarek globalnego Południa, doprowadza się je do zaakceptowania klauzul dotyczących polityki społecznej, które nie należą do jej tradycji kulturowej. Jak stwierdzono w liście otwartym napisanym przez przywódców kobiecych organizacji afrykańskich do głów państw afrykańskich w sprawie omawianego traktatu - wdrożenie umowy powinno odbywać się z pełnym poszanowaniem suwerenności materialnej, praw oraz wartości religijnych i kulturowych krajów AKP, bez podnoszenia „praw reprodukcyjnych”, „kompleksowej edukacji seksualnej” czy „równości płci” do rangi praw człowieka błędnie uznawanych za takie przez społeczność międzynarodową. W przeciwnym razie zasada poszanowania praw człowieka przybiera jedynie formę imperializmu kulturowego skoncentrowanego na eksporcie koncepcji samostanowienia, rodziny, edukacji i seksualności, która nie znajduje konsensusu nawet wśród samych obywateli państw członkowskich UE.

Veronica Turetta – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

27.07.2022

Czy wygramy w walce z antychrześcijańską agresją?

Ostatnie dwa lata to czas prawdziwej erupcji nienawiści do chrześcijan w Polsce. Wulgarne i antykościelne demonstracje proaborcyjne, ataki na kościoły, miejsca kultu, a nawet fizyczne ataki na polskich księży i wiernych. Dziś możemy pochwalić się pierwszymi konkretnymi owocami tych działań. Naszego zaangażowania potrzebują kolejne sprawy, w których na sprawiedliwość czekają ofiary antychrześcijańskiej nienawiści.

W tym miesiącu sąd drugiej instancji zaostrzył wyrok dla mężczyzny, który w marcu 2021 r. zamordował proboszcza parafii z Paradyża-Wielkiej Woli. Całkiem niedawno prokuratorskie zarzuty usłyszał także sprawca morderstwa zakonnika z Siedlec. Reprezentując siostrę zamordowanego kapłana, od samego początku uczestniczymy w tym postępowaniu. Nie ustają nasze starania o ukaranie działaczek LGBT z Płocka, które sprofanowały wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, przerabiając go i rozklejając na publicznych toaletach.

Jednak wciąż pewni swej bezkarności sprawcy śmiało dokonują prowokacyjnych ataków na największe dla chrześcijan świętości. Podczas czerwcowej „Parady Równości” w Warszawie przebrany w ornat aktywista LGBT jawnie kpił z Najświętszego Sakramentu, parodiując udzielanie Komunii Św. Z kolei w trakcie poznańskiej „Parady Równości” niesiono transparent, na którym kościół otaczają płomienie w barwach ruchu LGBT oraz hasło „God is dead” (Bóg jest martwy).

Dlatego z niesłabnącą determinacją kontynuujemy postępowania dotyczące chrystianofobicznych prowokacji. Tylko prawo może powstrzymać promotorów nienawiści i swoistą modę na agresję.

Chociaż w sprawach agresji fizycznej odnosimy sukcesy, a kolejni sprawcy wysłuchują wyroki skazujące, to wymiar sprawiedliwości raz po raz okazuje się zbyt słaby, by skutecznie chronić prawa wierzących przed aktami nienawiści słownej i symbolicznej. Regularnie spotykamy się z niepokojącą niechęcią prokuratorów do egzekwowania art. 196 kodeksu karnego, który zakazuje obrazy uczuć religijnych. Dlatego przygotowujemy poradnik dla prokuratorów i policjantów, licząc na to, że dzięki niemu przedstawiciele organów ścigania będą z większą starannością prowadzić podobne postępowania.

Jednocześnie merytorycznie wesprzemy Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „W obronie chrześcijan”, który w czerwcu rozpoczął zbiórkę podpisów pod projektem ustawy wzmacniającej prawną ochronę związków wyznaniowych oraz ich dogmatów i obrzędów. Przesłaliśmy Komitetowi naszą pogłębioną ekspertyzę, w której wykazujemy, że choć kierunek zmian jest właściwy, to jednak niektóre z proponowanych rozwiązań należałoby dopracować. Czas na to przyjdzie, gdy projekt trafi już do Sejmu. Nasi prawnicy rozpoczęli też pracę nad szeregiem projektów ustaw, których wdrożenie zwiększy obszar wolności religijnej w Polsce – w szpitalach, szkołach i miejscach pracy.

Nieustannie odkłamujemy fałszywą narrację lewicowych mediów, które bagatelizują ataki na chrześcijan i rozgrzeszają ich sprawców. Dlatego, jak co roku, przygotowaliśmy dla Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie raport, w którym szczegółowo wyliczyliśmy i udokumentowaliśmy akty antychrześcijańskiej agresji, do których doszło w Polsce w 2021 r. Dostarczone przez nas dane zostaną uwzględnione w oficjalnych statystykach OBWE.

Tylko ta komplementarna i konsekwentna aktywność w obronie podstawowych praw chrześcijan może postawić tamę fali antykościelnej agresji, która od dwóch lat zalewa Polskę.

 

Pomagamy ukarać morderców duchownych

Chcąc raz na zawsze zatrzymać rozpoczętą przez radykalnych aktywistów spiralę antychrześcijańskiej agresji, prawnicy Ordo Iuris konsekwentnie zmierzają do przykładnego ukarania sprawców fizycznych napaści na duchownych. Nasza interwencja przyczyniła się do zaostrzenia kary dla mordercy blisko siedemdziesięcioletniego ks. prałata Adama Myszkowskiego – proboszcza parafii z Paradyża-Wielkiej Woli. Jego oprawca, który do zamordowania kapłana wykorzystał kostkę brukową, został skazany przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim na karę 12 lat pozbawienia wolności oraz 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia na rzecz brata ofiary. Prokuratura, nie zgadzając się z wyrokiem, złożyła w tej sprawie apelację.

W naszym stanowisku podnieśliśmy, że szczególnie brutalne okoliczności morderstwa przemawiają za uznaniem, że orzeczona przez sąd pierwszej instancji kara jest zbyt łagodna. Przychylając się do naszych argumentów, Sąd Apelacyjny zaostrzył wyrok dla mordercy z 12 do 15 lat pozbawienia wolności.

Dążymy również do ukarania sprawcy, który śmiertelnie pobił franciszkanina z Siedlec – o. Maksymiliana Adama Świerzewskiego. W sprawie prowadzonej przez prokuraturę reprezentujemy siostrę kapłana, która jako osoba najbliższa może uczestniczyć w postępowaniu. Prokuratura zidentyfikowała już podejrzanego i postawiła mu zarzut zabójstwa. Mężczyzna przebywa obecnie w areszcie.

Wcześniej interwencja prawników Ordo Iuris przyczyniła się do skazania sprawców pobicia ks. dr. Aleksandra Ziejewskiego – proboszcza i kustosza Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Duchowny został zaatakowany przez trzech mężczyzn, którzy przed niedzielną Mszą Świętą przyszli do zakrystii, domagając się wydania im ornatu.

 

Jerzy Kwaśniewski, Prezes Instytutu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Działalność Instytutu

26.07.2022

Molestowanie przez Internet? Projekt Lewicy doprowadzi do zatoru w sądach powszechnych

W środę 20 lipca, wpłynął do Sejmu projekt ustawy autorstwa grupy posłów Lewicy, dotyczący – jak czytamy na stronie izby niższej parlamentu – usunięcia uchybień obowiązującej ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Projekt zakłada m.in. dodanie do katalogu cech prawnie chronionych, obok płci, rasy i wyznania – tożsamość płciową oraz ekspresję płciową. Dodatkowo ustawę można będzie stosować w reakcji na treści zamieszczane w Internecie, telewizji, czy prasie, a organizacje pozarządowe będą uprawnione do występowania z powództwem cywilnym, nawet jeśli nie jest możliwe zidentyfikowanie osoby pokrzywdzonej. Rozwiązania te budzą poważne wątpliwości.

 

  1. Lewica składa projekt ustawy

 

20 lipca wpłynął do Sejmu Projekt ustawy o zmianie ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania oraz niektórych innych ustaw. Wnioskodawcą jest grupa posłów Lewicy.

 

Ustawa zakłada szereg zmian. Przede wszystkim w ustawie z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Nowelizacją – w ramach projektu - objęty byłby dodatkowo Kodeks pracy, ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych, ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz ustawa o emeryturach kapitałowych.

 

  1. Tożsamość oraz ekspresja płciowa cechą prawnie chronioną

 

W obecnym stanie prawnym, ustawa antydyskryminacyjna określa obszary i sposoby przeciwdziałania naruszeniom zasady równego traktowania ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną oraz organy właściwe w tym zakresie. Jednym z założeń projektu jest poszerzenie powyższego katalogu o tożsamość płciową oraz ekspresję płciową. Wnioskodawca wyjaśnia, jak należy rozumieć oba te terminy.

 

Tożsamość płciowa – jak wskazuje Projektodawca – jest to utrwalone, intensywnie odczuwane doświadczenie i przeżywanie własnej płciowości, która odpowiada lub nie płci metrykalnej. Pojęcie ekspresji płciowej należy rozumieć jako sposób prezentowania się w społeczeństwie poprzez akcesoria kulturowe, tradycyjnie kojarzone z płcią, zarówno poprzez narzędzia materialne (ubiór itp.), jak niematerialne (np. sposób poruszania się, język). Ekspresja płciowa może być narzędziem manifestacji tożsamości płciowej, ale nie musi.

 

  1. Redefinicja molestowania

 

Projektodawca uznał za konieczne zmianę definicji ustawowej pojęcia „molestowanie”. Dotychczas, czynność tą definiowano jako każde niepożądane zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności osoby fizycznej i stworzenie wobec niej zastraszającej, wrogiej, poniżającej upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery. Projekt zakłada uzupełnienie definicji o fragment „w szczególności poprzez treści zawarte w środkach masowego przekazu oraz w ogłoszeniach w zakresie dostępu i dostarczania towarów i usług”.

 

  1. Organizacje pozarządowe z uprawnieniem do występowania w imieniu pokrzywdzonych – nawet przy ich braku.

 

Kolejną proponowaną zmianą jest nadanie organizacjom pozarządowym prawa, aby te w zakresie swoich działań statutowych, mogły występować z powództwem cywilnym wobec osób, które dopuściły się naruszenia zasady równego traktowania, w związku z oświadczeniami składanym publicznie. Chodzi również o treści zawarte w środkach masowego przekazu oraz ogłoszeniach w zakresie dostępu i dostarczania towarów i usług. Do powyższych treści, obecnie ustawy nie stosuje się, jednak przepis ten Projektodawca zamierza usunąć z ustawy.

 

Ponadto, organizacja pozarządowa będzie mogła wystąpić z żądaniem usunięcia skutków naruszenia lub z żądaniem odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel, nawet jeśli nie jest możliwe zidentyfikowanie osoby indywidualnie pokrzywdzonej takimi oświadczeniami.  

 

Jak wskazuje Wnioskodawca w uzasadnieniu projektu, celem proponowanej zmiany jest wzmocnienie przestrzegania zasady równego traktowania w rozumieniu wynikającym z prawa Unii Europejskiej poprzez przyznanie organizacjom społecznym możliwości występowania z powództwem w interesie publicznym. Dalej podaje, że […] zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania cywilnego organizacje pozarządowe mogą jedynie wytaczać powództwa cywilne na rzecz osób fizycznych lub przystępować do strony w toczącym się postępowaniu. Z tego względu uzasadnione jest przyznanie organizacjom społecznym możliwości występowania z określonymi roszczeniami wobec osoby, która naruszyła zasadę równego traktowania poprzez złożenie publicznego oświadczenia noszącego znamiona dyskryminacji.

 

  1. Skutki proponowanych zmian

 

Jednym ze skutków wprowadzenia omówionych wcześniej zmian może być zainicjowanie szeregu postępowań wobec osób, które publicznie (np. w mediach społecznościowych) wyraziły się krytycznie na temat zachowania danej osoby. Zgodnie z zaproponowanym brzmieniem ustawy, molestowania można dopuścić się za pośrednictwem środków masowego przekazu. Zatem, do zainicjowania postępowania wystarczy de facto krytyczny wpis internetowy, dotyczący zachowania danej osoby, która uzna, że naruszona została zasada równego traktowania ze względu na ekspresję płciową.   

 

Drugim zastrzeżeniem jest nadanie - we wskazanym powyżej kształcie - uprawnienia organizacjom pozarządowym do inicjowania postępowań. Szczególne wątpliwości budzi nie stojąca na przeszkodzie do zainicjowania postępowania oraz dochodzenia roszczeń majątkowych oraz niemajątkowych - okoliczność braku zidentyfikowanej osoby pokrzywdzonej naruszeniem zasad równego traktowania. Wprowadzenie do definicji ustawowej „molestowania” fragmentu stanowiącego o możliwości jego dopuszczenia się za pośrednictwem środków masowego komunikowania, spowoduje sprowadzenie poważnego problemu, jakim jest molestowanie do absurdu, a jednocześnie umożliwienie wytaczania postępowań odszkodowawczo-naprawczych wobec osób, które korzystając z przysługującej im wolności słowa, skrytykowały np. w Internecie zachowanie drugiej osoby, będące – w rozumieniu Projektodawcy - „manifestacją tożsamości płciowej”.

 

Zaznaczyć należy, że ostatecznie sąd będzie badać czy do naruszenia zasady równego traktowania doszło, czy też nie. Naruszenie godności (tj. skutek molestowania – w myśl ustawy antydyskryminacyjnej) drugiego człowieka musi bowiem opierać się na obiektywnych przesłankach, wobec czego niewystarczające będzie subiektywne poczucie pokrzywdzonego, iż jego godność została naruszona danym zachowaniem.

 

Warto jednak mieć na względzie, że powyższe zmiany doprowadzić mogą do znacznego obłożenia sądów powszechnych sprawami o podłożu ideologicznym. Powództwa kierowane m.in. przez organizacje pozarządowe, spowodować mogą znaczne opóźnienie w orzekaniu w rzeczywistych, ważnych dla obywateli sporach. Na marginesie należy zaznaczyć, że na mocy proponowanych zmian, organizacje pozarządowe będą mogły domagać się od pozwanego zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. W konsekwencji, konstrukcja przepisów, pozwoli na masowe zasądzanie wysokich kwot pieniężnych na organizacje pozarządowe, które w sposób ideologiczny walczą z dyskryminacją oraz wykluczeniem.

 

Witold Łukasik, Analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Działalność Instytutu

22.07.2022

Eutanazja a zaprzestanie uporczywej terapii – pojęcia diametralnie różne, ale często mylone

• W dyskusjach na temat końca ludzkiego życia pojawia się także temat eutanazji, która często bywa mylony z zaprzestaniem tzw. uporczywej terapii.

• Eutanazja – generalnie rzecz ujmując - jako działanie polegające na przyczynieniu się do skrócenia życia pacjenta, jest w Polsce zakazana pod groźbą odpowiedzialności karnej.

• Od eutanazji należy odróżnić zaprzestanie uporczywej terapii, której istotę można określić jako daremne leczenie pacjenta, który znajduje się w stanie agonalnym, i które przysparza mu jedynie cierpień.

• Rezygnacja z daremnego leczenia w połączeniu z kompleksową opieką paliatywną stanowi przejaw poszanowania godności pacjenta, umożliwiając realizację prawa pacjenta do umierania w spokoju i godności.   

 

Śmierć człowieka stanowi istotny i wzbudzający silne emocje temat w debacie publicznej, ponieważ jest to kwestia delikatna, nierzadko połączona z cierpieniem. W dyskusjach na temat końca ludzkiego życia, szczególnie w ostatnim czasie, często pojawia się temat eutanazji. W praktyce jednak termin „eutanazja” niejednokrotnie jest mylony z pojęciem „zaprzestanie uporczywej terapii”, podczas gdy różnica między nimi jest zasadnicza.  

Badania przeprowadzone w 2013 r. przez Centrum Badania Opinii Społecznej (dalej „CBOS”) wyraźnie wskazały, że termin eutanazji bywa kłopotliwy do zdefiniowania, na co może wskazywać, że zaledwie 2/3 respondentów stwierdziło, iż jest to „podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi”[1]. Z kolei w kwestii zaprzestania uporczywej terapii badania CBOSu pokazały,  że „stosunkowo dużo osób nie potrafi wskazać żadnej sytuacji, która kojarzyłaby się im z tym określeniem, część ma skojarzenia bardzo ogólne lub myli rezygnację z uporczywego leczenia z eutanazją”[2].

Poniższy komentarz ma na celu przedstawienie zasadniczych różnic między eutanazją a zaprzestaniem uporczywej terapii.

Jak słusznie zauważył K. Orzeszyna „prawo do życia i zdrowia to najważniejsze osobiste prawa człowieka (ang. supreme rights), czyli egzystencjalne prawa wywodzone z pierwszej generacji praw człowieka, bez których pełnej ochrony i zabezpieczenia nie jest możliwa całkowita realizacja i egzekwowanie wszystkich pozostałych praw człowieka”[3]. Warto zwrócić uwagę, że również polskie prawo już na gruncie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (dalej „Konstytucja RP”) przyznaje człowiekowi m.in. prawo do poszanowania i ochrony godności (art. 30) i prawo do ochrony życia (art. 38). Co więcej Trybunał Konstytucyjny z zasady demokratycznego państwa prawnego wywnioskował, że „jeżeli […] życie człowieka, […] stanowi wartość konstytucyjną, to ustawa zwykła nie może prowadzić do swoistej cenzury i zawieszenia obowiązywania norm konstytucyjnych. Zakaz naruszania życia ludzkiego, […] wynika z norm o charakterze konstytucyjnym”[4]. Z powyższego wyroku wynika bezpośrednio, że życie człowieka stanowi wartość konstytucyjną, tym samym podlegającą szczególnej ochronie.

Z prawem do ochrony życia wiąże się prawo do godnej śmierci. Kodeks Etyki Lekarskiej w art. 30 stanowi, że „lekarz powinien dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić choremu humanitarną opiekę terminalną i godne warunki umierania. Lekarz winien do końca łagodzić cierpienia chorych w stanach terminalnych i utrzymywać, w miarę możliwości, jakość kończącego się życia”[5].

 

Eutanazja

 

Wielka Encyklopedia PWN definiuje eutanazję jako „powodowane współczuciem zabicie nieuleczalnie chorego człowieka na jego żądanie”[6]. Zgodnie z przedstawioną definicją, eutanazją jest celowe pozbawienie życia osoby cierpiącej na nieuleczalną chorobę. Literatura przedmiotu wyróżnia kilka rodzajów eutanazji, w zależności od przyjętego kryterium:

  1. za zgodą pacjenta –   w przypadku, w którym pacjent zdaje się być świadomy[7];
  2. bez zgody pacjenta – procedura wykonywana jest na pacjentach niezdolnych do podjęcia samodzielnej decyzji, np. na noworodkach lub pacjentach niezdolnych do wyrażenia swej woli, a także będących w stanie śpiączki[8];
  3. bezpośrednia - „gdy podjęte działanie lub zaniechanie bezpośrednio zmierza do skrócenia życia chorego, np. przez odłączenie od respiratora”[9];
  4. pośrednia – „gdy podjęte działanie ma na celu uśmierzenie bólu, jednakże drugim niezamierzonym, ale też i nieuniknionym skutkiem jest skrócenie życia chorego, np. przez podawanie bardzo silnych środków przeciwbólowych w dawkach, które powodują skrócenie procesów życiowych”[10];
  5. czynna – polegając na podaniu śmiercionośnego środka pacjentowi;
  6. bierna – czyli „zaniechanie stosowania odpowiednich środków leczniczych, np. przez niepodjęcie reanimacji”[11].

W Polsce eutanazja jest prawnie zakazana. Istotne znaczenie mają tutaj już same przepisy Konstytucji (w szczególności wspomniany art. 30 i 38), a także przepisy ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks Karny (Dz. U. 1997 Nr 88 poz. 553 z późn. zm.), która w art. 150 jednoznacznie uznaje pozbawienie życia człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego za przestępstwo. Warto odnotować, że w latach 1999 – 2020 stwierdzono w Polsce 4 takie przestępstwa[12]. Ponadto kwestie eutanazji reguluje art. 31 Kodeksu Etyki Lekarskiej, gdzie wprost stwierdzono, że „lekarzowi nie wolno stosować eutanazji, ani pomagać choremu w popełnieniu samobójstwa”.

 

Zaprzestanie uporczywej terapii

 

Kodeks Etyki Lekarskiej odnosi się do sytuacji związanych z uporczywą terapią w szczególności w art. 32 ust. 1: „w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych”.  Zgodnie z definicją przyjętą przez Polską Grupę Roboczą ds. Problemów Etycznych Końca Życia uporczywa terapia „to stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta. Uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta”[13]. W literaturze wskazuje się, że najistotniejszą różnicą dzielącą zaprzestanie uporczywej terapii od eutanazji jest fakt, iż rezygnacja z uporczywej terapii motywowana jest uzasadnionymi przyczynami medycznymi, mającymi na celu poszanowanie godności człowieka[14]. W tym kontekście należy zauważyć, że uporczywa terapia w istocie nie stanowi leczenia pacjenta, a jedynie „sztucznie przedłużanie nieuniknionej śmierci”[15]. Takie postępowanie przyczynia się natomiast jedynie do spotęgowania cierpienia chorego. Zaprzestanie uporczywej terapii różni się więc diametralnie od eutanazji – w przypadku podjęcia takiej decyzji przez lekarza, to nie jego działanie lub zaniechanie prowadzi do śmierci pacjenta, śmierć następuje np. w wyniku postępu choroby, a rola lekarza i pozostałych członków personelu medycznego sprowadza się do zapewnienia pacjentowi godnych warunków odejścia. Na tym etapie pacjentowi świadczona jest opieka paliatywna i hospicyjna „ukierunkowana na poprawę jakości życia, [która] ma na celu zapobieganie bólowi i innym objawom somatycznym oraz ich uśmierzanie, łagodzenie cierpień psychicznych, duchowych i socjalnych”[16].

W przeciwieństwie do eutanazji zaprzestanie daremnego (uporczywego) leczenia w połączeniu z kompleksową opieką paliatywną stanowi przejaw poszanowania godności pacjenta i najlepiej umożliwia realizację prawa pacjenta do umierania w spokoju i godności, wymienionego w art. 20 ust. 2 Ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 849).

 

Jan Melon - analityk Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki

Czytaj Więcej
Działalność Instytutu

21.07.2022

Czy banki zarabiają na opieszałości sądów?

W dniu 19.07.2022 r. minister Marcin Warchoł poinformował o rozpatrzeniu przez sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o kredycie hipotecznym oraz nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego oraz agentami o wniosku o jego uchwalenie.

Ze względu na zwięzłość projektowanych przepisów art. 29 ust. 5a i 5b można przedstawić je poniżej w całości:

„5a. W przypadku udzielenia kredytu zabezpieczonego hipoteką, umowa o kredyt hipoteczny może określać dodatkowy koszt kredytu ponoszony przez konsumenta do czasu dokonania wpisu hipoteki.

5b. Dodatkowy koszt kredytu, o którym mowa w ust. 5a, podlega zwrotowi kredytobiorcy lub zaliczeniu na poczet spłaty kredytu po dokonaniu wpisu hipoteki stanowiącej zabezpieczenie kredytu, na warunkach określonych umową o kredyt hipoteczny.”

Nieznane pozostają motywy, dla których określono takie, a nie inne brzmienie projektowanego ust. 5a. W obecnym stanie prawnym możliwe już jest przecież określanie dodatkowego kosztu kredytu, co ma niezmiennie miejsce w praktyce bankowej i sama taka możliwość nie została jak dotąd skutecznie zakwestionowana. Jeśli przepis ten miał wprowadzać pojęcie dodatkowego kosztu kredytu dla celów ust. 5b, nic nie stoi na przeszkodzie, aby właśnie tam wprowadzić owo pojęcie. Taki zabieg zapobiegałby inflacji przepisów ustawowych i byłby zgodny z zasadami poprawnej legislacji.

Wydaje się, że zaproponowane rozwiązanie na poziomie ustawowym jest krokiem we właściwym kierunku. Wskazać jednak trzeba na istotny mankament, bowiem szczegółowy sposób rozliczenia poniesionych kosztów ma być uregulowany w umowie z bankiem. Tymczasem zasadniczo umowy te nie są negocjowane indywidualnie, natomiast korzysta się z wzorców umów. Co więcej, banki posiadają także własne procedury i politykę. Nie można zatem z góry zakładać, że uczestnicy sektora podejmowaliby dobrowolnie działania korzystne dla świeżo upieczonych właścicieli nieruchomości. Przede wszystkim bowiem dlatego, że nie byli do tego skłonni w ramach tak zwanej samoregulacji, co wywołało konieczność odgórnej interwencji legislacyjnej w ramach prawodawstwa powszechnie obowiązującego.

Kontynuując rozważania, trzeba podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, jak projekt ustawy zmieniającej może zostać udoskonalony. Raczej wskazanym rozwiązaniem byłoby odstąpienie od zwrotu zapłaconych kwot na rzecz ich zaliczenia. Niewątpliwie korzystniejszym rozwiązaniem dla kredytobiorcy byłoby zaliczenie poniesionych kosztów na poczet części kapitałowej kredytu hipotecznego. Cały sens aktualnego stosowania podwyższonej marży w okresie podwyższonego ryzyka dla banku opiera się na założeniu, że wyższa marża będąca składową wyższego oprocentowania, skutkuje tymczasowym zwiększeniem zysków osiąganych przez bank, z których finansuje on samodzielnie koszty ubezpieczenia pomostowego. Przyjąć należy zatem, że jakaś forma zabezpieczenia uzasadnionego ryzyka banków (i koniecznych ponoszonych przez nie dodatkowych, przejściowych kosztów) jest niezbędna, jednak jako część normalnej praktyki bankowej (niemożliwym jest oczekiwanie dokonania prawomocnego wpisu hipoteki w księdze wieczystej tego samego dnia, w którym nastąpiło zawarcie umowy kredytowej) nie powinna mieć miejsca przy całkowitym obciążeniu finansowym kredytobiorcy. Być może pewnym rozwiązaniem byłby równy podział zaliczenia na poczet części odsetkowej i kapitałowej kredytu. Niestety konieczna może okazać się dalsza ingerencja w swobodę umów. Prawdopodobnie sektor bankowy mógłby wziąć pod uwagę w takich okolicznościach pobieranie nieco wyższej marży w całym okresie kredytowania, a także niepowiązanie tymczasowo podwyższonej marży bezpośrednio z oczekiwaniem na wpis w księdze wieczystej. Pamiętać jednak należy, że zdecydowana większość obciążenia kredytowego związana jest aktualnie nie z wysokością marży, a ze stawkami WIBOR (Warsaw Interbank Offered Rate) – stopami procentowymi, po jakiej banki udzielają pożyczek innym bankom – które to z kolei pośrednio wynikają ze stóp procentowych ustalanych przez NBP.

W toku konsultacji w ramach procesu legislacyjnego na poziomie rządowym, niejednokrotnie wskazywano na jeszcze inne możliwości unikania dodatkowego obciążenia finansowego przez banki posiadające w swojej ofercie kredyty hipoteczne. Takim może być np. wymuszanie samodzielnego zawarcia umowy ubezpieczenia (formalnie niezwiązanej z kredytem), brak powiązania podwyższonej marży z uzyskaniem wpisu w księdze wieczystej, czy też podwyższona marża w całym okresie kredytowania. O ile na pierwsze rozwiązanie banki prawdopodobnie się nie zdecydują (jak sygnalizuje Związek Banków Polskich), to co do dwóch pozostałych przyjęcie takiej polityki nie jest wykluczone.

Niewątpliwie problem istnieje i należy go uregulować. Jednak rację mają też podmioty zwracające uwagę na problemy trawiące wymiar sprawiedliwości, a które dosięgają również wydziały ksiąg wieczystych. Jak wskazuje sam projektodawca, w niektórych z nich na wpis oczekiwać można kilka tygodni, w innych zaś kilka miesięcy. Powoduje to, że całkowite koszty związane z ubezpieczeniem pomostowym są ciężkie do oszacowania na etapie podpisania umowy, a z pewnością nie zależą od czynników, na które jej strony mają jakikolwiek wpływ. Wydaje się zatem, że równie ważne co zmiany ustaw wydają się także zmiany organizacyjne w wymiarze sprawiedliwości, np. poprzez zwiększenie zatrudnienia w wydziałach ksiąg wieczystych.

 

Czytaj Więcej

Homoadopcja w Polsce? Presja rośnie

„Jak nie drzwiami, to oknem” – to znane powiedzenie jest najlepszym opisem działania genderowych lobbystów i ideologów, którzy za wszelką cenę chcą wprowadzić w nasze życie swoje radykalne postulaty. Doskonale wiedzą, że gdyby chcieli „wejść drzwiami” (czyli jawnie – przy pomocy demokratycznych narzędzi), po prostu zostaliby odrzuceni. Dlatego uparcie szukają choćby jednego uchylonego okna, którym byliby w stanie wejść do środka. A tym oknem jest najczęściej forum Unii Europejskiej.

UNIA CHCE NARZUCIĆ HOMOADOPCJĘ! CHROŃMY RODZINY! - PETYCJA

Wykonywany przez nas staranny monitoring prawa UE i działań genderowego lobby pozwala jednak na czas alarmować opinię publiczną, naciskać na rząd i budować międzynarodowe koalicje sprzeciwu. Obrona normalności wymaga setek godzin czuwania i pracy.

Już ponad dwa lata temu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że zamierza zmusić wszystkie państwa członkowskie UE do „transgranicznego uznawania rodzicielstwa”. W skrócie chodzi o to, że jeśli przykładowy Pan Hans i Pan Lucas są w Niemczech uznawani za prawnych opiekunów dziecka, wówczas po przyjeździe do Polski, ich „rodzicielstwo” powinno być uznawane przez polskie prawo. To oczywiście oznaczałoby, że polskie pary jednopłciowe, chcąc adoptować dziecko, będą musiały jedynie wyjechać za Odrę, adoptować tam małego chłopca, a następnie wrócić do Polski i żądać traktowania ich jak rodziców. To prosta droga do zmuszenia Polski do tego, by także i w krajowych ośrodkach adopcyjnych zezwalano na adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. Bo gdy tylko zgodzimy się na „transgraniczne uznawanie rodzicielstwa” bardzo szybko pojawi się para, która słusznie stwierdzi, że udzielenie przywilejów rodzicielskich tylko dla jednopłciowych par zza granicy jest dyskryminacją tych, którzy chcieliby adoptować dziecko w kraju.

Dziś, po zaledwie kilkunastu miesiącach od tamtej wypowiedzi Ursuli von de Leyen, jesteśmy już u progu ostatecznej walki w obronie konstytucyjnej tożsamości rodziny. Na III kwartał tego roku (a więc do końca września) zapowiedziano przyjęcie przez Komisję Europejską projektu rozporządzenia o transgranicznym uznawaniu rodzicielstwa. Rozporządzenie ma być wiążące dla wszystkich państw Unii.

Ale dla „tęczowych” lobbystów nawet te kilkanaście miesięcy oczekiwania na przyjęcie inicjatywy Komisji Europejskiej to zbyt długo. Oni chcą wejść do domu w tej chwili. Dlatego w międzyczasie spróbowali wejścia innym oknem – przy pomocy wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Obywatelki Bułgarii i Hiszpanii zwróciły się do unijnego sądu ze skargą na władze Bułgarii, które nie zgodziły się umieścić w akcie urodzenia dziecka fałszywej w świetle biologii informacji o tym, że obie kobiety są jego matkami. Sędziowie TSUE orzekli w grudniu ubiegłego roku, że tamtejsze władze muszą uznać „rodzicielstwo” dwóch kobiet.

Na wyrok zareagował polski rząd. Aby zabezpieczyć się przed podobnym atakiem TSUE na Polskę, przygotowano projekt ustawy, która zakłada utworzenie specjalnych zaświadczeń o rodzicielstwie. Takie zaświadczenia miałyby gwarantować osobom uznanym w innym kraju za „drugą matkę” albo „drugiego ojca” możliwość korzystania z prawa do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium państw członkowskich UE. Jednak do korzystania z tego prawa przez obywateli UE nie jest potrzebne dodatkowe zaświadczenie. Ich realnym efektem byłoby tylko stworzenie wyłomu w polskim systemie prawnym, polegającego na wykreowaniu precedensowej, nowej instytucji „zaświadczenia” skierowanej wyłącznie do związków jednopłciowych. Tym groźniejszego, że z „prawa do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium państw członkowskich UE” TSUE zaczął arbitralnie wyprowadzać „prawo do prowadzenia zwykłego życia rodzinnego” czyli do uznawania praw rodzicielskich. Tym samym genderowi lobbyści osiągnęliby swój cel nawet bez przyjęcia projektu unijnego rozporządzenia.

Na szczęście regularny monitoring krajowych i międzynarodowych ustawodawców pozwala nam w porę reagować na każdy ruch radykalnych ideologów. Do polskiego rządu trafiła już przygotowana przez prawników Ordo Iuris analiza projektu ustawy. Podkreślamy w niej, że wspomniane zaświadczenia będą de facto przyznaniem parom jednopłciowym uprawnień do sprawowania władzy rodzicielskiej, co jest sprzeczne z polskim prawem – w tym z Konstytucją RP. Po naszej analizie, pojawiła się także krytyczna analiza Rządowego Centrum Legislacyjnego. Wierzę, że dzięki naszej reakcji, rząd dostrzeże wadliwość projektu.

Zrobimy też wszystko, co w naszej mocy, by zatrzymać przyjęcie wiążącego rozporządzenia unijnego o transgranicznym uznawaniu rodzicielstwa. Nasi prawnicy skierują w najbliższych dniach wniosek o informację publiczną do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, w którym zapytamy o to, jakie stanowisko w tej sprawie zajmie polski rząd. Przygotowując się na wysoce prawdopodobne przyjęcie projektu przez Komisję Europejską, pracujemy już nad memorandum do polskiego rządu w którym wskażemy na niezgodność regulacji z Konstytucją RP oraz potrzebę zawetowania projektu podczas głosowania w Radzie. Nasze analizy trafią też do eurodeputowanych i przedstawicieli innych państw europejskich.

Mamy świadomość, jak ważny jest oddolny nacisk społeczny na polityków. Dlatego zamierzamy również wznowić petycję przeciwko narzucaniu homoadopcji, którą skierujemy nie tylko do Komisji Europejskiej, ale też do rządów wszystkich państw UE, apelując o zawetowanie projektu KE na forum Rady Europejskiej.

Wierzę w to, że dzięki wspólnemu działaniu będziemy w stanie zatrzymać ofensywę genderowych lobbystów, którzy wszelkimi możliwymi sposobami dążą do narzucenia państwom UE swoich radykalnych postulatów. To może być kluczowa bitwa w wojnie z radykalnymi ideologami. Jeśli teraz pozostaniemy bierni, to wkrótce żaden polski ośrodek adopcyjny nie będzie mógł odmówić parom jednopłciowym adopcji dzieci, a polskie społeczeństwo nawet nie zauważy, w którym momencie doszło do tej ideologicznej rewolucji.

Dzięki naszej czujności i analitycznej reakcji, rząd dostrzega już wadliwość wspomnianego projektu ustawy i może na czas dokonać stosownych korekt. Z takich drobnych zwycięstw budujemy długofalową obronę konstytucyjnej pozycji rodziny i zwyczajnej... normalności.

UNIA CHCE NARZUCIĆ HOMOADOPCJĘ! CHROŃMY RODZINY! - PETYCJA

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej