Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl
23.06.2025
Dzisiejsza Polska coraz bardziej przypomina rzeczywistość znaną z czasów PRL — gdzie prawo było narzędziem władzy, a nie jej ograniczeniem. Wbrew zapisom Konstytucji RP, działania obecnej władzy podważają niezależność sądów, legalność instytucji oraz wolę Narodu, przywracając rzeczywistość tzw. konstytucji rzeczywistej — niepisanej, opartej wyłącznie na sile politycznej.
Praworządność według Konstytucji RP
W Konstytucji RP z 1997 r. znajdują się dwa postanowienia dotyczące praworządności, a mianowicie art. 2, który ustanawia zasadę demokratycznego państwa prawnego i art. 7, który wprowadza zasadę legalizmu. Z formalnego punktu widzenia, nie było niezbędne takie właśnie uregulowanie zasady praworządności. We współczesnym państwie nie ma wątpliwości, że praworządność dotyczy zarówno aspektu formalnego to znaczy zobowiązania organów państwa do działania na podstawie prawa i zgodnie z jego treścią, jak to reguluje art. 7 oraz, że treść prawa powinna spełniać warunki materialne, co wynika z art. 2. Zatem, najkrócej rzecz ujmując, prawo powinno być dobre, a więc sprawiedliwe. Specjaliści uzupełniają te dwa podstawowe założenia o tzw. meta normy. Chodzi o to, by każdy, czyje prawo podmiotowe zostało naruszone, miał prawną możliwość dochodzenia swoich uprawnień. Państwo winno gwarantować funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, którego zadaniem jest restytucja prawa, czyli przywrócenie warunku zgodności z prawem.
W polskiej klasycznej filozofii prawa możemy przeczytać, że zasada praworządności oznacza, iż prawo jest dobre i tak właśnie rozumiana praworządność powinna stanowić podstawę działania organów państwa. Tego właśnie oczekiwaliśmy od Rzeczpospolitej, gdy powstawała w 1989 r., i gdy 4 czerwca wzięliśmy udział w wyborach do Sejmu i Senatu. Nie były to wybory wolne, ale stanowiły namiastkę możliwości, które po raz pierwszy od 1 września 1939 r. dawały szansę na suwerenną Polskę. Ta szansa została wówczas wykorzystana, chociaż dalszy przebieg reform nie gwarantował szybkiego rezultatu i tym bardziej pełnego sukcesu. Dziś widać wyraźnie, jak trudną drogę przeszliśmy i o jak wysoką stawkę gramy. Jeśli strona rządowa (w wypowiedziach wielu swoich prominentnych polityków, w tym również Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara) podejmuje działania będące w całkowitej sprzeczności z zasadą praworządności, nie uznając legalnie powołanych sędziów Sądu Najwyższego i kwestionując na tej podstawie uprawnienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych do uznania ważności wyborów Prezydenta RP, to znaczy, że nie istnieje nie tylko praworządność jako stan faktyczny, ale również odrzucone są te normy Konstytucji RP, które nakazują jej realizację. To znaczy, że Konstytucja Rzeczpospolitej staje się fikcyjna, czyli jej postanowienia w przedstawionym zakresie nie obowiązują. Natomiast obowiązuje tzw. konstytucja rzeczywista. Jest to konstytucja niepisana, czyli taka, która obowiązuje w miejsce tej formalnie uchwalonej i przyjętej w referendum konstytucyjnym.
Polska Tuska jak PRL?
Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło i dziś znów, jak w okresie Polski Ludowej, Konstytucja jest fikcją. Potwierdza to obłudne stosowanie przez stronę rządową przepisów art. 187 ust. 1 pkt. 2) Konstytucji regulujących skład Krajowej Rady Sądownictwa oraz przepisów art. 324 par. 1 i 2 Kodeksu Wyborczego w zakresie dotyczącym stwierdzenia ważności wyborów, czego najświeższym przykładem jest uznanie obowiązywania uchwały Sądu Najwyższego w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych stwierdzającej ważność wyborów uzupełniających do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej przeprowadzonych 16 marca 2025 r.[1], gdyż w tym przypadku zmiana składu KRS dokonana w 2017 r. nie narusza regulacji konstytucyjnej. Wprawdzie retoryczne byłoby pytanie, dlaczego tak się dzieje, ale mimo to warto przypomnieć, że tak działa „demokracja walcząca”. Decyduje interes polityczny i zdolność zastosowania środków przymusu, którymi dysponuje.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że skład Krajowej Rady Sądownictwa jest prawidłowo unormowany w ustawie o KRS znowelizowanej w 2017 r., a więc zarzut niekonstytucyjności jest bezzasadny. Art. 187 ust. 1 pkt. 1) i pkt. 2) stanowią, że w składzie KRS znajduje się (oprócz I Prezesa SN, MS, Prezesa NSA i osoby powołanej przez Prezydenta RP) 15 członków wybranych spośród sędziów SN, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych. Przedmiotem sporu jest sposób powoływania wskazanych 15 sędziów. Konstytucja stanowi jednoznacznie, że wybór dokonuje się „spośród” sędziów, a nie „przez” sędziów. Dlatego też nowelizacja ustawy o KRS dokonana w grudniu 2017 r. przez Zjednoczoną Prawicę jest zgodna z Konstytucją. Opozycja z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy twierdziła, że wybór owych 15 sędziów mają obligatoryjnie przeprowadzać sędziowie, co jest sprzeczne z treścią art. 187 ust. 1 pkt. 2) Konstytucji. W praktyce wybór dokonywany przez sędziów powoduje rozrost władzy sędziowskiej, która nie podlegając żadnej kontroli zewnętrznej przekształca się w specyficzny rodzaj sędziowskiego związku zawodowego. Takie zjawisko występowało nie tylko w Polsce, ale wcześniej także w Hiszpanii, co również spowodowało przeprowadzenie odpowiednich zmian legislacyjnych. Nie ma więc podstaw do kwestionowania uprawnień Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do podjęcia uchwały w sprawie stwierdzenia ważności wyborów Prezydenta RP w 2025 r.
Odrzucenie woli Suwerena
Trzeba jednocześnie zauważyć, że wszystkie działania podejmowane przez polityków rządzącej koalicji 13 grudnia, w tym Premiera RP Donalda Tuska i Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, zmierzają jednoznacznie w kierunku odrzucenia woli Narodu, a stosowane metody należą do środków stosowanych w systemach autorytarnych. Odniosę się do jednego z proponowanych, a mianowicie politycznego wymuszenia na Prezydencie RP Andrzeju Dudzie cofnięcia weta w sprawie ustawy incydentalnej przewidującej powołanie specjalnego sądu składającego się z sędziów Sądu Najwyższego, który miałby, poprzez swą rzekomą apolityczność gwarantować prawidłowe stwierdzenie ważności wyborów Prezydenta RP. Kwestia owego specjalnego sądu została już dokładnie omówiona, więc w tym miejscu wystarczy jedynie zapytać, a cóż to za nowa instytucja prawna „cofnięcie weta” przez Prezydenta RP? W odpowiedzi wystarczy stwierdzić, że Prezydent jest władny działać na podstawie prawa i w granicach prawa i w związku z tym, niezależnie od przesłanek merytorycznych, nie mówiąc już o politycznych, nie mając takiego uprawnienia, działania takiego nie może wykonać. Byłoby to przekroczenie kompetencji, które jasno wynikają z art. 126 ust. 3 Konstytucji RP, gdyż „Prezydent RP wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach”. Prawo nic już w Polsce nie znaczy!
Prof. Anna Łabno — konstytucjonalista, Akademia Tarnowska, członek Rady Naukowej Ordo Iuris
07.05.2025
W Unii Europejskiej toczą się prace nad reformą traktatów, której skutkiem może być faktyczna likwidacja suwerennego państwa polskiego.
07.05.2025
W Unii Europejskiej toczą się prace nad reformą traktatów, której skutkiem może być faktyczna likwidacja suwerennego państwa polskiego. Jak wpłynie to na jedną z zasad ustrojowych, jaką jest demokratyczność?
Naród europejski w miejsce polskiego
Budowa scentralizowanej Unii Europejskiej, czyli państwa europejskiego, oznacza, że zmianie ulec musi Konstytucja RP z 1997 r. Konkretnie, uchylony będzie art. 4, a więc Naród utraci pozycję zwierzchnią, przestanie być suwerenny, a jego przedstawiciele, czyli posłowie i senatorowie utracą atrybut reprezentowania suwerena. Nie będą więc reprezentować suwerena, gdyż formalnie pozycję tę uzyska tzw. naród europejski, a w jego imieniu występować będzie Parlament Europejski. Sejm i Senat reprezentować będą zatem naród polski w zakresie tych kompetencji, które zostaną Polsce przyznane w ramach zmian politycznych dokonanych w Traktatach o Unii Europejskiej i o funkcjonowaniu UE. A zatem będą to sprawy lokalne, gdyż polityka zagraniczna i obronność przejdą do uprawnień UE, a te decydują o suwerenności państwa. To oznacza również, że, biorąc pod uwagę pozostałe zmiany Traktatów, Polska utraci rzeczywistą podmiotowość w zakresie podejmowania decyzji o kierunkach swojego rozwoju, a więc utraci decyzyjność polityczną. Utrzyma jedynie kompetencje w zakresie zarządzania, które będzie musiało być wyznaczone interesami najsilniejszego państwa Unii, czyli Niemiec. Ten twór, który powstałby w miejsce Rzeczypospolitej i formalnie miałby status zbliżony do dzisiejszych landów niemieckich, nie miałby kompetencji do działania we własnym interesie i jako taki nie realizowałby funkcji państwa. Jednak również państwo europejskie nie wykonywałoby takich funkcji, ponieważ nie istnieje naród europejski, w imieniu którego miałoby występować. Twór unijny jako państwo nie jest w stanie istnieć i funkcjonować skutecznie, gdyż nie istnieje naród europejski. Byłby to bowiem twór czysto formalny niespełniający najważniejszej cechy narodu, jaką jest tożsamość narodowa oparta o wspólnotę kulturową i polityczną. A zatem powstanie wewnętrznie sprzeczny układ w systemie sprawowania władzy, gdyż wykonywać ją będzie podmiot - UE - niezdolny do reprezentowania interesów „narodu europejskiego”, ponieważ taki nie istnieje, a narody, dotąd zorganizowane we własne państwa nie będą miały uprawnień do działania w takim charakterze.
Powołanie instytucji obywatelstwa UE i uznanie, że z mocy posiadania obywatelstwa państwa członkowskiego Unii, każdy jest też jej obywatelem, ma czysto formalny skutek. W istocie rzeczy obywatelstwo europejskie nie wpłynęło na ukształtowanie się etosu europejskiego. Narody powstają w bardzo długim procesie kształtowania się świadomości wspólnoty kultury i dziejów, na którą składają się wspólnota historycznych doświadczeń, język, religia, by wymienić najważniejsze. A także wspólne cele polityczne wszystkich narodów europejskich, co w żadnym okresie historycznym dziejów Europy spełnione nie było. Podobnie w okresie istnienia Unii Europejskiej. Dla skutecznego powołania państwa europejskiego brak jest więc spoiwa, które jest czynnikiem niezbędnym.
Powyższe ustalenia potwierdzają, że w wyniku powołania państwa unijnego Polska utraci swoją dotychczasową pozycję państwa suwerennego i niepodległego, a więc stanie się krajem podległym i zależnym w pełnym wymiarze politycznym. Nowa konstytucja Rzeczypospolitej zostanie pozbawiona dwóch podstawowych zasad, czyli zasady zwierzchnictwa Narodu (wyrażonej w art. 4 ust. 1 ustawy zasadniczej) i zasady niepodległości uregulowanej w art. 5. Usunięcie tych zasad będzie konsekwencją utraty suwerenności i w związku z tym również niepodległości jako ściśle ze sobą powiązanych fundamentalnych cech państwa narodowego. Musi też prowadzić do utraty zdolności do utrwalania i rozwijania wartości demokratycznych, gdyż te wyrastają i mogą być skutecznie rozwijane tylko w warunkach samostanowienia. Podstawę dla nich stanowi bowiem wolność.
Demokracja w polskim systemie konstytucyjnym
Konstytucja RP nie wyjaśnia pojęcia demokracji. Nie ustanawia „zasady demokracji”, a pojęcia tego używa tylko w dwóch kontekstach. We „Wstępie” do Konstytucji czytamy: „w trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski […] ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej […]”, a więc Konstytucja nakazuje stosowanie demokratycznych metod podejmowania decyzji w sprawach Polski. Nie ma wątpliwości, że chodzi o wykonywanie zwierzchniej władzy przez Naród, a więc realizację podmiotowości politycznej obywateli. Drugi kontekst wskazuje art. 2 stanowiąc, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Państwo Polskie ma być nie tylko prawne, ale także demokratyczne, co w pierwszej kolejności oznacza zwierzchnie uprawnienia Narodu w procesie wykonywania władzy.
Powściągliwość aksjologiczna Konstytucji RP jest tylko pozorna, gdyż nie o to chodzi, by mnożyć zasady, ale by tekst ustawy zasadniczej regulował te prawa jednostki, które decydują o podmiotowości obywateli. Jak więc należy rozumieć demokrację, do której odwołuje się Konstytucja RP i czy zawiera jakieś szczegółowe regulacje, które mogłyby decydować o jej rozumieniu?
Trzeba wyraźnie stwierdzić, że pojęcie demokracji, które znajdujemy w Konstytucji nie dotyczy formy rządów, a więc rozróżnienia między monarchią a republiką, a do takiego najczęściej się odwołujemy. Istota demokracji to nie wybór pomiędzy monarchiczną głową państwa a pochodzącą z wyborów czy to powszechnych, jak w Polsce czy też dokonywanych na przykład przez połączone izby parlamentu, czy inne podobne ciało polityczne. Jeśli demokracja oznacza polityczną podmiotowość, to oznacza równocześnie wolność jednostki w stosunku do władzy. W ujęciu historycznym przede wszystkim wobec monarchy, ale z upływem lat także parlamentu. A więc wobec każdej władzy.
Kiedy możemy mówić o demokracji?
Bardzo dobrym przykładem, czym jest demokracja i jak należy ją chronić, są dzieje Wielkiej Brytanii, która jeszcze do niedawna była przykładem państwa, w którym jednostka cieszyła się wyjątkową ochroną wolności, a system rządów pozostawał niezmiennie monarchiczny. Ten model demokracji zapoczątkowany w Anglii XVII wieku i następnie rozwijany w kolejnych stuleciach, tak ważny dla ustroju tego kraju, opiera się na idei połączenia ograniczonej monarchii i republikanizmu w powiązaniu z zasadą podziału władzy.
Warto zauważyć, że ten wzorzec został wykorzystany w Konstytucji 3 maja 1791 r. dla uregulowania stosunków między parlamentem a władzą wykonawczą, czyli królem, ale bieg wydarzeń wykluczył jego praktyczne ugruntowanie. Wolności zagrażać mogą nie tylko arbitralne decyzje króla, ale także Sejmu. Hugon Kołłątaj, w traktacie „Prawo polityczne polskiego narodu”, pisał tak: „biada temu narodowi, któremu sprawiedliwość i słuszność nie przepisze granic władzy: tym to sposobem nawet w rzeczypospolitej można być pod despotyzmem ludzi. Nie masz oczywistszego podziału rządu na dobry i zły. […] w złym rządzie, nawet pod rzecząpospolitą, można być niewolnikiem, w dobrym, nawet pod monarchą można być wolnym”. Te trafne słowa nie zwalniają z obowiązku troski o wprowadzenie do konstytucji i następnie realizację tych wszystkich zasad, które stanowią gwarancje zgodności systemu władzy z wolnością jednostki, która jednak nie jest nieograniczona i zakłada obowiązek działania na rzecz dobra wspólnego narodu i państwa.
Podsumowując, demokracja istnieje tylko wówczas, gdy jednostka jest wolna i korzystając ze swej wolności ma realną, ale również prawnie gwarantowaną możliwość korzystania ze swoich uprawnień. Taką władzę zapewnia tylko własny rząd, w którego powołaniu ma swój udział jednostka – obywatel będący podmiotem suwerenności, a więc mający konstytucyjny status suwerena. W przeciwnym wypadku staje się podmiotem zależnym. Czy ta powyższa teza jest zasadna? Czy na pewno tylko w państwie rządzonym przez naród – suwerena mamy gwarancje zachowania wolności, a więc demokracji? Próbując odpowiedzieć na te wątpliwości, zwróćmy uwagę na kwestie najbardziej aktualne w ostatnim okresie i najważniejsze z punktu widzenia nie tylko demokracji polskiej.
Unia nie reaguje na naruszenia
Fundamentem demokracji jest wolność słowa, którą reguluje art. 54 ust. 1 Konstytucji stanowiąc, że „każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Zgodnie z art. 54 ust. 2 zakazana jest cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy, ale dopuszczalne jest wprowadzenie obowiązku uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.
Wbrew powyższym postanowieniom Telewizja Polska została przejęta przez rząd Premiera Donalda Tuska, który w ten sposób wykluczył wolny przekaz informacji poprzez telewizję publiczną. W ostatnim okresie telewizje prywatne zostały zagrożone odebraniem koncesji. Działania te nie spotkały się z negatywną oceną instytucji Unii Europejskiej, a przecież w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej można przeczytać, że jedną z podstawowych wartości, na których opiera się Unia, jest demokracja, a oprócz tego godność osoby ludzkiej, wolność, równość, państwo prawne, poszanowanie praw człowieka, pluralizm, niedyskryminacja, tolerancja, sprawiedliwość, solidarność oraz równość kobiet i mężczyzn. Wartości te stanowią aksjologiczny fundament prawa Unii, co (w szczególności ze względu na praktykę stosunków Unii z Rzeczpospolitą w ostatnich kilku latach) musi powodować stanowczą krytykę absolutnego rozdźwięku między obowiązującym prawem a praktyką jego stosowania. Czyż łamanie prawa, które stało się w Polsce codziennością w ramach demokracji walczącej, nie powinno stanowić podstawy do wszczęcia postępowania na podstawie art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej? Trudno jednak oczekiwać ze strony instytucji Unii ochrony wartości demokratycznych, gdy to właśnie ta organizacja zachęca, a nawet usiłuje wymusić wprowadzenie w Polsce małżeństw jednopłciowych, a także opowiada się zdecydowanie za ograniczeniem wolności poglądów, którą chroni w Polsce wspomniany art. 54 ust. 1 Konstytucji.
Cenzura pod pozorem walki z „mową nienawiści”
W bieżącym roku szczególnie drastycznym przykładem polityki rządu Donalda Tuska ograniczania wolności słowa jest sprawa nowelizacji przepisów kodeksu karnego poprzez poszerzenie przesłanek dyskryminacyjnych powodujących odpowiedzialność karną z tytułu tzw. mowy nienawiści. Uchwalenie tej nowelizacji nastąpiło w atmosferze ostrego sprzeciwu wielu środowisk opiniotwórczych w Polsce, ale większość rządząca zdołała uchwalić ustawę zmieniającą kodeks karny i dopiero Prezydent zablokował jej wejście w życie, składając do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o kontrolę konstytucyjności tych przepisów. Trzeba jednocześnie zauważyć, że prawo europejskie nie zobowiązuje do wprowadzenia szczególnej ochrony przed mową nienawiści. Nie oznacza to jednak by Parlament Europejski oraz Komisja Europejska nie podejmowali próby uznania mowy nienawiści za przestępstwo europejskie, ale dotąd nie doszło do uchwalenia tego rodzaju przepisów ze względu na sprzeciw wyrażony w Radzie przez Polskę i Węgry.
Podstawowym zarzutem przedstawionym wobec nowelizacji było ograniczenie wolności wyrażania swoich poglądów, czy (jak najczęściej mówimy, wolności słowa) poprzez wprowadzenie takich przesłanek odpowiedzialności za jej naruszenie, które nie spełniają podstawowych wymagań wynikających z konstytucyjnego obowiązku zachowania dostatecznej określoności regulacji prawnej. Warunek jasności i precyzji przepisów prawa wynikający z uregulowanej w art. 2 Konstytucji zasady demokratycznego państwa prawnego, ma szczególne znaczenie w przypadku odpowiedzialności karnej, gdyż umożliwia ścisłe ustalenie granic dopuszczalnego zachowania. Jeśli granice wolności słowa nie są precyzyjnie określone, wyklucza to korzystanie z tej podstawowej wolności człowieka.
Szczególne znaczenie tej wolności najlepiej oddają słowa Profesora Bogusława Wolniewicza: Kamieniem węgielnym demokracji jest wolność słowa. […]: jak daleko sięga demokracja, tak i wolność słowa; a gdzie wolność słowa się kończy, tam też kończy się demokracja. Dla cywilizacji Zachodu wolność słowa jest cechą swoistą, nie ma jej żadna inna[1].
W pracy wykorzystałam tekst wykładu R. Buttewicke’a, „Konstytucja 3 Maja na tle nowożytnej Europy. Synteza republikanizmu i monarchizmu”, w: „Pamięć chwili, która nas samym sobie wróciła… wykłady trzeciomajowe w Trybunale Konstytucyjnym”, red. A. Rzepliński, K. Budziło, A. Jankiewicz, Warszawa 2016.
Prof. Anna Łabno – konstytucjonalista, Akademia Tarnowska, członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris
Czytaj też:
Suwerenna, niepodległa i demokratyczna. Fundamenty Rzeczypospolitej - cz. I
16.04.2025
Konstytucja RP ustanawia pewien system wartości, na którym opiera się ustrój Polski. Aksjologię tę wyrażają zasady, które nie są w sposób bezpośredni unormowane w polskiej ustawie zasadniczej. Dlatego też Konstytucja nie tworzy żadnego ich katalogu. Są one wytworem nauki prawa konstytucyjnego, która interpretuje je przede wszystkim z rozdziału I Konstytucji zatytułowanego „Rzeczpospolita”. Na tej podstawie tworzone są różne katalogi zawierające od kilku do nawet kilkunastu zasad. Oprócz rozdziału I, zasady są interpretowane także z innych części Konstytucji i tak trzeba wymienić przede wszystkim zasadę godności człowieka otwierającą rozdział II poświęcony wolnościom i prawom człowieka i obywatela czy zasadę pomocniczości umieszczoną we Wstępie. Natomiast w rozdziale I uregulowane zostały między innymi zasada dobra wspólnego (art. 1), zasada jednolitości Rzeczypospolitej (art. 3), czy niepodległości i nienaruszalności terytorium Rzeczypospolitej (art. 5), a także tak znana, jak demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2). Można wymienić jeszcze kilka innych, gdyż ich katalog nie jest zamknięty a nauka prawa konstytucyjnego także innym postanowieniom Konstytucji nadaje przymiot zasady, jak na przykład wolności zrzeszania się (art. 12).
Suwerenność podstawą funkcjonowania państwa
Treść zasad jest ustalana na podstawie źródeł aksjologicznych istniejących poza Konstytucją. Ustawa zasadnicza czerpie zatem z zewnętrznego w stosunku do Konstytucji systemu wartości kształtującego życie indywidualne i społeczne w Polsce. Zasady mają bardzo duże znaczenie w procesie interpretacji Konstytucji i ostatecznie to one określają tożsamość ustrojową Rzeczypospolitej, decydując o jej odrębności. Z tego powodu pewnym zasadom przypisujemy szczególne znaczenie i dotyczy to zasady zwierzchniej władzy Narodu, przedstawicielskiej formy sprawowania władzy, zasady dobra wspólnego, zasady praworządności czy zasady demokratycznego państwa prawnego. Zasady te pełnią szczególną rolę ustrojową. Wydaje się jednak, że na zasady można byłoby spojrzeć również z punktu widzenia ich znaczenia w sytuacji politycznej, w jakiej Polska aktualnie się znajduje. Chodzi zarówno o stosunki wewnętrzne, jak i międzynarodowe, a więc przede wszystkim zagrożenie bliskim powstaniem scentralizowanej Unii Europejskiej oraz utratą niepodległości i suwerenności, które są tego nieuniknioną konsekwencją. Konsekwencją tej zmiany będzie również utrata demokratyczności jako następstwo silnego nacisku ideologicznego, któremu Polska jest przez ostatnie lata systematycznie poddawana. Aktualnie musimy się zmierzyć z nowelizacją kodeksu karnego, która miałaby umożliwić zwalczanie tzw. mowy nienawiści. Szczególne znaczenie mają zatem dwie zasady ustrojowe, a mianowicie zwierzchniej władzy Narodu oraz zasada wolności słowa, która jest fundamentem demokracji. Tylko pozornie, zarówno dokonany wybór, jak i zestawienie tych zasad, mogą wydawać się nieprzekonujące. Jak dowodzi historia Polski, demokracja może rozwijać się i utrwalać tylko w wolnym państwie, a takie musi być suwerenne i niepodległe.
Zasada suwerenności narodu ma w Polsce długą tradycję. Jej początki można datować na koniec XVI wieku, gdy po raz pierwszy odwołano się do niej w Artykułach Henrykowskich z 1573 r. Wówczas jednak pojęcie narodu, zgodnie z duchem epoki, obejmowało jedynie stan szlachecki. Do idei suwerenności narodu w jej współczesnym kształcie nawiązała Konstytucja 3 maja 1791 r. stanowiąc, że „wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu”. To wiekopomne ujęcie władzy narodu przedstawione przez J. J. Rousseau w jego słynnym dziele „Umowa społeczna”, zapoczątkowało także w Polsce kształtowanie się idei władzy suwerennej. Rousseau wskazał jako jej jedyne i wyłączne źródło naród (lud), a istota jego podejścia do władzy narodu zasadza się na przekonaniu, że istnieje wola powszechna, która jest atrybutem narodu i jako taka jest niepodzielna i niezbywalna. Jak twierdził Rousseau, przekazać można tylko władzę, ale nie wolę. Koncepcja suwerenności Rousseau nie utrwaliła się w polskim konstytucjonalizmie. Konstytucja marcowa z 1921 r. w art. 2 stanowiła, że „władza zwierzchnia należy do Narodu”. Uważa się, iż takie ujęcie zasady suwerenności, a więc wskazanie podmiotu władzy zwierzchniej jedynie ustanawia zwierzchność narodu, ale nie określa źródła władzy. Z drugiej jednak strony, jeśli mówimy o władzy zwierzchniej, a więc takiej, ponad którą nie istnieje już żaden inny podmiot, to czy nie stanowi on jednocześnie źródła tej władzy? Na pewno nie ulega wątpliwości, że zwierzchnictwo narodu należy rozumieć jako brak nadrzędnego wobec niego podmiotu.
Nie ma suwerennego Narodu bez niepodległego państwa
Obowiązująca Konstytucja RP nawiązuje zatem do tradycji pierwszej Konstytucji po odzyskaniu niepodległości, stanowiąc w art. 4 ust. 1, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Zasada zwierzchnictwa Narodu, czyli zasada suwerenności Narodu to zagadnienie złożone, wielowątkowe i w krótkim tekście nie jest możliwe przedstawienie wszystkich jego aspektów. Przede wszystkim należy podkreślić, że zasada suwerenności narodu jest nierozerwalnie związana z zasadą suwerenności państwa, której to zasady polska Konstytucja wprost nie ustanawia. Jest ona niejako dorozumiana.
Naród przestaje wykonywać swoje zwierzchnictwo, gdy państwo traci niepodległość, a więc i suwerenność. Brak niepodległości wyklucza suwerenny byt tak państwa, jak i narodu. Ścisły związek pomiędzy niepodległością i suwerennością uzasadnia nałożony w art. 5 Konstytucji RP z 1997 r. na władze publiczne Rzeczypospolitej, obowiązek strzeżenia niepodległości i nienaruszalności jej terytorium. Zależność tę dostrzegali już twórcy Konstytucji 3 maja stanowiąc, że „ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencją polityczną niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony […] niniejszą Konstytucję uchwalamy”.
Zasada suwerenności narodu, także w ujęciu współczesnym, musi ze swej istoty opierać się na założeniu niepodzielności i niezbywalności zwierzchnictwa narodu. Naród władny jest natomiast przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach tak, jak to jednoznacznie wskazuje art. 90 ust. 1 Konstytucji RP z 1997 r. Uprawnia on przekazać kompetencje w niektórych sprawach, ale nie władzę zwierzchnią, którą dzierży Naród. Ta pozostaje jego bezwzględnym atrybutem. Dlatego też art. 90 ust. 1 Konstytucji pełni funkcję gwarancyjną zachowania istoty suwerenności państwa i narodu przy jednoczesnym dopuszczeniu możliwości współpracy międzynarodowej. Współpraca ta winna mieć jednak jasno wyznaczone granice, które wynikają z tekstu samej Konstytucji. Taki sens konstytucyjnej ochrony suwerenności Narodu i suwerenności Państwa potwierdza Trybunał Konstytucyjny w swoim orzecznictwie.
Koniec suwerennej Polski?
Zasada zwierzchnictwo Narodu ustanowiona w art. 4 ust. 1 Konstytucji oznacza niezbywalność tego władztwa. Władzy zwierzchniej nie da się wykonywać wspólnie z innym podmiotem, ani, tym bardziej, w pozycji podporządkowanego podmiotu, gdyż z istoty rzeczy zwierzchnik może być tylko jeden. W konsekwencji, przynależność do organizacji międzynarodowych, w tym w szczególności do Unii Europejskiej, jest określona granicami wskazanymi w Konstytucji, a władze Rzeczypospolitej są zobowiązane strzec realizacji tych postanowień. Trzeba więc postawić pytanie, jakie są dla Rzeczypospolitej konsekwencje powstania federalnej Unii Europejskiej (a raczej stosując prawidłowe określenie, scentralizowanego państwa unijnego) z punktu widzenia suwerenności i niepodległości? Czy w przypadku utraty suwerenności i jednocześnie niepodległości, te dwie fundamentalne zasady ustrojowe Rzeczypospolitej, a mianowicie zwierzchnictwa Narodu i niepodległości mogłyby nadal obowiązywać? Nie ma żadnej wątpliwości, że będą musiały być uchylone w wyniku zmiany Konstytucji RP, która będzie konieczna w przypadku powstania scentralizowanego państwa Unii Europejskiej. Artykuł 4 ust. 1 przestanie obowiązywać, podobnie art. 5 nakazujący strzec niepodległości Rzeczypospolitej. Przede wszystkim jednak Polska utraci i niepodległość, i suwerenność, a zmiany w Konstytucji będą tylko tego nieuchronną konsekwencją ustrojową.
A czy zachowamy demokratyczność? W postaci zasad ustrojowych, czy także w systemie politycznym? Pewne aspekty tego zagadnienia postaram się przedstawić w części II.
Prof. Anna Łabno - konstytucjonalista, członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris
• Prawo rodziców do wychowania dzieci jest najważniejszym elementem praw rodzicielskich. Ma ono charakter przyrodzony i naturalny i jako takie nie pochodzi z nadania państwa.
• Prawne uregulowanie wszystkich zagadnień składających się na wychowanie musi być oparte na założeniu jak najszerszego udziału rodziców w tym procesie.
• Wobec prób, wkraczania przez państwo w uprawnienia rodziców, poprzez narzucenie im nowego, sprzecznego z ich poglądami, modelu wychowania ich własnych dzieci, rodzice mogą poszukiwać ochrony w Konstytucji Rzeczypospolitej.
• Ustawa zasadnicza gwarantuje rodzicom wolność do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, w tym w sferze moralnej i religijnej. Oznacza to zakaz ingerencji osób trzecich, w tym władz publicznych, w uprawnienia rodziców.
• Ustawa zasadnicza, kierując się dobrem dziecka ustanawia po stronie państwa obowiązek ochrony praw dziecka, w szczególności ochrony przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.
• Zasada dobra dziecka obejmuje m.in. prawo do wzrastania w rodzinie, co jest zbieżne z nadrzędnością uprawnień rodzicielskich wobec dzieci. W konsekwencji tylko w sytuacji, gdy rodzice nie spełniają swoich obowiązków, interweniować może władza publiczna.
• Konstytucja szczególne znaczenie przypisuje takim wartościom jak małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo, stanowiąc, że znajdują się one pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Ma to rangę zasady ustrojowej.
Konstytucyjne założenia prawa rodziców do wychowania dzieci
Prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami ustanawia art. 48 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej. Konstytucja obowiązuje już przeszło 25 lat i być może niejeden uznałby, że to martwy przepis, bo dotąd w publicznej dyskusji nie pojawiał się. Ale to jest specyficzna cecha pewnych norm konstytucyjnych. Przypominamy sobie o ich istnieniu wtedy, gdy są potrzebne. Na co dzień po prostu obowiązują i świadomie czynimy z nich użytek, gdy sytuacja tego wymaga, w szczególności, gdy pojawia się zagrożenie ich stosowania. Aktualnie, od czasu powołania rządu Premiera Donalda Tuska i powierzenia funkcji Ministra Edukacji Barbarze Nowackiej, szukamy wsparcia właśnie we wspomnianym wyżej przepisie Konstytucji. Państwo próbuje, wkraczając w uprawnienia rodziców, narzucić im nowy, sprzeczny z ich poglądami, model wychowania ich własnych dzieci. Wspomniany art. 48 ust. 1 stoi temu jednoznacznie na przeszkodzie.
Do czasu wejścia w życie Konstytucji RP z 1997 r., w żadnej polskiej ustawie zasadniczej nie było postanowienia, które w swej treści odpowiadałoby regulacji obecnie obowiązującej. W konstytucjach XIX i pierwszej połowy XX wieku tematyka praw człowieka była regulowana w znacznie mniejszym stopniu aniżeli współcześnie. Na tle ówczesnych regulacji art. 94 Konstytucji marcowej, który nakładał na obywateli obowiązek wychowania swoich dzieci na prawych obywateli Ojczyzny i zapewnienia im przynajmniej początkowego wykształcenia, stanowił wyjątek. W Konstytucji kwietniowej przepis ten nie został powtórzony. Natomiast Konstytucja PRL, tzw. Lipcowa, uchwalona w 1952 r. i w kolejnych latach kilkukrotnie nowelizowana, zawierała pewne postanowienia, które także odnosiły się do wychowania dzieci. Jednakże ich treść była ściśle określona poprzez program polityczny i społeczny totalitarnego państwa i jako taka została odrzucona wraz z rozpoczęciem procesu budowy suwerennej i demokratycznej Polski.
Konstytucja z 1997 r. szeroko normuje tematykę rodzinną. Prawo do wychowania dzieci trzeba bowiem widzieć w kontekście kilku postanowień ustawy zasadniczej. Pozostaje ono w bezpośrednim związku z art. 53 ust. 3, który ustanawia prawo rodziców do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami, oraz art. 53 ust. 4, który przyznaje prawo do lekcji religii w szkole. Ponadto wskazać należy art. 72 ust. 1, który przewiduje obowiązek ochrony dziecka przed demoralizacją. Natomiast szczególne znaczenie trzeba przypisać art. 18 Konstytucji, zgodnie z którym małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Wskazane postanowienia Konstytucji ustanawiają zobowiązania państwa tak wobec rodziny, jak i jej członków, w tym przede wszystkim dzieci. Rodzina i rodzice mają z jednej strony zapewnioną autonomię, która jest niezbędna dla realizacji ich funkcji, a z drugiej strony przyznany im konstytucyjny status wymusza uznanie publicznego znaczenia tych instytucji.
Postanowienia zawarte w art. 53 ust. 3 i art. 53 ust. 4 chronią różne aspekty wychowania dziecka, jednocześnie uszczegóławiając treść art. 48. Natomiast art. 18 ustanawia zasadę ustrojową i chociaż nie odnosi się ona bezpośrednio do prawa do wychowania, to jednak zawiera treści bardzo istotne nie tylko ustrojowo, ale i społecznie, a ich uregulowanie w rozdziale I ustawy zasadniczej ma fundamentalne znaczenie dla praw rodziców i dzieci. Polska doktryna prawa konstytucyjnego uznaje, że to właśnie wspomniany rozdział I, zatytułowany „Rzeczpospolita”, ustanawia szereg zasad ustrojowych, które decydują o specyfice ustrojowej państwa. Normy, które uznajemy za zasady, są ujęte w sposób ogólny, a ich treść ustalamy czerpiąc z wiedzy pozaprawnej. Zatem ich źródła są zróżnicowane, a zaliczamy do nich przede wszystkim historycznie ukształtowaną wiedzę o instytucjach tworzonych przez człowieka, prawo naturalne, religię, doświadczenia narodu i państwa. Zasady ustrojowe określają aksjologię państwa przyjętą w ustawie zasadniczej. Oznacza to, że wartości wyrażone poprzez zasady są kluczowe dla ustalenia tożsamości ustrojowej i mają decydujące znaczenie w procesie interpretacji zarówno Konstytucji, jak i całego systemu prawnego Rzeczpospolitej.
Wartości konstytucyjne wskazane w art. 18, a więc małżeństwo, rodzicielstwo i rodzina, mają zasadnicze znaczenie dla procesu wychowania dziecka, zarówno z punktu widzenia aksjologii kształtowanego systemu społecznego, jak i jego prawnych uwarunkowań. Art. 18 nie pełni wyłącznie funkcji zasady, która określa aksjologię Konstytucji, ale stanowi podstawę do uznania obowiązywania norm szczegółowych dotyczących małżeństwa, rodzicielstwa i rodziny. Nie miejsce tu na szerokie omówienie, ale z pewnością należy wskazać, że wśród nich mieści się prawo do zawarcia małżeństwa i gwarantowany konstytucyjnie heteronomiczny charakter tej instytucji, a także znaczenie rodzicielstwa. Rodzicielstwo, które rozumiane jest jako związek między rodzicami i dziećmi, nie tylko biologiczny, ale też prawny, choć nie jest konstytucyjnie zdefiniowane, oznacza wyposażenie rodziców we władzę rodzicielską, w zakresie której mieszczą się prawa i obowiązki rodziców względem dzieci, a więc również prawo do wychowania zgodnie z ich przekonaniami, jak szczegółowo reguluje to art. 48 Konstytucji.
Nałożony na państwo w art. 18 obowiązek ochrony i opieki wymienionych w nim wartości polega na podejmowaniu działań o dwojakim charakterze, ponieważ pojęć tych nie można utożsamiać. Wykonywanie działań ochronnych ma na celu takie stanowienie i stosowanie prawa, które wyklucza możliwość powstania sytuacji będących zagrożeniem dla tych wartości. Natomiast opieka polega na prowadzeniu przez państwo działań, które mają realizować pozytywny program zabezpieczenia socjalnego małżeństw, rodzin i rodziców znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Ochrona nie powinna jednak oznaczać tylko przeciwdziałania zagrożeniu, a opieka - jedynie troski o byt materialny, ale, jak wskazuje się również w polskiej literaturze, także działania, które tworzą warunki sprzyjające realizacji tych celów.
Wielu przedstawicieli nauki zwraca uwagę, że polityka państwa wobec rodziny nie powinna być ograniczona do aspektów materialnych, ale winna też obejmować wymiar duchowy oraz moralny. Można również odwołać się do stanowiska, zgodnie z którym, wbrew niektórym poglądom, Konstytucja pozwala na określenie, co jest dobrem rodziny i jak je chronić. Wskazać można byłoby przede wszystkim oparcie jej o takie regulacje prawne, które mają na celu zapewnienie stabilizacji i trwałości. Wyrazem tego jest właśnie treść art. 18, który wyznacza założenia i główne cele polityki społecznej państwa, opartej o małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, macierzyństwo, rodzicielstwo i rodzinę. Kontynuacją tak pojmowanej polityki państwa jest z jednej strony przyznanie i praktyczne uznanie praw rodzicielskich, które poprzez ich konstytucyjną regulację, a następnie konkretyzację w ustawach, umożliwiają prawną ich ochronę, a z drugiej podejmowanie takich działań, które są wyrazem opieki nad tymi wartościami. Właśnie w takim ujęciu należy widzieć prawo do wychowania dzieci, które ze swej istoty stanowi zasadniczy trzon uprawnień rodzicielskich.
Ważnym dopełnieniem treści wyrażonych w art. 18 jest zasada dobra dziecka uregulowana w art. 72 ust. 1 Konstytucji, który ustanawia po stronie państwa obowiązek ochrony praw dziecka. W doktrynie prawa konstytucyjnego uznaje się ją za samoistną wartość konstytucyjną uzupełniającą wartość o szerszym zakresie, jaką jest dobro rodziny. Zasada dobra dziecka obejmuje m.in. prawo do wzrastania w rodzinie, co jest zbieżne z nadrzędnością uprawnień rodzicielskich wobec dzieci. W konsekwencji tylko w sytuacji, gdy rodzice nie spełniają swoich obowiązków, interweniować może władza publiczna (art. 72 ust. 2 Konstytucji).
Wolność rodziców do wychowania dzieci
Art. 48 ust. 1 ustanawia prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, zastrzegając jednocześnie obowiązek uwzględnienia stopnia dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. Jest to więc regulacja wielowątkowa, a w każdym razie statuująca uprawnienia rodzicielskie oraz, odnośnie relacji rodzice-dzieci, uprawnienia tych drugich w procesie wychowania. Natomiast art. 48 ust. 2 określa warunki dopuszczalności ograniczenia lub pozbawienia praw rodzicielskich uznając, że może to nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu.
Ogólnie charakteryzując art. 48 ust. 1 trzeba przede wszystkim stwierdzić, że aczkolwiek posługuje się on pojęciem prawa rodziców, co sugerowałoby, że rodzicom przysługuje prawo podmiotowe, to jednak, biorąc pod uwagę strukturę przepisu, należy uznać, że rodzicom przyznana jest wolność wychowania swoich dzieci. Różnica pomiędzy wolnością a prawem podmiotowym jest nie tylko teoretyczna. Najogólniej rzecz ujmując wolność oznacza, że jej podmiot może zachować się w dowolny sposób pod warunkiem, że nie narusza żadnej normy prawnej, która wyznacza jej granice. Wolność wyobrażamy więc sobie jako okręg, w granicach którego mamy swobodę działania. Podmiot, który uznaje, że nasze działanie stanowiło naruszenie dopuszczalnego zakresu posiadanej przez nas wolności, poprzez podjęcie działań sprzecznych z prawem, które ogranicza naszą wolność, jest zobowiązany dowieść tego naruszenia. To bardzo ważna praktycznie cecha wolności, gdyż oznacza, że ciężar dowodu spoczywa na twierdzącym, że doszło do przekroczenia granic wolności. Natomiast w przypadku prawa podmiotowego sytuacja jest odwrotna, czyli każdy, kto uważa, iż przysługuje mu określone prawo jest zobowiązany wykazać się, iż faktycznie tak jest. Mówimy w takim przypadku, że ciężar dowodu spoczywa na tym, kto z prawa chce korzystać. Trzeba też wskazać, że prawo podmiotowe uprawnia jedynie do podejmowania takich czynności, które składają się na treść tego prawa, wynikającą z określonej normy prawnej. Zatem, jeśli weźmie się pod uwagę charakterystykę wolności to oczywiste staje się, że jakkolwiek używamy terminu „prawo” rodziców do wychowania dzieci, to jego prawna kwalifikacja jako wolności jest zasadna. Znacznie korzystniej określa też możliwości działania rodziców. Zastosowanie mają bowiem wszystkie te ustalenia, które zostały przedstawione jako cechy wolności. Rodzice mogą więc samodzielnie decydować o wychowaniu dzieci kierując się własnymi przekonaniami.
Przyjęcie konstrukcji wolności konstytucyjnej oznacza zakaz ingerencji osób trzecich w uprawnienia rodziców. Zakaz ten dotyczy również władz publicznych. Trybunał Konstytucyjny podkreślił w swoim orzecznictwie, że prawo rodziców do wychowania dzieci jest najważniejszym elementem praw rodzicielskich. Te zaś mają charakter przyrodzony i naturalny i jako takie nie pochodzą z nadania państwa. Są one jedynie wykonywane pod kontrolą państwową i społeczną. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że wolność wychowywania dzieci przez rodziców jasno ustala relacje rodzice - władza publiczna, dając tym pierwszym pozycję decydującą. Stanowi to rozstrzygający argument w sporze z państwem, ale jest on skuteczny tylko wówczas, gdy środowiska rodziców dysponują realną siłą wymuszania, czyli są odpowiednio zorganizowane i aktywne. Jednak dla każdej aktywności społecznej, a więc także stosowania wolności konieczne jest by jednostka miała świadomość swojej podmiotowości wobec państwa. Ochrona, którą rodzice posiadają na mocy art. 48 ust. 1 rozciąga się nie tylko na podmioty władzy publicznej, ale wszelkie inne, w tym osoby fizyczne czy organizacje społeczne, których zamiarem byłaby nieuprawniona ingerencja w wychowanie dzieci. Wolność wychowania dzieci ma więc charakter horyzontalny, czyli jest skuteczna także wobec podmiotów równorzędnych, a nie tylko w relacji wertykalnej, czyli wobec władzy publicznej.
W tym kontekście może pojawić się również kwestia granic władzy rodziców. W pierwszej kolejności trzeba stwierdzić, że Konstytucja nie precyzuje treści wychowania i odsyła w tej materii do ustawodawstwa zwykłego, a w konsekwencji także do orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i do doktryny. Pozwalają one wymienić kilka elementów, które składają się na wychowanie, wśród których, najogólniej rzecz ujmując, najważniejsze to troska o rozwój fizyczny, intelektualny i duchowy. Dalsze uszczegółowienie prowadzi do wskazania wychowania w zakresie wiary i seksualności człowieka, a więc sfer o szczególnej wrażliwości, a które w 2024 roku stały się przedmiotem zapowiedzi twardej ingerencji rządu Premiera Donalda Tuska i Minister Edukacji Barbary Nowackiej. Te dziedziny mają wyjątkowe znaczenie w wychowaniu, gdyż kształtują osobowość człowieka na całe życie i dlatego właśnie władza publiczna, próbując wprowadzać zmiany w programach ich nauczania jest w szczególny sposób zobowiązana do uznania władztwa rodziców. Podejmując próby realizacji takich reform, które zostały przedstawione w 2024 r., rząd dąży do przekształcenia tożsamości nowych pokoleń Polaków w oparciu ideologię liberalnej lewicy. Jest ona sprzeczny z prawem naturalnym i prawdą o człowieku i jego naturze i tym samym z wielowiekową tradycją polskiego wychowania w duchu kultury chrześcijańskiej i poszukiwania prawdy.
Wolność rodziców do wychowania i nauczania moralnego i religijnego
Uprawnienia rodziców do wychowania dzieci poszerza i wzmacnia art. 53 ust. 3 Konstytucji, przyznając im prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ujęcie tego przepisu jest podobne jak w art. 48 ust. 1 i dlatego regulacja ta również jest klasyfikowana jako wolność. Ustrojodawca konsekwentnie wykorzystuje wolność, gdyż ta pozwala rodzicom na dokonanie wyboru spośród różnych możliwości. Wychowanie, w tym wychowanie moralne i religijne, dotyczy sfery szczególnej wrażliwości człowieka i dlatego ujęte jest jako wolność, dając dzięki temu szersze możliwości realizacji, aniżeli w przypadku prawa podmiotowego. Obowiązkiem państwa jest stworzenie takich warunków w systemie politycznym i prawnym, które umożliwiałyby wykonywanie tych wolności. Wolność wychowania i nauczania moralnego i religijnego stanowi esencjalny element prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami i jednocześnie działa jako swego rodzaju gwarancja realności tego prawa. Warto też zauważyć, że nawet gdyby nie była ona konstytucyjnie ustanowiona, należałoby ją wyinterpretować z treści art. 48 ust. 1 i uznać za oczywisty komponent praw rodzicielskich.
Z postanowieniami Konstytucji dotyczącymi praw rodziców ściśle koresponduje wyrażony w art. 72 ust. 1 ustawy zasadniczej obowiązek władzy publicznej zapewnienia dzieciom ochrony ich praw, w szczególności ochrony przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją. W tym przypadku żądanie ochrony przysługuje nie tylko rodzicom, ale w ogóle każdemu podmiotowi, gdyż Konstytucja stanowi, iż każdy jest uprawniony domagać się stosownego działania władzy publicznej. W ten sposób Konstytucja ustanawia zasadę ochrony praw dziecka. Zakres tej ochrony jest szeroko ujęty, natomiast w kontekście uprawnień wychowawczych rodziców, których analiza jest przedmiotem tego opracowania, obejmuje przede wszystkim obowiązek władzy publicznej ochrony dziecka przed demoralizacją. Należy podkreślić, że władza publiczna ma obowiązek wspierać rodziców w ich działaniach podejmowanych przeciwko demoralizacji dzieci. Przepis nie precyzuje treści pojęcia demoralizacji. Jeżeli więc weźmiemy pod uwagę wolność rodziców decydowania o wychowaniu dzieci, to również w odniesieniu do kwestii walki z demoralizacją decydujące powinno być ich stanowisko. Chodzi zarówno o rozumienie pojęcia demoralizacji, jak i o programy i metody wychowawcze, które mogłyby wyczerpywać jego cechy. Analogicznie trzeba też postrzegać uprawnienia rodziców odnośnie oceny programów szkolnego nauczania, co stało się aktualne w związku z próbą reformy podejmowanej przez rząd Premiera Donalda Tuska.
Przedstawiona analiza uprawnień rodziców w dziedzinie wychowania dzieci pozwala stwierdzić, że Konstytucja im właśnie przyznaje decydujący głos. Prawne uregulowanie wszystkich zagadnień składających się na wychowanie musi być więc oparte na założeniu jak najszerszego udziału rodziców w tym procesie. Niezależnie od tego, jakich szczegółowych kwestii wychowanie dotyczy, to rodzice rozstrzygają o kierunku podejmowanych reform. Wynika to z przysługującego im pierwszeństwa do wychowania dzieci. Oznacza więc, że w toczącym się obecnie sporze pomiędzy rządem RP a rodzicami o realizację prawa do lekcji religii w szkole oraz zakres merytoryczny przedmiotu edukacja zdrowotna, któremu rodzice się sprzeciwiają, to właśnie poszanowanie wychowawczych praw rodziców musi być rozstrzygające. Rząd jest do tego konstytucyjnie zobowiązany. Ale faktyczne poszanowanie praw rodziców zależy w dużym stopniu od społecznego poparcia ich żądań. Nie tylko wyrażanych przez organizacje rodziców, ale także wszystkich nas, którym zależy na dobru wspólnym. A przecież chodzi o dobro o szczególnym charakterze, bo jak słusznie stwierdził kanclerz Jan Zamoyski „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Prof. Anna Łabno – konstytucjonalista, członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris
(W przygotowaniu tekstu korzystałam z następujących opracowań: W. Borysiak, Komentarz do art. 18, art. 48 i art. 72 Konstytucji RP, (w:) M. Safjan, L. Bosek (red.), Konstytucja. Komentarz, t. I, Warszawa 2016; M. Olszówka, Komentarz do art. 53 Konstytucji RP, (w:) M. Safjan, L. Bosek, Konstytucja. Komentarz, t. I, Warszawa 2016.)
13.12.2024
W rozmowie z Olivierem Bault prof. Anna Łabno, konstytucjonalistka wykładająca na Akademii Tarnowskiej, mówi o roku łamania praworządności w imię przywracania tejże praworządności. „To dopiero rok”, głosi hasło Platformy Obywatelskiej na rocznicę powołania III.