Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

03.11.2023

Zapowiadane przez PSL wprowadzenie ilorazu rodzinnego polepszy sytuację podatkową polskich rodzin

Instytut Ordo Iuris już od 2015 roku postuluje umieszczenie ilorazu rodzinnego w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT). W trakcie tegorocznej kampanii wyborczej, jego wprowadzenie wsparli także przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dotrzymanie tej obietnicy przez nowy rząd, prawdopodobnie współtworzony przez PSL, leży w interesie polskich rodzin. Iloraz rodzinny, który już od 1945 r. funkcjonuje we Francji, polepszyłby sytuację podatkową polskich rodzin, pozwalając im na znaczące obniżenie podstawy opodatkowania w zależności od liczby posiadanych dzieci.

Podczas tegorocznej kampanii wyborczej, m.in. w sierpniu w Krakowie[1] oraz we wrześniu w Cegłowie prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz zadeklarował, że jednym z postulatów ustawodawczych Trzeciej Drogi jest wprowadzenie „PIT-u rodzinnego” – „wspólnego rozliczania dzieci wraz z rodzicami. Dziś tylko małżonkowie mogą się wspólnie rozliczać, przez to mają niższy podatek. Jak doliczymy do tego jedno, drugie, trzecie dziecko, to ten podatek z każdym dzieckiem jest niższy. Od trzeciego dziecka duże rodziny przestają płacić podatek” – doprecyzował nazajutrz[2]. Propozycja PSL zakłada zatem poszerzenie istniejącej obecnie instytucji „ilorazu małżeńskiego” do postaci „ilorazu rodzinnego”. Dzisiaj, w przeddzień inauguracyjnego posiedzenia nowego parlamentu i rozpoczęcia procesu formowania nowego rządu, warto wytłumaczyć, na czym konkretnie polega koncepcja „ilorazu rodzinnego” i dlaczego jej wprowadzenie polepszyłoby sytuację podatkową polskich rodzin.

 

Okazja do ponadpartyjnego, prorodzinnego konsensusu

 

W 2022 roku pozytywnie o wprowadzeniu podatkowego ilorazu rodzinnego wypowiadała się dotychczasowa minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg, reprezentująca Prawo i Sprawiedliwość[3]. Poparcie tego samego postulatu przez dwie duże partie, spośród których przynajmniej jedna będzie współtworzyć nową większość koalicyjną, to szansa dla Polski na wprowadzenie ilorazu rodzinnego do polskiego systemu podatkowego w drodze ponadpartyjnego konsensusu.

 

Po raz pierwszy projekt ustawy wprowadzającej iloraz rodzinny do art. 6 ustawy o PIT został złożony już w 2005 r. jako projekt poselski (druk nr 743 Sejmu V kadencji). Projektodawcy uzasadniali jego złożenie faktem wystąpienia już wówczas ujemnego przyrostu naturalnego. Ostatecznie jednak w 2006 r. projekt ten wycofano, umieszczając w zamian w art. 27f ustawy o PIT ulgę prorodzinną, która od 1 stycznia 2007 r. funkcjonuje z istotnymi modyfikacjami aż do dnia dzisiejszego i pozwala rodzicom odliczyć od podatku dochodowego stałą kwotę za każde małoletnie dziecko.

 

Iloraz rodzinny – zachęta zarówno do rodzicielstwa, jak i do małżeństwa

 

Instytut Ordo Iuris już w 2015 roku w obszernym, 188-stronicowym raporcie pt. „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?” wskazywał na iloraz rodzinny występujący w ustawodawstwie francuskim, jako pozytywny punkt odniesienia dla polskiej polityki prorodzinnej[4]. Partnerami instytucjonalnymi raportu Ordo Iuris były wówczas Związek Dużych Rodzin „Trzy Plus” oraz Centrum im. Adama Smitha. Francuski iloraz rodzinny, zawarty w art. 193-199 francuskiego Kodeksu Podatkowego, uchwalonego 6 kwietnia 1950 r. (w miejsce dotychczasowych, analogicznych przepisów z 1945 r.), w praktyce umożliwia uczynienie podmiotem opodatkowania całe rodziny, a nie tylko samego pracownika jako osobę fizyczną.

 

Mechanizm ten opiera się na analogicznej zasadzie, jak „iloraz małżeński” obecny w art. 6 polskiej ustawy o PIT. Łączny dochód małżonków, którzy nie posiadają małoletnich dzieci, dzieli się przez 2 i przyjmuje jako podstawę opodatkowania każdego z małżonków. Pierwsze i drugie dziecko zwiększają ten dzielnik o ½ – odpowiednio do 2,5 przy jednym dziecku, a do 3 przy dwojgu dzieci. Trzecie i każde kolejne dziecko zwiększają ten dzielnik o 1 – odpowiednio do 4 przy trojgu dzieci, 5 przy czworgu i tak dalej. Iloraz stosowany jest także do samotnych rodziców, którzy dzielą swój dochód przez 1,5 w przypadku posiadania jednego dziecka, przez 2 przy dwojgu dzieci, przez 3 przy trojgu, 4 przy czworgu i tak dalej.

 

Taka konstrukcja ilorazu rodzinnego sprawia, że jest on korzystny również dla samotnych rodziców (a zatem może stanowić dla nich dodatkową zachętę, aby zdecydować się na wychowanie dziecka, zamiast innych rozwiązań). Jeszcze bardziej korzystny staje się dla rodziców, którzy zdecydowali się zawrzeć związek małżeński. Pośrednio skłania więc podatników zarówno do rodzicielstwa – z korzyścią dla polskiego potencjału demograficznego, jak i do wzięcia ślubu – z korzyścią dla procesu wychowania polskich dzieci, któremu najlepiej służy obecność zarówno matki, jak i ojca. W warunkach polskich instytucja ilorazu rodzinnego urzeczywistniałaby zatem zasadę ustrojową z art. 18 Konstytucji RP, która nakłada na państwo obowiązek ochrony nie tylko rodzicielstwa, ale także małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

 

Konsekwentne działania Ordo Iuris od 2015 r. na rzecz wprowadzenia ilorazu rodzinnego

 

Z tego powodu Instytut Ordo Iuris regularnie przypomina o ilorazie rodzinnym jako instytucji, którą warto zaimplementować w polskim porządku prawnym. Oprócz wspomnianego raportu z 2015 r., iloraz był wzmiankowany między innymi:

  • W raporcie Instytutu Ordo Iuris pt. „Opieka nad dziećmi do 3. roku życia w Polsce i na świecie. Aspekty prawne, ekonomiczne i społeczne” z 2018 r.[5],
  • W założeniach projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw z 2019 r.[6],
  • W stanowisku Instytutu Ordo Iuris dotyczącym „Polskiego Ładu” z 2021 r.[7].

 

Instytut Ordo Iuris dysponuje także gotowym projektem ustawy wprowadzającej iloraz rodzinny do polskiego systemu podatkowego wraz z uzasadnieniem, który zostanie przedstawiony nowemu rządowi jako gotowa propozycja legislacyjna.

 

Konieczność dopasowania ilorazu rodzinnego do uwarunkowań gospodarczych

 

Oczywiście koncepcja ilorazu rodzinnego będzie wymagać legislacyjnej konkretyzacji. Według Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA), „koszt takiego rozwiązania (przy utrzymaniu innych elementów systemu bez zmian) wyniósłby około 13,1 mld zł rocznie”[8]. Do rozważenia ze względu na zasady budżetowe pozostaje zatem na przykład kwotowe ograniczenie dopuszczalnej wysokości ulgi wynikającej z jego zastosowania. Sama natomiast koncepcja ilorazu rodzinnego jako upodmiotowienia polskich rodzin na gruncie systemu podatkowego, a zarazem rozwiązania zachęcającego zarówno do rodzicielstwa, jak i do małżeństwa, zdecydowanie powinna stać się niezwłocznie przedmiotem projektu ustawy wprowadzonego pod obrady nowego Sejmu i Senatu jako owoc ponadpartyjnego, prorodzinnego konsensusu.

 

Adw. Nikodem Bernaciak – analityk Instytutu Ordo Iuris

 
 
Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

02.11.2023

Jak aktywiści LGBT chcą zamknąć usta krytykom?

· Lewicowy aktywista Bart Staszewski spotkał się z przedstawicielami partii mogących utworzyć rząd, aby przedstawić, w imieniu różnych organizacji LGBT, „Pakiet Pierwszej Pomocy dla społeczności LGBT+”.

· Wśród postulatów przedstawionego pakietu znalazła się m.in. nowelizacja Kodeksu karnego — zakaz mowy nienawiści na tle „orientacji seksualnej” i „tożsamości płciowej”.

· Zarzut „mowy nienawiści” jest często wykorzystywanym narzędziem w walce politycznej wobec oponentów ruchu LGBT, niekoniecznie w kontekście ochrony praw i wolności.

Rozmowy aktywistów LGBT z przyszłą władzą

Grupa aktywistów, na czele z Bartem Staszewskim, spotkała się z przedstawicielami ugrupowań, które mają szansę utworzyć rząd: Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy. Na spotkaniu został zaprezentowany „Pakiet Pierwszej Pomocy dla społeczności LGBT+”. Wśród jego postulatów można znaleźć punkty takie, jak „Nowelizacja Kodeksu karnego — zakaz mowy nienawiści na tle orientacji seksualnej i tożsamości płciowej”, „Odpolitycznienie mediów publicznych oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji”, „Stworzenie kanału współpracy z organizacjami LGBT+ na poziomie rządowym”, „Wstrzymanie toczących się konkursów grantowych Narodowego Instytutu Wolności i Funduszu Sprawiedliwości oraz kontrola rozstrzygniętych konkursów grantowych” i „Odcięcie się od dyskryminacyjnej polityki poprzedniego rządu”. Choć do wielu z wyżej wymienionych postulatów można mieć zastrzeżenia, to szczególnie niepokojącym jest pierwszy z nich.

„Mowa nienawiści” to pojęcie niedookreślone

Pojęcie „mowy nienawiści” jest często używane w debacie publicznej, między innymi w celu zdyskredytowania przeciwników poprzez zarzucenie im posługiwania się ową „mową”. Istnieją różne definicje tego pojęcia, przykładowo takie jak ta, podawana w Wielkim Słowniku Języka Polskiego: „ogół wypowiedzi zawierających elementy wyszydzające, poniżające osobę lub grupy osób ze względu na ich cechy takie, jak np. płeć, kolor skóry, wyznanie, niepełnosprawność”.Swoją definicję podaje też jedna ze stron Fundacji Batorego, gdzie „mowa nienawiści” określana jest jako „(…)  nawoływanie do nienawiści, groźby czy obelgi o motywacji rasistowskiej czy ksenofobicznej, język nienawiści, dyskurs dyskryminacyjny; czasem mowę nienawiści sytuuje się bliżej stereotypów i uprzedzeń, a czasem bliżej działań, w których wyraźny jest akt nawoływania do nienawiści, istotne są intencje sprawcy”.

Z racji zbyt niedookreślonego kręgu osób, których to zjawisko miałoby dotykać, niemożliwe jest wdrożenie pojęcia „mowy nienawiści” do polskiego sytemu prawa karnego bez konieczności stworzenia precyzyjnej definicji legalnej. Bowiem zgodnie z ugruntowanym przekonaniem w doktrynie i orzecznictwem, ustawodawca powinien dążyć do precyzyjnego określenia cech zachowania, które pociąga za sobą odpowiedzialność karną.

Czy zmiany w Kodeksie karnym są konieczne?

W kodeksie karnym są wymieniane przestępstwa, które mają na celu ochronę przed nienawiścią z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu bezwyznaniowości. Mowa tu o przemocy i groźbie bezprawnej (art. 119 k.k.), nawoływania do nienawiści (art. 256 k.k.), znieważanie grupy lub osoby (art. 257 k.k.). Przypuszczalnie powyższe przepisy mogłyby ulec w tym wypadku nowelizacji w związku z omawianym postulatem Pakietu. Być może rozszerzono by w tych przepisach katalog znamion o „płeć, tożsamość płciową, ekspresję płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”, jak to już wcześniej próbowano zrobić, lub po prostu dodano by „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”. Niewątpliwie jednak drugie z wymienionych pojęć może stwarzać podobne problemy interpretacyjne jak przy pojęciu „mowy nienawiści”.

Obecnie polskie prawo przewiduje szereg innych instytucji mogących skutecznie chronić grupy i osoby przed następstwami nienawiści. Należy tutaj wymienić: groźbę karalną (art. 119 k.k.), zniesławienie (art. 212 k.k.), zniewagę (art. 216 k.k.), naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217 k.k.), dodatkowo osoby w jakiś sposób dotknięte nienawiścią mogą skorzystać z instytucji zawartych w kodeksie cywilnym (dalej k.c.), w szczególności zaprzestanie naruszeń dóbr osobistych i usunięcie skutków naruszenia (art. 24 k.c.), a także naprawienie szkody na zasadach ogólnych (art. 415 i n. k.c.) oraz zadośćuczynienie za doznaną krzywdę (art. 445 i 448 k.c.). Wyżej przytoczone przepisy stanowią ochronę wszystkich osób, pomijając przy tym kwestię przynależności do konkretnej grupy, nie ma zatem powodów, aby szczególnie wyróżniać osoby z odmienną „orientacją seksualną”, czy „tożsamością płciową”, wiązałoby się to także z nadmierną kazuistyką. Polski kodeks karny chroni już osoby, które mogłyby zostać obrażone z uwagi na swoje przekonania co do własnej płciowości.

Wprowadzenie proponowanych uregulowań byłoby także istotną ingerencją w wolność słowa, nie rozwiązując przy tym żadnego problemu, a co za tym idzie naruszałoby Konstytucję, która wymaga, aby ewentualne ograniczenia konstytucyjnych wolności były „konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób”, a także nie naruszały istoty gwarantowanej wolności (art. 31 ust. 3).

„Mowa nienawiści” jako narzędzie walki politycznej

Jak już zostało wspomniane, pojęcie „mowa nienawiści” jest niejednoznacznym terminem używanym w debacie publicznej w celu zdyskredytowania przeciwników ruchu LGBT. Umiejscowienie norm w ustawie karnej, które penalizowałyby jakkolwiek rozumianą „mowę nienawiści” ze względu na „orientację seksualną”, czy „tożsamość płciową”, jest zupełnie zbyteczne, albowiem inne przepisy są w stanie zapewnić skuteczną ochronę prawną. Dlaczego zatem ruch LGBT postuluje wprowadzenie takich uregulowań do polskiego kodeksu karnego?

Można przypuszczać, że celem wprowadzenia właśnie takich unormowań jest walka polityczna. Przede wszystkim nowe regulacje mogłyby wywołać „efekt mrożący”, czyli ze względu na obawę poniesienia konsekwencji prawnokarnych krytycy ruchu LGBT zaprzestawaliby krytyki lub w istotny sposób ją ograniczali. Dodatkowo, szczegółowe wymienienie proponowanych pojęć zwracałaby uwagę opinii publicznej, że problem „mowy nienawiści” wobec osób o „odmiennej orientacji seksualnej”, czy „tożsamości płciowej” jest realny, co przesuwałoby punkt ciężkości debaty publicznej w kierunku niepotwierdzonym statystykami, ani doświadczeniem społecznym.

Kamil Smulski – starszy analityk Instytutu Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej

Czy nam też odbiorą dzieci?

W cieniu projektów rewolucyjnych zmian w traktatach Unii Europejskiej, toczą się niepostrzeżenie inne prace – bezpośrednio dotyczące bezpieczeństwa naszych rodzin. Komisja Europejska szykuje bowiem „wzmocnienie zintegrowanych systemów ochrony dzieci”. Co to oznacza? Trudno oprzeć się wrażeniu, że ponownie podjęto próbę narzucenia Polsce i innym krajom rozwiązań wzorowanych na niemieckim Jugendamt i norweskim Barnevernet.

UE narzuci Polsce wzorce Jugendamt i Barnevernet?

Wiemy o różnych modelach „ochrony dzieci” niemało, bo eksperci Ordo Iuris od lat ratują rodziny z rąk bezdusznych norweskich, niemieckich, holenderskich, belgijskich czy szwedzkich urzędników. Nawet noworodki oddzielane są tam od karmiących matek, jeżeli urzędnicy dostrzegą niepokojące ich zdaniem zachowania, takie jak nieregularny tryb życia, częste wyjazdy zagraniczne dziecka z mamą czy… zbyt mokra pieluszka malucha. Każda z tych historii została udokumentowana w sporach sądowych. W niektórych sprawy zakończyły się ucieczką z kraju, w innych trwałą rozłąką.

W Norwegii – na skutek fałszywych, anonimowych donosów – uruchamiana jest często procedura adopcyjna, a maluchy trafiają do rodzin zastępczych. Mama i tata zostają trwale odseparowani od przerażonych rozłąką dzieci, otrzymując czasem prawo do jednego lub dwóch godzinnych spotkań z dzieckiem rocznie w specjalnie monitorowanym pomieszczeniu. Urzędnicy często instruują rodziców, że próba rozmowy o przyczynach rozłąki lub obietnica powrotu do domu spowoduje natychmiastowe przerwanie wyczekiwanego spotkania przez funkcjonariuszy.

Wspieramy polskie rodziny

Od lat skutecznie przeciwstawiamy się wdrażaniu tego modelu w naszej Ojczyźnie. Występujemy w dziesiątkach spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, przygotowaliśmy – na prośbę rządu Beaty Szydło – obowiązującą od siedmiu lat ustawę zakazującą zabierania dzieci z powodu ubóstwa, a także świadczymy pomoc prawną w setkach postępowań, dotyczących konkretnych rodziców i konkretnych dzieci.

O ile dzisiaj podejmowane przez nas sprawy kończą się powrotem dzieci do domu, co najwyżej z czasowym nadzorem ze strony kuratora, to w przypadku zreformowania polskiego systemu na wzór Jugendamt i Barnevernet dzieci będą zdecydowanie częściej zabierane z domów i dużo trudniej będzie je odzyskać. Tak jak ma to miejsce w Norwegii, gdzie panuje niemal przekonanie, że dzieci są własnością państwa.

Eksperci Ordo Iuris złożyli już nasze uwagi na ręce Komisji Europejskiej. Teraz monitorujemy dalsze prace nad inicjatywą. Co zaskakujące, polskie Ministerstwo Cyfryzacji nie tylko poparło inicjatywę, ale także wniosło o budowę centralnego systemu gromadzącego informacje na potrzeby monitorowania rodzin w całej UE.

Sędziowie ETPC uznają słuszność argumentów Ordo Iuris

Od lat wspieramy także rozwój prorodzinnej linii orzecznictwa Trybunału w Strasburgu, który już kilkadziesiąt razy napiętnował norweski system. We wrześniu Trybunał pozytywnie rozpatrzył 9 kolejnych skarg rodziców, zasądzając na ich korzyść łącznie 150 tys. euro tytułem zadośćuczynienia.

Zbieżnie ze stanowiskiem Ordo Iuris, sędziowie ETPC uznali, że Norwegia naruszyła gwarantowane przez Europejską Konwencję Praw Człowieka prawo rodziców do poszanowania życia rodzinnego. Trybunał podkreślił, że o ile w pewnych sytuacjach odebranie dziecka może być uzasadnione, to władze publiczne powinny zapewnić rodzicom możliwość naprawienia popełnionych błędów i dążyć do ponownego połączenia rodziny.

Przywracamy uśmiech na twarze dzieci

Jednocześnie pomagamy rodzinom, które przed urzędami do spraw dzieci uciekły do Polski. Na początku października Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku Ordo Iuris oraz prokuratury i odmówił wydania Norwegii rodziców, którzy uciekli do naszego kraju ze swoją sześcioletnią córeczką. Szybka reakcja naszych prawników doprowadziła do zwolnienia rodziców przez policję i wypuszczenia dziewczynki z domu dziecka, w którym spędziła jeden dzień.

W uzasadnieniu postanowienia sąd powołał się na argumenty prawników Ordo Iuris, wskazując, że przyjeżdżając z dzieckiem do Polski, rodzice nie popełnili przestępstwa, a w sprawie wystąpiło ryzyko naruszenia przez Norwegię art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – zasady ochrony życia rodzinnego.

Kilka miesięcy temu pomogliśmy polskiej rodzinie z Braniewa, która wróciła do Ojczyzny po tym, jak Barnevernet na 18 miesięcy odebrał jej trzy córki na skutek bezpodstawnego pomówienia o stosowanie przemocy. W trakcie oddzielenia od rodziców najmłodsza córka przebywała w norweskiej rodzinie zastępczej, która nie udzielała jej należytej pomocy medycznej. W rezultacie dziecko boryka się z poważnymi zaburzeniami jelitowo-żołądkowymi. Druga dziewczynka przebywała pod opieką kobiety, która nieustannie organizowała zakrapiane imprezy, a w lodówce miała więcej alkoholu niż jedzenia. Natomiast najstarsza z córek została umieszczona w ośrodku dla nieletnich, gdzie padała ofiarą przemocy…

Pomimo prawomocnego zakończenia postępowania przed norweskim sądem, Barnevernet skierował do polskich władz pismo, wyrażając zaniepokojenie sytuacją rodziny, co doprowadziło do wszczęcia postępowania. Interwencja naszych prawników przełożyła się na pozytywne zakończenie sprawy. Sąd Rejonowy w Braniewie zgodził się ze stanowiskiem Ordo Iuris, uznając, że nie ma w tym przypadku podstaw do ingerencji we władzę rodzicielską.

W połowie września odnieśliśmy sukces w sprawie ośmioosobowej rodziny z Siedlec. Sprawa zaczęła się od tego, że najstarszy, 10-letni syn pani Katarzyny i pana Marka, mówił w szkole, że nie mógł wykonać pracy domowej ze względu na nadmiar obowiązków domowych. Choć dziecko ma zespół Aspergera i regularnie „koloryzowało” opowiadane historie, nauczyciele uwierzyli we wszystko co powiedziało i skierowali do sądu wniosek o wgląd w sytuację rodziny. Uczestnicząc w postępowaniu, wykazaliśmy, że w tej sprawie nie ma podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej.

Obecnie pomagamy między innymi rodzicom z Grójca, którym ponad rok temu odebrano czwórkę dzieci w wieku od 4 do 8 lat wskutek zainicjowania postępowania rodzinnego przez szkołę. Pomimo wstrząsającej rozłąki, sąd do dnia dzisiejszego nie znalazł czasu na przeprowadzenie choćby jednej rozprawy. Wydał natomiast zarządzenie o zabraniu dzieci z domu i przeniesieniu ich do innej, bardziej oddalonej od domu placówki. W rezultacie, kontakty rodziców z dziećmi zostały poważnie utrudnione. Pomimo tych przeciwności, rodzice utrzymują stały kontakt z dziećmi, odwiedzając je, gdy tylko mogą i często rozmawiając z nimi przez telefon.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej

31.10.2023

Co dalej z poprawkami do traktatów?

• Parlament Europejski pracuje nad pakietem 267 poprawek do traktatów unijnych, które znacząco wzmacniają kompetencje Komisji, Rady i innych instytucji unijnych oraz odbierają państwom członkowskim prawo weta w większości spraw

• Jeżeli Parlament Europejski je uchwali, to nadal będą musiały zostać zaakceptowane przez wszystkie państwa członkowskie

• Jednomyślna aprobata aktualnych propozycji zmian traktatowych jest obecnie mało prawdopodobna, z uwagi na wyrażany publicznie sprzeciw 13 krajów

• Do zablokowania zmian traktatowych wystarczy sprzeciw nawet jednego państwa członkowskiego. W przypadku Polski wyrażenie zgody na zmiany traktatów wymagałaby uzyskania większości 2/3 głosów w obu izbach parlamentu

Co eurodeputowani chcieliby zmienić w traktatach unijnych

25 października br. Komitet Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego (AFCO) przyjął sprawozdanie z projektem rezolucji Parlamentu Europejskiego zawierającej propozycje zmian w Traktacie o Unii Europejskiej oraz Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Rezolucja przewiduje 267 poprawek do traktatów unijnych. Zakres poprawek jest niezwykle szeroki – obejmuje m.in. poszerzenie kompetencji UE w dziedzinie polityki klimatycznej, energetyki, bezpieczeństwa, gospodarki czy polityki społecznej, odebranie państwom prawa weta w większości spraw i zastąpienie go zasadą głosowania kwalifikowaną większością głosów, wzmocnienie roli Trybunału Sprawiedliwości UE, korekty zasad prowadzenia unijnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa i wiele innych (zob. szerzej komentarz Ordo Iuris na ten temat).

Jaki jest kontekst proponowanych zmian?

Propozycje Komitetu Spraw Konstytucyjnych wpisują się w trwającą od wiosny 2022 roku dyskusję na temat głębokiej reformy Unii Europejskiej ukierunkowanej na poważne ograniczenie prawa weta państw członkowskich, poszerzenie kompetencji prawodawczych instytucji unijnych i wzmocnienie Komisji Europejskiej. Za tak rozumianą reformą publicznie opowiedzieli się m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Mario Draghi, kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Dalsze kroki procedury rewizyjnej traktatów

Decyzja Komitetu AFCO nie stanowi jeszcze formalnego rozpoczęcia procedury zmiany traktatów. Komitet jako ciało pomocnicze Parlamentu Europejskiego nie ma prawa inicjatywy prawodawczej. W najbliższym czasie poprawki zaproponowane przez Komitet będą przedmiotem debaty na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Do tego czasu projekt rezolucji będzie mógł jeszcze ulegać zmianom. 

Dopiero gdy Parlament Europejski ustali ostateczną treść poprawek i przyjmie je w formie rezolucji, nastąpi formalne zainicjowanie zwykłej procedury rewizyjnej traktatów uregulowanej w art. 48 ust. 2-5 Traktatu o Unii Europejskiej. Samo przyjęcie rezolucji przez Parlament Europejski jest jednak wysoce prawdopodobne, zważywszy, że przygotowali go eurodeputowani najliczniejszych frakcji parlamentarnych, które razem dysponują absolutną większością (Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, „Odnowić Europę” i Zielonych).

Drugim etapem procedury rewizyjnej będzie przekazanie rezolucji PE Radzie Unii Europejskiej (złożonej z właściwych ministrów poszczególnych państw członkowskich). Rada UE przekaże tę rezolucję Radzie Europejskiej (złożonej z szefów państw i rządów) oraz notyfikuje ją parlamentom narodowym.

Trzecim etapem procedury będzie podjęcie przez Radę Europejską decyzji zwykłą większością głosów o zwołaniu konwentu złożonego z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw i rządów, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej.

Jeśli Rada Europejska zwoła konwent, to będzie musiał on dokonać wstępnej oceny merytorycznej poprawek zgłoszonych przez Parlament Europejski, a następnie – w drodze konsensusu – przyjąć zalecenie dla konferencji międzyrządowej. Wymóg konsensusu oznacza, że decyzja o przyjęciu zalecenia powinna zostać przyjęta za wspólnym porozumieniem wszystkich państw, bez przeprowadzania głosowania. Alternatywnie Rada Europejska może samodzielnie ustalić takie zalecenie bez zwoływania konwentu, ale na taki ruch musi uzyskać zgodę Parlamentu Europejskiego.

Następnie przewodniczący Rady UE zwołuje konferencję międzyrządową. To jest najważniejszy etap procedury rewizyjnej. To wtedy przedstawiciele rządów państw członkowskich dyskutują i wypracowują ostateczną treść poprawek traktatowych, które mogą przyjąć jedynie w drodze konsensusu.  Na końcu tego etapu służby prawne Rady UE i Komisji dokonują legislacyjnej redakcji tekstu poprawek w formie traktatów rewizyjnych. Potem nie można już dokonywać żadnych zmian w treści poprawek.

Ostatnim etapem procedury jest ratyfikacja nowych traktatów przez wszystkie państwa członkowskie zgodnie z ich konstytucyjnymi wymaganiami. W przypadku Polski ratyfikacji takich traktatów mógłby dokonać Prezydent RP po uzyskaniu uprzedniej zgody parlamentu. Ponieważ proponowane poprawki przewidywałyby znaczące poszerzenie kompetencji Unii Europejskiej, taka zgoda musiałaby zostać wyrażona odrębnie przez Sejm i Senat, w każdym przypadku większością 2/3 głosów (art. 90 ust. 2 Konstytucji RP). Alternatywnie zgoda na taką ratyfikację mogłaby zostać wyrażona w drodze referendum (art. 90 ust. 3 Konstytucji).

Możliwości zablokowania zmian traktatów

Z powyższego wynika, że zmiana traktatów unijnych jest niemożliwa bez aprobaty wszystkich państw członkowskich. Jedno państwo byłoby w stanie zablokować jakiekolwiek zmiany na etapie: 

1) ustalania przez konwent zalecenia dla konferencji międzyrządowej;

2) przyjmowania ostatecznej wersji poprawek przez konferencję międzyrządową;

3) ratyfikacji ostatecznej wersji traktatów rewizyjnych.

Scenariusze na przyszłość

W obecnej sytuacji politycznej przyjęcie poprawek traktatowych w wersji zaproponowanej przez Komitet AFCO zdaje się być niemożliwe. We wspólnym oświadczeniu z 22 maja 2022 r. w związku z finalizacją Konferencji w sprawie przyszłości Europy 13 przedstawicieli rządów państw członkowskich otwarcie wyraziło swój sceptycyzm, uznając propozycje zmian traktatów za „przedwczesne” (Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Łotwa, Litwa, Malta, Polska, Rumunia, Słowenia i Szwecja). W tym kontekście pod znakiem zapytania stoi nawet wcześniejszy etap procedury, w ramach którego Rada Europejska decyduje o zwołaniu konwentu zwykłą większością głosów (14/27). 

Stąd celem inicjatywy zdaje się być wprowadzenie tylko części z nich, których implementacja jest możliwa w obecnej sytuacji politycznej i skutkowałaby utworzeniem superpaństwa ze stolicą w Brukseli. Jednocześnie, odrzucenie pozostałych umożliwi rządom państw, których narody są przeciwne centralizacji władzy poza krajem, zbudowanie wizerunku zwycięzców.

Niemniej, jeśliby wszystkie rządy państw członkowskich w końcu osiągnęły porozumienie w kwestii zmiany traktatów, to nadal możliwe byłoby ich zablokowanie na etapie ratyfikacji, która w niektórych krajach wymaga porozumienia większości parlamentarnej z opozycją. Takim krajem jest Polska, gdzie – jak już wspomniano – ratyfikacja umowy międzynarodowej przekazującej kompetencje organizacji międzynarodowej następuje w drodze decyzji Prezydenta RP, po uzyskaniu zgody 2/3 Sejmu (307 głosów przy pełnej frekwencji) i 2/3 Senatu (67 głosów przy pełnej frekwencji). Gdyby nawet aktualna większość parlamentarna (PO, PSL, Polska 2050, Lewica) była zainteresowana poparciem propozycji Komitetu AFCO, to nie dysponuje ona wystarczającą większością w żadnej z izb dla skutecznego wyrażenia zgody na ratyfikację (w Sejmie brakowałoby jej 59 posłów, a w Senacie - 1 senatora). Nawet w razie zgody parlamentu Prezydent RP nadal mógłby ją zawetować lub zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego, względnie po prostu odmówić ratyfikacji.

Łatwiejsze dla większości parlamentarnej byłoby uzyskanie zgody na ratyfikację w formie referendum, w którym wystarczyłaby aprobata większości obywateli wyrażona przy ponad 50% frekwencji.

Czytaj Więcej

30.10.2023

Podatek od samochodów spalinowych w zamian za pieniądze z KPO

• W celu otrzymania pieniędzy z KPO rząd Mateusza Morawieckiego zgodził się na wprowadzenie szeregu zmian w prawie

• Jednymi z nich mają być wprowadzenie opłaty rejestracyjnej od samochodu spalinowego, a następnie wprowadzenie corocznego podatku od tego pojazdu

• Wysokość wprowadzonych danin ma zostać uzależniona od stopnia emisji spalin

 

Nowe daniny

1 czerwca 2022 r. po wcześniejszych negocjacjach z rządem Mateusza Morawieckiego, Rada Unii Europejskiej wydała decyzję wykonawczą 2022/0181(NLE) w sprawie zatwierdzenia oceny planu odbudowy i zwiększania odporności Polski. W związku z tą decyzją Rzeczpospolita Polska została zobowiązana do przeprowadzanie szeregu zmian w prawie, w szczególności wprowadzenia opłaty rejestracyjnej od posiadania pojazdów związanych z emisjami zgodne z zasadą „zanieczyszczający płaci” do końca IV kwartału roku 2024, a także corocznego podatku od posiadania pojazdów związanych z emisjami zgodne z zasadą „zanieczyszczający płaci” do końca II kwartału roku 2026.

Wprowadzenie powyższych danin ma zachęcać do wyboru czystych pojazdów. Zarówno pierwsza, jak i druga danina publiczna ma zostać oparta na wysokości emisji dwutlenku węgla i tlenków azotu. Zaś dochód z nich ma zostać przeznaczony na „ograniczenie negatywnych efektów zewnętrznych transportu i rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich”.

Powrót do przeszłości

Do tej pory nie został przyjęty żaden akt prawny wprowadzający lub mający wprowadzić w życie powyższe daniny. Co ciekawe 2006 r. rząd Kazimierza Marcinkiewicza próbował wprowadzić podatek od samochodów, który był zbliżony konstrukcją do opłaty rejestracyjnej od posiadania pojazdów spalinowych, projekt ten został jednak wycofany w trakcie prac legislacyjnych. Proponowany wymiar podatku został wówczas oparty na pojemności skokowej silnikach i normach EURO, stawką podstawową podatku było wówczas 500 zł. Kwotę podatku wyliczało się na podstawie przedstawionego wzoru:

               S = cc2 * euro * stawka

S – kwota podatku wyrażona w polskich złotych,

cc – pojemność skokowa silnika wyrażona w litrach, do jednego miejsca po przecinku, zaokrąglając w dół dla wartości poniżej 5 i w górę dla wartości równej lub większej 5,

euro – wartość normy EURO,

stawka – stawka podstawowa podatku czyli 500 zł.

Każda norma EURO miała określoną wartość: brak normy EURO lub brak jej spełnienia – wartość 12, EURO 1 – 8, EURO 2 – 4, EURO 3 – 2, EURO 4 – 1, EURO 5 i wyżej – 0,9.

Dla przykładu właściciel samochodu o pojemności skokowej 1,6 litra przy normie EURO 4 (taką normę posiadają samochody wyprodukowane w latach 2006-2009) musiałby zapłacić 1280 zł. Natomiast właściciel pojazdu o tej samej pojemności skokowej lecz już z normą EURO 2 (lata 1996-2000) już 5 120 zł. Podkreślić należy, że projekt ten pochodzi z roku 2006 wartość obecnej złotówki stanowi ok. 55 % ówczesnej, dlatego wysokość stawek może ulec zmianie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ustawodawca skorzystałby z rozwiązań zawartych właśnie w tym projekcie.

Polacy jeżdżą najstarszymi autami w Unii Europejskiej

Zgodnie z danymi Europejskiego Urzędu Statystycznego na 1000 Polaków przypadało 687 samochodów, co powodowało, że to właśnie Polacy prowadzą w rankingu co do liczby posiadanych aut. Za nimi jest Luksemburg – 681 samochodów na 1000 osób i Włochy – 675. Jednakże Polacy jeżdżą również najstarszymi samochodami w Unii Europejskiej, 41,3 % samochodów ma już przynajmniej 20 lat, 37,1 % są to samochody posiadające pomiędzy 10 a 20 lat, zaś 5 % samochodów ma mniej niż dwa lata.

Nie tylko Rzeczpospolita Polska została zobowiązania do wprowadzenia tego rodzaju danin publicznych. Inne kraje już je wprowadziły, jednakże postanowiły podjąć pewne wyjątki. I tak Węgry postanowiły ponosić ciężar wprowadzonego podatku zamiast właścicieli najstarszych samochodów, którzy nie mogliby sobie pozwolić na jego ponoszenie. Czechy natomiast opodatkowały wyłącznie samochodu służbowe zwalniając właścicieli prywatnych od ponoszenia ciężaru. Bułgaria natomiast nalicza podatek na podstawie mocy silnika gdzie za każdy kW trzeba zapłacić od 0,60 do 3,22 euro.

Kto odczuje najbardziej ciężar nowych danin?

Nie jest znany ostateczny kształt regulacji nowych danin. Należy zauważyć, że zgodnie z wytycznymi zawartymi w kamieniach milowych, ich wymiar ma zostać oparty na wysokości emisji dwutlenku węgla i tlenków azotu, które są emitowane w większych ilościach przez starsze samochody, a te natomiast są zazwyczaj w posiadaniu ludzi mniej zamożnych. Zaistniała sytuacja może doprowadzić do rezygnacji z samochodów przede wszystkim przez warstwy niższe. Wartym zauważenia jest fakt, że co do zasady, mieszkańcy prowincji są mniej zamożni nić mieszkańcy miast, ci pierwsi jednak częściej potrzebują samochodu niż ci drudzy w związku z gorzej rozwiniętą komunikacją zbiorową, a także większymi odległościami pokonywanymi w drodze do pracy i nie tylko. Wprowadzone daniny mogą okazać się kolejnym impulsem przyśpieszającym wyludnianie wsi i mniejszych miast, może również pogłębić rozwarstwienie społeczne przez zwiększenie kosztów życia.

Powyższe daniny mają zachęcać do korzystania z aut elektrycznych, które obecnie są znacznie droższe niż spalinowe i często mają gorsze parametry od nich (w szczególności zasięg). Jeżeli będą na tyle odczuwalne dla użytkowników samochodów spalinowych, że Ci będą zmuszeni zaprzestać korzystania ze swoich pojazdów, to daleko wątpliwe, że będą mogli w ich miejsce zakupić samochody elektryczne. Oczywiście istnieje możliwość wynajęcia samochodu, ale głównie w większych miastach i z pewnymi ograniczeniami. Wspomniana wyżej sytuacja może odbić się negatywnie na polskiej gospodarce (gdyż ograniczy przewóz ludzi i towarów), doprowadzić do wyludnienia wsi i mniejszych miast, a także doprowadzić do większego rozwarstwienia społecznego. Ponadto mogą zostać wywołane inne, trudne do przewidzenia skutki.

Kamil Smulski - starszy analityk Instytutu Ordo Iuris

Czytaj Więcej

30.10.2023

Jak wymogi ESG zmienią rynek pracy w Polsce?

Obowiązek raportowania niefinansowego (ESG) od miesięcy absorbuje zarządy tysięcy europejskich przedsiębiorstw, w tym wielu krajowych spółek. Z czasem standardy ESG mogą być silnie odczuwalne przez polskich kontrahentów, szeregowych pracowników, wprowadzając rewolucję w kulturze korporacyjnej w całej Unii Europejskiej, która obejmie także programy studiów ekonomicznych i z zarządzania. 

Ponadto interpretacja niektórych ideologicznych postulatów zawartych w unijnych dyrektywach może znajdować się w kolizji z prawami i wolnościami gwarantowanymi przez polską Konstytucję oraz tradycyjnymi wartościami wyznawanymi przez miliony Europejczyków. 

W niniejszym komentarzu, po krótkim wprowadzeniu, zamierzam przybliżyć jak raportowanie niefinansowe ma wpłynąć na polski rynek pracy. Skupię się, w kontrze do głównego nurtu dyskusji, na przeglądzie zagrożeń. W ostatniej części sformułowałem wezwanie do pilnej debaty, aby przemyśleć i wytyczyć granice w raportowaniu ESG, które chroniłyby firmy w Polsce oraz rodzimą kulturę. 

Czym jest raportowanie ESG? 

Raportowanie ESG, czyli Środowiskowe (Environmental), Społeczne (Social) i dotyczące Ładu Korporacyjnego (Governance), to typ raportu niefinansowego. Obejmuje on dane przedsiębiorstwa, poprzez które można wykazać jego działania niezwiązane z czysto ekonomicznymi wskaźnikami rozwoju. Cyfrowe zestawienia danych, które za kilka lat będą pochodzić od ok. 50 tysięcy firm w UE, mają pomóc m.in. w podejmowaniu decyzji inwestorom, czy innym interesariuszom, na przykład lokalnej administracji. 

Przedstawiciele dużego biznesu z różnych branż, w tym także europejskie banki i fundusze inwestycyjne, zaangażowali się już w zeszłej dekadzie w koncepcję ESG. Deklarowane motywacje pionierów zmiany to długookresowa odpowiedzialność społeczna i ekologiczna, którą zbiorczo nazywa się zrównoważonym rozwojem. Koncepcji patronuje szczególnie ONZ. 

Jednakże podmioty na rynku europejskim – spółki notowane na giełdzie i duże przedsiębiorstwa – odczuwają od kilku lat rosnącą presję regulacyjną. Mapę sześciu regulacji unijnych związanych z ESG, z których część jest już stosowana, a część ma zacząć obowiązywać w bliskiej przyszłości, zestawia dobrze artykuł dr. Mirosława Kachniewskiego (1). Do dwóch fundamentalnych dyrektyw odwołam się w dalszej części. 

Kończąc wstęp warto nadmienić, że inwestowanie w ESG stało się w ostatnich latach powszechne w świecie zglobalizowanych finansów. Dobitnie świadczą o tym rynki giełdowe, m.in. w USA, Japonii czy Chinach (podejście chińskich spółek do ESG jest w wymiarze praw człowieka/mniejszości etnicznych wyraźnie selektywne). Obowiązek raportowania niefinansowego nie ogranicza się tylko do ambicji Brukseli. Wielka Brytania już wprowadziła do swojego porządku prawnego akty prawne w tym zakresie, a prace legislacyjne postępują m.in. w USA czy Kanadzie (2)

ESG – eksperyment gospodarczy i ideologiczny 

Dyrektywa unijna CSRD (akronim od nazwy angielskiej) ukonstytuowała rewolucję w raportowaniu ESG (3). Wyznaczyła granice raportowania, porównywalność i wiarygodność danych. Prawo ma zastosowanie dla ponad 3600 firm w Polsce – wielu spółek giełdowych i nienotowanych dużych przedsiębiorstw, a pośrednio dla całych łańcuchów dostaw, czyli także kontrahentów. Akt prawny nakłada również obowiązki na podmioty spoza UE, posiadające na terenie UE jednostkę zależną i których obrót przekracza 150 mln EUR (4).  

Największe polskie firmy już za 2024 r. muszą przedstawić raporty, które będą podlegały badaniu biegłego rewidenta. Wymagane przy tym wskaźniki są zdefiniowane w standardach zawierających ok. 1000 pozycji (sic!), stanowiąc wkład dla systemów informatycznych (5). Najnowsze postanowienia Brukseli mówią o odłożeniu w czasie części wymogów z dyrektywy (6). Zachowano jednak trzon przepisów, które od przyszłego roku stają się obowiązkowe. 

Inna dyrektywa, Due Dilligence, nad którą wciąż trwają prace legislacyjne, ma ustanowić wymogi stosowania procesów należytej staranności dotyczących zrównoważonego rozwoju, w tym w szczególności poszanowania środowiska naturalnego i praw człowieka. Zaniechanie działań wymaganych przez akt prawny będzie zagrożone konkretnymi sankcjami. 

W kontekście ofensywy legislacyjnej w UE warto pochylić się nad zrównoważonym rozwojem, do którego odwołują się obie dyrektywy (jak i strategia Zielonego Ładu). W debacie publicznej jest to generalnie pojęcie nieostre i pojemne. Dokumenty unijne nawiązują jednak w swej treści do konkretnej agendy zrównoważonego rozwoju – wypracowanej pod auspicjami ONZ. 

Marguerite Peeters od lat publikuje dokumenty poświęcone przemianom zachodzącym w ONZ. Zauważyła ona, że wśród Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ próbuje się forsować m.in. rewolucję genderową, promocję antykoncpecji, czy dostęp do tzw. legalnej aborcji (7). Peeters w kontekście presji wywieranej przez wąskie grona polityczne i finansowe na m.in. Afrykę, jasno stwierdza, że jest to forma neo-kolonizacji kulturowej (8).

Instytut Ordo Iuris wskazuje z kolei, że Polska w ramach realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ nie poddała się presji ideologicznej. Interpretacja Celów w ostatnich latach, zwłaszcza dotyczących praw prokreacyjnych czy równości, odbywała się przy zachowaniu tożsamości prawnej i kulturowej (9)

Przeglądając najnowsze raporty ESG, opublikowane przez duże polskie spółki, można zauważyć, że występuje w nich różnorodne rozumienie Celów Zrównoważonego Rozwoju. Jedne polskie podmioty, jak grupa Orlen lub sieć handlowa Biedronka, zdają się w swoich raportach koncentrować na ochronie praw pracowniczych (10). Inne przedsiębiorstwa wychodzą poza ten standard. Nawiązując do podwskaźnika ESG „polityka zarządzania różnorodnością” podkreślają potrzebę zapobieganie jakiejkolwiek dyskryminacji, w szczególności ze względu na wiek, płeć, (...), czy tożsamość płciową, vide raporty McDonald’s Polska czy LPP S.A. (branża odzieżowa) (11). Niektóre działające w kraju spółki, jak PwC Polska lub bank BNP Paribas, posuwają się jeszcze dalej w rozumieniu zrównoważonego rozwoju. Deklarują w swoich raportach, jakie działania podejmują na rzecz poparcia środowiska LGBT+ (12).

Unijne dyrektywy dotyczące raportowania ESG, które odnoszą się bezpośrednio do Zrównoważonego Rozwoju ONZ, choć do różnych dokumentów tejże agendy (13), zważając również na krajową linię interpretacyjną w ostatnich latach, otwierają furtkę do wielorakich interpretacji ideologicznych, o czym świadczą referowane przykłady raportów. 

W związku z nasilającą się tendencją instytucji europejskich, jak i transnarodowych korporacji, do poszerzania zakresu praw człowieka (uznając za prawa postulaty ruchu LGBT, dostęp do tzw. legalnej aborcji, czy założenia ideologii gender) należy ostrzegać, że liczne polskie firmy, w tym poddostawcy, a także szeregowi pracownicy, mogą odczuć niektóre postulaty społeczne – obowiązkowego ESG – jako atak na wyznawane przez siebie wartości lub na wolność sumienia i religii, czy na wolność gospodarczą. Rysuje się także konflikt z prawodawstwem krajowym przy określonych interpretacjach. 

Świadomość ESG w Polsce – sporo mówi się o szansach, mało o zagrożeniach 

Nad Wisłą i Odrą powoli rośnie świadomość czym jest ESG. Dominuje mówienie o pozytywach płynących ze zmian w zarządzaniu dużymi podmiotami. Miałyby się one przełożyć, oprócz walki ze zmianami klimatycznymi, m.in. na oszczędność energii i zasobów materiałowych poprzez analizę korzyści i ryzyka wewnątrz organizacji i w łańcuchach dostaw. 

Zgłębiając szczegóły ESG w gremiach branżowych i ekonomicznych pojawiają się wyraźne znaki ostrzegawcze bądź sprzeciwu. Ad exemplum: Mirosław Kachniewski podkreśla, że te podmioty, które nie zdecydują się bądź „prześpią” fazę dostosowania do zarządzania zgodnego z ESG, prawdopodobnie wypadną z rynku (14). Wynikać to może z odcięcia dostępu do rynków zbytu lub finansowania. Banki, na skutek wejścia w życie unijnego prawa, są zobowiązane do identyfikowania ryzyka ESG (15). W praktyce sektor bankowy wpływa w taki sposób na kredytobiorców, aby przyspieszyć transformację biznesu. 

Raport Damiana Olko dla Warsaw Enterprise Institute przestrzega, że implementacja ESG będzie oznaczała miliardowe koszty dla polskich przedsiębiorstw (16). Dokument uzasadnia także zagrożenie, że dyrektywa CSRD może w praktyce realizować interesy ograniczonej grupy dużych podmiotów. 

Z kolei w stanowisku przygotowanym przez członków Krajowej Izby Gospodarczej odnotowano m.in., że informacje, których wymaga dyrektywa unijna CSRD, znajdują się w kolizji z potrzebą zachowania poufności między pracodawcą a pracownikiem (17)

Warto też zwrócić uwagę, że w debacie o koncepcji ESG, jej filarze społecznym (S) i zarządczym (G), musi silniej wybrzmieć wątek etyczny. Głos do zabrania mają tutaj m.in. związki zawodowe czy związki wyznaniowe. Niektóre elementy rewolucji zrównoważonego rozwoju ONZ, które przesiąknęły do zarządów wielu transnarodowych korporacji, są jaskrawie sprzeczne choćby z katolicką nauką społeczną i jej rozumieniem solidarności pracowniczej. Ad exemplum chodzi o odgórną promocję przez kierownictwo firm akcji „afirmacyjnych” wobec środowiska LGBT wśród swoich pracowników (co gdyby było obowiązkowe, to wystąpiłby konflikt z konstytucyjnie chronionymi wolnościami sumienia i religii). 

Dyskusja o raportowaniu niefinansowym i jego społecznych postulatach nie ominie także wyższych uczelni. Jednym z powodów, dlaczego nowatorstwo koncepcji przyjmuje się z oporami w dużych polskich firmach, jest brak przyuczonych kadr. Wielka skala popytu będzie wymagała kształcenia studentów w zakresie ESG. Już postępują ku temu rozmowy z władzami polskich uczelni (18)

Zakres debaty o ESG i potencjalne kontrdziałania 

W dyskusji w Polsce daje się w kontekście ESG zaobserwować niekiedy skrajne stanowiska. Wśród prawicowych komentatorów pojawiają się głosy, żeby zieloną transformację i biurokrację ESG całkowicie odrzucić. Nie dostrzega się, że ta rewolucja w wymiarze legislacyjnym czy zmian organizacyjnych w dużych podmiotach, już się w znaczącej mierze dokonała. Ponadto została mentalnie przyjęta przez polityków i koncerny na Zachodzie, od których Polska pozostaje gospodarczo zależna. Z drugiej strony wyraźny jest konformizm u części propagatorów raportowania niefinansowego, nie patrząc na interes narodowy, a nawet szerzej na przyszłość UE. 

Oprócz większej otwartości stron w debacie, z pewnością potrzeba pogłębionych analiz, które rozjaśnią opinii publicznej zachodzącą transformację społeczno-gospodarczą. Za pilne w dyskusji o ESG uważam podjęcie oceny etycznej niektórych postulatów społecznych zrównoważonego rozwoju oraz przedstawienie w tym kontekście analiz prawnych. Należałoby pokazać na ile dyrektywy unijne, ich prawdopodobne interpretacje, znajdują się w kolizji z prawami i wolnościami, które gwarantowane są przez polską Konstytucję. Otwiera to drogę do konkretnych kontrdziałań. Możliwym zdaje się dostosowanie raportowania ESG, jeśli chodzi o filar społeczny (S) i zarządczy (G), na potrzeby krajowe, chroniąc polskich przedsiębiorców (w tym kredytobiorców), poprzez dodatkowe akty prawne. 

Sama idea ESG doznawała już zresztą zmian, a nawet wstrząsów. Owo „etyczne podejście do inwestowania” nie przeszkodziło, aby fundusze ESG posiadały ponad 8 mld USD w rosyjskich aktywach tuż przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie (19)

Dodatkowo proponowałbym rozważenie, aby powołać instytucję publiczną, która reprezentowałaby firmy zarejestrowane w Polsce w potencjalnych sporach dot. interpretacji przepisów ESG. Potrafię sobie wyobrazić, że np. polscy poddostawcy mogą spotkać się z jakąś presją ze strony zagranicznych koncernów, czy to wynikającą z różnic kultury korporacyjnej, czy z nadgorliwości sprawozdawczej, czy niewykluczone, że będzie to miało podtekst dominacji gospodarczej. Postulowana instytucja, przez odpowiednie wsparcie państwa polskiego, mogłaby brać na siebie pewne ryzyka, dopóki spór firmy z innym podmiotem, audytorami, bądź regulatorami nie zostanie wyjaśniony. Rzecz jasna do powołania instytucji trzeba by uzyskać przychylność decydentów, którzy podzielaliby rozumienie ochrony interesów narodowych. 

W niniejszym komentarzu celowo skupiłem się na zagrożeniach związanych z raportowaniem niefinansowym, w kontrze do głównego nurtu dyskusji. Generalną wadę w obecnej koncepcji ESG, która łączy w sobie trzy różne obszary (i wiele podobszarów), dostrzegam w jej technokratycznym podejściu do postulowanej „głębokiej transformacji społecznej”. Interdyscyplinarność sprawdza się świetnie na przykład w technice. W tym przypadku naukowcy z różnych dyscyplin mogą swoje postulaty i intuicje sprawdzić przy pomocy testów.

Z kolei przy reformach społecznych potrzebna jest nie tyle ilość wiedzy z wielu dyscyplin, a mądrość. Chodzi o antycypowanie przez decydentów długofalowych skutków swoich działań. Nie można przy tym pomijać antropologii (filozoficznej) czy szerzej kultury, którą w Polsce jak i w Europie, ukształtowało w dużej mierze chrześcijaństwo. 

Żywię nadzieję, że opinia publiczna zacznie przykładać większą uwagę do wymiaru etycznego postulatów zrównoważonego rozwoju, a w dyskusję włączą się przedstawiciele przedsiębiorców, związków zawodowych, władz uczelni, czy związków wyznaniowych. 

Autor: Jan Wudkowski – doktorant na UKSW, mgr ekonomii, absolwent II edycji Akademii Ordo Iuris 

 

 

Dostęp do linków: 28 października 2023.

1 M. Kachniewski, Tworzymy mapę ESG, https://www.parkiet.com/felietony/art38456401-tworzymy-mape-esg

2 A. Filipek, Raportowanie ESG: diabeł tkwi w szczegółach - wywiad z radcą prawnym Mateuszem Romowiczem, https://www.gospodarkamorska.pl/raportowanie-esg-diabel-tkwi-w-szczegolach-wywiad-z-radca-prawnym-mateuszem-romowiczem-73585

3 K. Kucharczyk, Nowe przepisy dużym wyzwaniem dla przedsiębiorców, https://www.rp.pl/analizy-rzeczpospolitej/art38680801-nowe-przepisy-duzym-wyzwaniem-dla-przedsiebiorcow

4 Departament Analiz Ekonomicznych PKO BP, Monitoring Branżowy - Raportowanie ESG w świetle dyrektywy CSRD, https://www.pkobp.pl/media_files/c34091cf-a104-4b7e-a85f-0ac7875abd80.pdf

5 liczba przeszło 1000 pozycji w raportach ESG pochodzi z dokumentu: D. Olko, Raport: Pod ciężarem ESG – Koszty raportowania ESG dla małych i średnich firm w Polsce, Warsaw Enterprise Institute, 2023, https://wei.org.pl/wp-content/uploads/2023/04/Pod-ciezarem-ESG.pdf

6 A. Myczkowska-Utrata, Sektorowe standardy ESRS przesunięte o 2 lata? Propozycja Komisji Europejskiej da oddech przedsiębiorcom, https://www.esginfo.pl/sektorowe-standardy-opoznione-o-2-lata/

7 M. Peeters, The 2016-2063 Sexual and Reproductive Health and Reproductive Rights Neo-Colonizing Plan for Africa, „Chrześcijaństwo-Świat-Polityka ”, (23), 2019, 85–100. https://doi.org/10.21697/CSP.2019.23.1.05

8 Tamże.

9 ordoiuris.pl, Komisja Europejska skontroluje realizację ideologicznych postulatów, https://ordoiuris.pl/ochrona-zycia/komisja-europejska-skontroluje-realizacje-ideologicznych-postulatow

10 - Raport Zintegrowany Grupy Orlen, https://raportzintegrowany2021.orlen.pl/wp-content/uploads/2022/07/ORLENRaportZintegrowany221.pdf - Raport zrównoważonego rozwoju sieci Biedronka za 2022 rok, https://cdn.biedronka.pl/newsletter/raport/59106_raport_biedronka_2022.pdf

11 Przykłady spółek, które w raportach ESG jako priorytet stawiają m.in. na brak dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową: - Raport ESG McDonald’s Polska za 2021 rok, https://mcdonalds.pl/raport-esg/ - LPP Sprawozdanie zrównoważonego rozwoju za rok 2022/2023, https://www.lpp.com/wp-content/uploads/2018/02/LPP-Sprawozdanie-zrownowazonego-rozwoju-za-rok-2022-2023-PL.pdf

12 Przykłady spółek, które w raportach ESG deklarują jakie działania podejmują na rzecz poparcia środowiska LGBT+: - PwC Polska Sp. z.o.o., Raport Zrównoważonego Rozwoju PwC w Polsce za rok finansowy 2021/22, https://www.pwc.pl/pl/pdf-nf/Raport_Zrownowazonego_Rozwoju_PwC_Polska_FY22.pdf - BPN Paribas Bank Polska S.A., RAPORT ESG prezentujący informacje niefinansowe BNP Paribas Bank Polska S.A. oraz Grupy Kapitałowej BNP Paribas Bank Polska S.A. za rok 2021, https://www.bnpparibas.pl/_fileserver/item/1536862

13 Na przykład dyrektywa CSRD odnosi się m.in. do Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, jak również do Wytycznych ONZ dotyczących biznesu i praw człowieka. Treść dyrektywy do pobrania z: https://www.gov.pl/attachment/a65956c9-880e-43bb-846e-dda0feb89370

14 M. Kachniewski, ESG jako biznesowa konieczność - dr Mirosław Kachniewski, Prezes SEG, https://www.youtube.com/watch?v=PjWBMj0-17k

15 Zmiany w rozporządzeniu dotczącym wymogów kapitałowych precyzują definicję ryzyka ESG. Zob: Komisja Europejska (2021). Wniosek ws. rozporządzenia PE i Rady zmieniającego rozporządzenie (UE) nr 575/2013 w odniesieniu do wymogów dotyczących ryzyka kredytowego, ryzyka związanego z korektą wyceny kredytowej, ryzyka operacyjnego, ryzyka rynkowego oraz poziomu wyjściowego, (art. 4(1)(52)(d) CRR), https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/ALL/?uri=CELEX:52021PC0664

16 D. Olko, Raport: Pod ciężarem ESG – Koszty raportowania ESG dla małych i średnich firm w Polsce, Warsaw Enterprise Institute, 2023, https://wei.org.pl/wp-content/uploads/2023/04/Pod-ciezarem-ESG.pdf

17 Red. członkowie komitetu ds. ESG KIG, Stanowisko KIG w sprawie ESRS, https://kig.pl/wp-content/uploads/2023/01/stanowisko-KIG-ESRS-10.01.2023-1.pdf

18 Zob.: - A. Domańska, Raportowanie ESG i nowe stanowiska pracy, https://www.youtube.com/watch?v=vXCjWgWry5E&t=255s - PRME Chapter Poland, https://www.unprme.org/chapter/prme-chapter-poland

19 D. Olko, Suplement do Raportu: Kapitalizm interesariuszy i ESG w nowej rzeczywistości – Interesariusze idą na wojnę, Warsaw Enterprise Institute, 2022, https://wei.org.pl/wp-content/uploads/2022/06/Interesariusze-ida-na-wojne.pdf

Czytaj Więcej